Jak trafiłaś do projektu "Bridgertonowie", nowego serialu Netflix?

dr Hannah Greig, konsultantka ds. etykiety: Jestem historykiem i wykładam na brytyjskim uniwersytecie, ale współpracuję również z producentami filmowymi i telewizyjnymi — doradzam im w sprawie szczegółów historycznych. Przy serialu o Bridgertonach byłam konsultantką ds. etykiety. Znaczy to tyle, że doradzałam w sprawach związanych z dawną etykietą. Chodziło o takie szczegóły jak gesty, ukłony, dygnięcia albo sposób trzymania wachlarza. Wypowiadałam się również na temat ubiorów. Zajmuję się epoką georgiańską, a więc historią Wielkiej Brytanii od XVIII do początku XIX wieku. To tło wielu klasycznych dramatów kostiumowych i właśnie wtedy rozgrywa się akcja „Bridgertonów”.

Co ciekawego można powiedzieć o tej epoce, szczególnie jeśli chodzi o etykietę? 

To okres wielkiego rozwoju kultury. Powstało w nim wiele powieści i dzieł sztuki. Dla tych, którzy wtedy żyli, były to czasy bardzo nowoczesne. Rozrastały się miasta, a życie w Londynie miało charakter wybitnie kosmopolityczny i było niezwykle ekscytujące. Powstawały też nowe wynalazki. Bardzo interesuje mnie mentalność naszych przodków, którzy czuli się bardzo nowocześnie. Z tego okresu pochodzi także wiele relacji o stosunkach międzyludzkich, ponieważ bardzo rozwinęła się poczta, co oznacza, że codziennie pisano listy. Prowadzono także pamiętniki i cały ten materiał przetrwał do naszych czasów w archiwach. Jako historyk uwielbiam to wszystko czytać. To jak podglądanie ludzi nie przez dziurkę od klucza, a przez listy i dzienniki — dzięki temu wiadomo, jak ludzie tacy jak fikcyjni Bridgertonowie by się zachowywali, co by robili, jak by się czuli i o czym by myśleli. Tym, co interesuje mnie jako historyka, to właśnie codzienne stosunki międzyludzkie.

Dlaczego widzowie tak lubią romanse, które dzieją się w tej epoce? 

Historie o miłości i romansach, ale także te o stracie i emocjach, które są nam bliskie, pobudzają wyobraźnię. Tutaj to wszystko mamy, tyle że w innym miejscu. Miejscu odległym, w którym ludzie mieszkają w innych domach i prowadzą zupełnie inne życie, ale z tymi samymi emocjami, z którymi widz może się nadal identyfikować. Myślę, że w książkach i filmach te wspólne ludzkie doświadczenia to coś, co naprawdę przykuwa naszą uwagę. To połączenie poczucia bliskości z jednoczesną ucieczką w inny
świat. Duży wpływ mają na to również powieści Jane Austen. Są doskonale znane na całym świecie i miały już tyle różnych adaptacji, że przywykliśmy już do tej epoki jako scenerii wielu romansów.

"Bridgertonowie"- nowy serial Netflix

Jeden z wątków "Bridgertonów" jest osnuty wokół plotkarskich "Kronik towarzyskich" pisanych przez Lady Whistledown. Jak wyglądały w owych czasach takie publikacje? 

To właśnie bardzo mi się podoba zarówno w powieściach o Bridgertonach, jak i w serialu. Wychodziło wtedy mnóstwo publikacji o obelżywej treści. Różniły się przede wszystkim tym, że pierwotnie kroniki towarzyskie ukrywały nazwiska osób, o których pisano. Podawano inicjały lub nadawano jakieś dobrze znane pseudonimy, tak aby czytelnicy mogli odgadnąć, kim są ich bohaterowie. W „Bridgertonach” artykuły Lady Whistledown mówią bardzo wyraźnie o tym, kto bywa na balach, i ludzi można
zidentyfikować po nazwisku, więc jest to pewne uwspółcześnienie w stosunku do tego, jak to naprawdę wyglądało w tamtych czasach. Plotki o tym, kogo z kim widziano i kto tańczył z kim na balu, pojawiały się w gazetach już następnego dnia. Tak rzeczywiście wtedy było. Często czasy te opisywano jako „epokę skandalu”, w której ta plotkarska sieć była czymś nowym. Była to kultura celebrytów podobna do tej, jaka panuje obecnie.

Czy to właśnie wtedy narodziła się kultura celebrytów?

Tak, wiek XVIII prawie do samego końca, tuż przed tym, kiedy dzieje się akcja „Bridgertonów” , jest często postrzegany jako początek epoki celebrytów. Malarze zaczęli portretować wtedy sławne aktorki, a dziennikarze podążali za celebrytami wokół Hyde Parku, aby zobaczyć, co robią. Dzisiejsza mentalność czytelników tabloidów zaczęła się rodzić w epoce georgiańskiej i dla wielu osób jest to zaskakujące.

W jaki sposób przekazywałaś obsadzie wiedzę o historii i etykiecie epoki? 

Przed rozpoczęciem zdjęć przeprowadziliśmy wiele prób, a następnie zorganizowaliśmy obóz z naprawdę świetnym choreografem, Jackiem Murphym. Rozmawialiśmy o tym, jak składać ukłony i dygać, i o hierarchii, bo trzeba było wiedzieć, kto jest głową rodziny, a kto ma bardziej arystokratyczne pochodzenie niż ktoś inny. Rozmawialiśmy również o tym, w jaki sposób odnoszono się do służby.

Co członkowie obsady musieli wiedzieć o składaniu ukłonów?

Można to było robić w uprzejmy sposób, ale można było i tak, żeby pokazać, że się kogoś ignoruje. Nie możemy być do końca pewni, jak składałby ukłony Featherington, a jak Bridgerton, ale istotne różnice mogły występować między zachowaniem w towarzystwie kogoś takiego jak Eloise Bridgerton a osoby takiej jak Penelope. Wynika to i z historii, i z charakteru danej postaci.

"Bridgertonowie"- nowy serial Netflix

Na ile sposobów można złożyć ukłon? 

Na bardzo wiele. Mamy na przykład coś takiego jak ukłon dworski, składany przed królową - bardzo niski, tradycyjny i staroświecki. Po przeciwnej stronie skali jest lekkie dygnięcie służące powitaniu znajomego, na przykład gdy pierwszy raz wchodzimy do pomieszczenia, w którym odbywa się bal. Jeżeli nie chciało się kogoś zauważyć, można było szybko przysiąść, a następnie pójść dalej, jak gdyby nigdy nic. Im niżej się kłaniamy, tym więcej szacunku okazujemy drugiej osobie. To taka różnica, jak między uściskiem dłoni a pocałunkiem w policzek. Dzisiaj też witamy się na wiele sposobów, więc nie powinno nas dziwić to, że kiedyś na wiele sposobów składano ukłony.

Czy gdy członkowie obsady poznali już reguły, nauczyłaś ich, jak je łamać? 

Tak! Reguły należy łamać. I to jest piękne. Decyzje bohaterów można pokazać właśnie przez to, że czasami postępują zgodnie z zasadami, ale czasami je ignorują i robią coś po swojemu. Serial „Bridgertonowie” to wielka zabawa konwenansami. Gdy po raz pierwszy przeczytałam scenariusz, jedną z moich ulubionych scen była ta z Eloise palącą w ogrodzie. Bardzo mnie to urzekło. Można by pomyśleć, że ma ona bardzo zmaskulinizowane poglądy, ale przecież kobiety biorące udział w Rewolucji Francuskiej słynęły z tego, że paliły. Moim zdaniem jej zachowanie było manifestacją przesuwania granic tego, co dla niej znaczyło bycie kobietą w brytyjskiej epoce regencji.

 

Premiera serialu "Bridgertonowie" na Netflix już 25 grudnia.