"This is not a tango" zabrzmiało w drugiej części pokazu Roberta Kupisza jakby na przekór. Bo chociaż na wybiegu nie zobaczyliśmy krwistoczerwonych falban i kwiatów we włosach modelek, to nie obyło się bez dość przewidywalnych motywów związanych z tematem tanga. Projektant zrezygnował nawet z dwuznaczności użytych symboli, tak jak w przypadku kolekcji "Opera", gdzie maski gazowe zastąpiły te sceniczne. Ale pewna oczywistość jest w zamierzony sposób wpisana w pracę Kupisza i on sam wcale się tego nie wypiera, nie aspiruje do mody intelektualnej. Bardzo sprawnie żongluje popularnymi motywami i swoją ulubioną estetyką. "Kupiszowe" fasony potrafi bez trudu wpisać w temat, który akurat bierze na tapetę. I tak stało się właśnie w z "Tangiem".

Jego kolekcja na sezon jesień-zima 2016/2017 to dobrze znane nam długie bluzy, kożuchy, bawełniane sukienki w nowej aranżacji. Tym razem inspirowanej ognistym argentyńskim tangiem. W końcu projektant sięga po leitmotivy swoich pokazów nieprzypadkowo. W jakiś sposób zawsze łączą się z jego prywatnym doświadczeniem. I tak jak w przypadku "Anarchy" dało się wyczuć tęsknotę za młodością, w "Operze" Kupisz wspominał swoją pracę przy perukach w paryskich Operach, a w wypadku "Tanga" dzieli się z nami miłością do tańca. Robert Kupisz odwołuje się także do filmowych klasyków, takich jak: „Tango” Carlosa Saury, „Zapachu kobiety” Martina Bresta, czy „Ostatniego tanga w Paryżu” Bernardo Bertolucciego.

Pierwsze projekty zaprezentowane w warszawskim Soho Factory sprawiały wrażenie, że Kupisz postanowił skupić się na bardziej eleganckich sylwetkach. Miny zdziwionych gości zdawały się mówić "Czy projektant zrezygnował ze sportowego streetwearu?". Nic bardziej mylnego. Chociaż rzeczywiście wieczorowy, swoją drogą bardzo ciekawy, makijaż (z ustami ombre i bardzo długimi rzęsami), misternie upięte koki, złote kolczyki i głęboka czerń zapowiadały zmianę kierunku w emploi projektanta. Ale nie trzeba było długo czekać, żeby na wybiegu pojawiły się puchówki, bluzki ze słynnym "QПШ", metaliczne sneakersy. Kupisz podkręcił niektóre sylwetki skarpetkami we wzory i szalikami typu skinny scarf. Do dresowych bluz podoszywał frędzle, tuniki ozdobił metalicznymi przyszywkami, które udawały lusterka. Do repertuaru swoich ulubionych modeli dodał eleganckie trencze ściągane w talii, poncza i spódnice ułożone jakby z łusek. Nie zrezygnował za to z tiulowych mini, które królowały w jego poprzedniej kolekcji "Gangsta". Ze strojów, które ogląda się na tanecznych turniejach, zapożyczył szerokie pasy i skórzane rękawiczki. Jak na tak silnie zabarwiony erotycznie taniec przystało, nie obyło się także bez mocnych wycięć w długich (oczywiście dzianinowych) sukniach oraz głębokich dekoltów. Pozytywnie zaskoczyły niektóre męskie sylwetki - Kupisz nie bał się warstwowo połączyć (wcale niekoniecznie do pary) ortalionwych szortów z eleganckimi białymi koszulami. W przypadku płaszczy skupił się na detalach - kołnierzyki obszył futerkiem, do spodni podoczepiał szelki.

Finał "Tanga" to utwór "Piosenka o zagubionym sercu" Hanny Banaszak i ogrom braw. Nowa kolekcja Kupisza na pewno nie zawiodło jego stałych klientek. Projektant odtańczył w końcu kolejny w jego karierze pokaz we własnym charakterystycznym stylu. ¡Olé!

TANGO by QПШ ROBERT KUPISZ jesień-zima 2016/2017 - GALERIA>>

Relację z pokazu Roberta Kupisza mogliście śledzić na naszym profilu na Instagramie i Snapie: