W ciągu kilkunastu minut powstaje suknia, którą zespół krawcowych szyłby latami. Technologia druku 3D zmienia oblicze współczesnej mody. Czy zastąpi tradycyjne rzemiosło?

Marzę o nowej sukience. Wchodzę na stronę Chanel, przeglądam najnowsze kreacje. W Polsce nie ma butiku? Nic straconego. Ściągam plik z sukienką ze strony internetowej. W programie graficznym nanoszę na nią zeskanowany kształt swojego ciała. Wybieram kolor – czerń czy błękit? Klikam „drukuj”. Teraz wystarczy poczekać kilkanaście minut i sukienka ląduje w mojej szafie. To nie scena z filmu science fiction ani chory sen fanki mody. Za kilka lat tak będziemy kompletować garderobę. W fotelu, przed komputerem, w domowym zaciszu. Wszystko dzięki drukarkom 3D, które rewolucjonizują modę.

Drukować w tej technologii można prawie w każdym materiale: PCW, filcu, gumie, wełnie, a nawet srebrze i złocie. Z nowoczesnej technologii korzysta już wiele marek. W sklepach New Balance możemy znaleźć buty z podeszwą, która kształtem przypomina sieć pająka. Dzięki technologii druku but jest lekki jest piórko i doskonale amortyzuje. Podeszwy w 3D drukuje też Nike. Sportowa marka już wkrótce zamierza iść o krok dalej. W sklepach będziemy mogli zeskanować stopę i wydrukować but idealnie dopasowany.

Cały felieton Iny Lekiewicz o druku 3d przeczytaj w kwietniowym numerze ELLE.