Chodzi po wybiegach największych projektantów. Brała udział w kampaniach najseksowniejszych marek bieliźnianych, jak Agent Provocateur i Victoria’s Secret. Świat mody zakochał się w jej zmysłowych ustach i boskiej figurze. Ultraszczupłej, ale zarazem kobiecej, której – jak twierdzi – nie zawdzięcza żadnym dietom. – Na kilkanaście godzin przed sesją zdjęciową rezygnuję z węglowodanów. To cała moja dieta. Nigdy się nie odchudzałam. Nie wyobrażam sobie, że idę na kolację i przez cały wieczór skubię widelcem liść sałaty – mówi z przekąsem modelka.

Co wcale nie znaczy, że je wszystko,na co ma ochotę. – Zwracam uwagę na to, co jem. Zdrowo się odżywiam. Moje typowe śniadanie to jajko, tost, zielone smoothie i kawa. Na lunch zazwyczaj jem lekką sałatkę z łososiem lub tuńczykiem– wylicza. Jak sama twierdzi, jej figura to w 90 proc. zasługa ćwiczeń. I to nie byle jakich. Za jej perfekcyjnym ciałem stoi najlepsza specjalistka od fitnessu w Stanach, była tancerka, Simone De La Rue. Wśród jej sławnych klientek znajdują się również Anne Hathaway i Naomi Watts.

Czym ćwiczenia Simone różnią się od innych? Nie jest ona typowym trenerem fitness, który katuje kobiety siłownią i funduje im mięśnie jak u kulturysty. Przecież w kobiecych ćwiczeniach w ogóle nie o to chodzi. Simone doskonale wie, że żadna z jej klientek nie chce pokaźnych muskułów, tylko seksownego, delikatnie wyciągniętego ciała. Takiego, jakie mają tancerki. Właśnie takie efekty gwarantuje jej autorski zestaw ćwiczeń „Body by Simone”, który stosuje Rosie. Łączy elementy tańca, kardio, tonowania mięśni i mocnego rozciągania. Trwa godzinę i zaczyna się od rozgrzewki na minitrampolinie. Podskoków, krótkiego sprintu i naprzemiennego dotykania łokciami kolan. Następnie Rosie zazwyczaj skacze na skakance, robi pompki, trenuje ramiona z obciążeniem i tańczy choreografię opartą na balecie. Wszystkie sekwencje ćwiczeń trwają nie dłużej niż 5-10 minut. – To bardzo ważne, aby dobrze zbilansować trening – podkreśla Rosie. Ćwiczenie samego aerobiku czy boksu nie da zbyt wiele. Simone nauczyła mnie, że trzeba łączyć różne rodzaje ruchu i pracy nad mięśniami. Moja trenerka w ogóle nie uznaje maszyn– dodaje. Dlatego Rosie wyznaje zasadę: jeśli chcesz szybko schudnąć, ćwicz tylko z własnym ciałem, co najwyżej z ciężarkami. A o istnieniu siłowni zapomnij. To przeżytek. – Gdy ćwiczysz z małym obciążeniem, ale z większą liczbą powtórzeń, szybciej chudniesz. I lekko wzmacniasz i rzeźbisz mięśnie, a nie pompujesz je jak u faceta. Gdy do tego dodasz zajęcia z jogi i pilatesu, twoje mięśnie staną się takie, o jakich zawsze marzyłaś: supersmukłe – zdradza modelka.

Poznaj najlepsze ćwiczenia Simone De La Rue >>