MUZYKA: „En Attendant” Marcin Wasilewski Trio, ECM

Czekając na możliwość nagrania materiału na poprzednią płytę “Arctic Riff” i przybycie saksofonisty Joe Lovano muzycy z Marcin Wasilewski Trio postanowili wykorzystać pożytecznie nagrywając zupełnie nieplanowany album. I tak w ostatnie dni lata 2019 na południu Francji w Studios La Buissonne powstał materiał wyprodukowany przez Manfreda Eichera, który właśnie dziś ma swoją premierę. W jazzowych wariacjach na fortepian, bas i perkusję rozbłyskają różne gwiazdy. To konstelacja z muzycznego kosmosu, gdzie świeci i Carla Bley, Jan Sebastian Bach i The Doors, bowiem jak udowadnia to Wasilewski jazz ma tylko wtedy sens, kiedy nie stawia się mu ograniczeń, kiedy pozwala sobie na romans w najbardziej odległych zakątkach, tak jak to miało miejsce chociażby wcześniej, kiedy muzyk sięgnął po repertuar Prince’a czy Bjork. „En Attendant” jest spokojnie płynącym, czystym oddechem, pozwalającym z nadzieją czekać na jutro.

FILM: „Retrospektywa filmów Vittorio De Siki”, Kino Iluzjon

Przed nami retrospektywa filmów Vittorio de Siki w warszawskim Kinie Iluzjon. Przez cały wrzesień będzie można zobaczyć jego najważniejsze dzieła, w tym te będące trzonem włoskiego neorealizmu. W filmach Vittorio De Siki ludzie nie są nagradzani, a życie nie ma słodkiego smaku jak w majestatycznych, pełnych fantazji i hedonizmu realizacjach Federico Felliniego. Vittorio De Sica nie daje nadziei bohaterom, których tworzy. Bohaterowie jego najważniejszych obrazów nieustannie są w biegu, szukają wsparcia, pomocy, wypełnienia pustki i samotności. Tak jest też w jednym z moich ulubionych jego tytułów "Umberto D.", który opowiada o wyplutym przez teraźniejszość starym człowieku, który tuła się bezradnie, chory, przygnębiony, czekając na swój koniec. Wśród filmów pokazywanych w ramach obchodów 120. rocznicy urodzin mistrza m.in. "Złodzieje rowerów”, "Cud w Mediolanie”, wspomniany „Umberto D.”, „Matka i córka”, „Podróż”, "Złoto Neapolu" czy „Dach”.

KSIĄŻKA: „Fuerte” Kasper Bajon, Wydawnictwo Czarne

O świecie wiemy coraz więcej, jeszcze więcej wychodzi książek przybliżających nam ten świat. Patrząc na zestawienia wydawnicze i nominacje do nagród literackich to reportaż wypiera prozę. Wolimy zaczytywać się w prawdzie. Ta prawda opisująca piękno i dziwność świata ma różne oblicza, przede wszystkim jednak sprowadzając się do nadrobienia lekcji z nieznanej nam karty świata. Zupełnie inna jest opowieść „Fuerte" Kaspra Bajona, pisarza, poety, filmowca. I te trzy łatki odbijają się w tej opowieści o wyspie co zwie się Fuerteventura. Wyspa to filozofia życia, życia w symbiozie z naturą, bowiem jak piszę Bajon wyspiarze żyją w ciągłym napięciu, wiedząc, że nie są w stanie upilnować wszystkich brzegów. To brzeg, morze dyktuje im reguły gry, to od strony wody nadejdzie przecież ich koniec, wojna, pandemia.  Jakże aktualna to książka z czułością napisana do miejsca pełnego bogactwa natury i fascynującej historii, którą autor rzetelnie nam przybliża. Opowieść zachwycająca nie tylko treścią, ale i słowem, bowiem „Fuerte” przywołuje na myśl i wybitne oko Ryszarda Kapuścińskiego, ale i poezję w opisywaniu świata jaką ma Andrzej Stasiuk. Piękna to ballada o wyspie, który przypomina nam wielkość Ziemi nad człowiekiem.

WYSTAWA: „Taki pejzaż", Muzeum Historii Żydów Polskich

To jest wystawa „Taki pejzaż” z obrazami Wilhelma Sasnala w Muzeum Historii Żydów Polskich. Taki pejzaż. Jaki? Wieczny krajobraz po bitwie. „Psy kulawe stroją drogi. Diabeł dziewkom plącze nogi. Drzewa kwiatom, kwiaty cierniom. Po marzeniach, trupy biegną” – cytuje tu Sasnal na wstępie tekst piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk. Tak zaczyna się ta ważna wystawa, portretująca to co za oknem, telefonem, okiem naszym. I głowa pusta jak kapusta. I tych głów coraz więcej, jedna na drugiej. Gdzieniegdzie jeszcze kolor zielony. Ale właściwie większość już tylko w barwach szarych, czarnych, burych i ponurych. To pejzaż przesiąknięty nieufnością, niechęcią czy nienawiścią do obcych postaw. Z guzem wielkości Izraela, który nas uwiera i wystaje nam jak słoma z butów. Z portretami jak skazami na umyśle, tu afrykańska maska obcego przybysza, tu prezydent Narutowicz, tam zaś Hitler. Bocian też coraz mniej Polski, bo zgubił dziób czerwony w bieli i rasie jeszcze białej, w której siła i moc. A zamiast dworków dumnie prężących się wśród złotych zbóż, to chlewy stoją, ciągną się jak rzeki od wschodu do zachodu. Ciągną się jak smród. Chlew na chlewie, błoto i w tym błocie my. Sasnal nakręcił kiedyś taki film „Z daleka widok jest piękny”. Rzeczywiście jest, bo kiedy podejdziemy bliżej otrzymamy Polski pejzaż po Zagładzie, głodny kolejnych ofiar. Żywy, pomimo łąki z kości. Bardzo ważna wystawa i konfrontacja wciąż niezrozumianej historii.