Elle: Co najbardziej lubisz w kobietach?

T.S. Brzuchy... No dobrze, na poważnie: lubię, jak sobie radzą. Ale nigdy, nawet na jeden dzień, nie chciałbym być kobietą. Z powodu emocji i tego pędu, który odbywa się w ich głowie. Co sekundę wszystko się niesamowicie zmienia. Mnie by to zabiło. U mężczyzn nie ma takiego przeskoku między stanami emocjonalnymi kompletnie z sobą niezwiązanymi.

Elle: Więc jak na to reagujesz?

T.S. Akceptuję. Czasem dam się sprowokować, ale wtedy żałuję, bo przegrywam. Nie potrafię zrozumieć tych stanów. Jedyne, co mogę zrobić, to próbować sobie wyobrazić, że ktoś tak ma.

Elle: Robisz wrażenie bardzo silnego i poukładanego mężczyzny. Bywasz słaby?

T.S. Kiedy nikt nie widzi. To też wyniesione z domu. W chwilach słabości zapadam się w siebie i myślę o wszystkim, co się ostatnio zdarzyło. Na balkonie, na dachu albo nad morzem. Byle spojrzeć w dal.

Elle: Bez pomocy psychologa?

T.S. Nie wierzę w psychologów. Najlepszą terapią są ludzie, których spotykasz. Tę terapię powinniśmy odbywać cały czas: siebie stawiać w sytuacji drugiego i drugiemu pozwalać postawić się w naszej.

Elle: Jaki model związku wyniosłeś z domu?

T.S. W Polsce rządzą matki. Czasem są na tyle uprzejme, żeby dać poczuć facetowi, że on decyduje. Zresztą wydaje mi się, że faceci wcale nie mają ochoty na to, by rządzić w domu. Wycofują się zszokowani, że kobiety tak nagle, fajnie i płynnie przeszły do tej rzeczywistości, w której same o sobie stanowią.

Elle: A Ty?

T.S. Mam świadomość, że tak się dzieje. Kocham silne kobiety, ale jednocześnie boję się ich. Bardzo mnie interesują rozmowy z nimi, ale chowam się. Chciałbym to jakoś przewalczyć. Zauważyłem, że zaczynam nawet dążyć do konfrontacji. Silne kobiety mi imponują.

ROZMAWIAŁA: Anna Luboń  

Zdjęcia: Agata Pospieszyńska, Włosy i makijaż Aneta Kostrzewa, Stylizacja: Zuzanna Kuczyńska, Produkcja: Magda Gołdanowska

ŹRÓDŁO: magazyn ELLE