Tym defektem są cienie pod oczami, a kosmetykiem, którego chętnie pozbywają się Francuzki – korektor pod oczy. Mamy na to dowody prosto z wybiegu. Podczas zeszłorocznego paryskiego tygodnia mody modelki Chloé prezentowały naturalną urodę i cerę w wersji sauté. Wśród nich zjawiskowa, 48-letnia Amber Valetta, której oczy pozostały całkowicie nagie – zero cieni, eyelinera, kredki, tuszu i ani grama korektora.

Podobną tendencję można było zauważyć na pokazie Elie Saab, na którym pozbawiona makeupu cera modelek kontrastowała ze spektakularnymi sukniami haute couture. Modelki kroczące po wybiegu Hermès, Christiana Diora czy Acne także łączył świeży, minimalistyczny makijaż, który nawet nie próbował zakrywać widocznych pod oczami cieni i obrzęków. Ich sama obecność nie jest dziwna, w końcu tempo pracy podczas fashion weeków jest zawrotne, a sytuacji nie poprawia mała ilość snu i jet lag – w takich warunkach nawet nieskazitelna twarz modelki może zdradzać objawy zmęczenia. Liczy się jednak fakt, że makijażyści postanowili ich nie kamuflować i pokazać skórę taką, jaką jest naprawdę.

Nakładanie za dużej ilości korektora zmienia kształt twarzy – zatraca ona swoje rysy” – zwraca uwagę Hannah Murray, wizażystka pracująca za kulisami pokazu Chloé. I uważa, że właśnie minimalny makeup jest cool . „Jestem w pełni za podejściem Francuzek do makijażu, myślę, że to bardzo seksowne” – przekonuje Murray. Nas nie musi. Nie ma nic bardziej zmysłowego niż niestaranny, niedokończony makeup, który robiłaś w biegu wychodząc nad ranem od swojego chłopaka. I cienie, które zdradzają, że dobrze bawiłaś się zeszłej nocy. Dlatego Francuzki zupełnie nie przejmują się, czy ich cienie pod oczami są widoczne, czy nie. Traktują to jak dowód na to, że czerpią z życia i nie przejmują się, co inni o nich myślą.

Dla wielu z nas tak nonszalanckie podejście do codziennego makijażu może być zbyt dużą rewolucją. Hannah Murray jednak uspokaja: „Są sposoby na to, aby nadać skórze pod oczami świeżość i dodać jej energii poprzez odpowiednie produkty do pielęgnacji – bez konieczności zakrywania cieni” – zdradza wizażystka.

Czym zastąpić korektor pod oczy, aby uzyskać naturalny efekt?

Na backstage’u pokazu Chloé modelki najpierw poddały się zabiegom kosmetycznym – tak, aby poprzez masaż i pielęgnację wydobyć naturalny blask skóry, zredukować obrzęki i dostarczyć cerze niezbędnego nawilżenia. Taki szybki rytuał warto wykonać rano przed wyjściem, aby rano spojrzenie wyglądało na bardziej żywe i wypoczęte. Jeśli masz mało czasu, nałóż na 10-15 minut hydrożelowe płatki pod oczy – ten czas możesz wykorzystać np. na prysznic i wypicie pierwszej kawy.

 

W ślad za modą na naturalny look idzie rynek kosmetyczny, na którym pojawiło mnóstwo kremów pod oczy mogących zastąpić korektor. To świetna alternatywa dla kryjących fluidów, które wyglądają ciężko i lubią się „ciastkować”. Kremy tego typu zawierają rozpraszające światło drobinki, które rozświetlają okolice oczu i niwelują widoczność sińców, a przy tym intensywnie pielęgnują skórę. Przykładem może być krem pod oczy Dr Ireny Eris Circalogy, który od razu po aplikacji rozpromienia skórę wokół oczu, ukrywając objawy zmęczenia. Zawiera dodatkowo kompleks Bio-Chronocell chroniący przed światłem niebieskim z ekranu smartfona oraz hamujący procesy starzenia.

 

Podobne właściwości będzie miał kultowy Banana Bright Eye Crème od Olego Henriksena. To marka doceniana przez największe światowe gwiazdy – a krem Bright Eye jest jej światowym bestsellerem. Formuła ma jasnożółty kolor neutralizujący fioletowe zasinienia, a ponadto zawiera rozświetlający puder bananowy oraz witaminę C, która przyczynia się do redukcji zmarszczek. Dzięki dodatkowi kolagenu krem optycznie „wypełnia” linie mimiczne i zabezpiecza delikatną skórę przed odwodnieniem.

 

Ciekawą propozycję ma też polska marka Iossi. Jej naturalne serum pod oczy z kulkowym rollerem to absolutny hit wśród internautek. Zawarto w nim koktajl 3 najcenniejszych dla skóry witamin: A, C oraz E. Podkręcają one naturalną produkcję kolagenu i chronią przed powstawaniem nowych zmarszczek. Lekka, olejkowa formuła daje przesuszonej skórze maksymalny komfort i naturalnie ją rozświetla, a kulkowy aplikator daje możliwość przeprowadzenia drenującego masażu.

 

A jeśli mimo wszystko chcesz lekko ukryć cienie, ale nie za pomocą korektora – sięgnij po krem CC pod oczy marki Erborian. To koreańskie cudo łączy w sobie pielęnację anti-aging z delikatnym, naturalnie wyglądającym kamuflażem. Daje przy tym efekt promiennego, świetlistego spojrzenia.