Roberta Pattinsona większość może skojarzyć z serii „Zmierzch” oraz z filmów o Harrym Potterze, co samo w sobie stawia go w niekorzystnym świetle. Jednak po tym, jak przestał grać wampira Edwarda Cullena, brytyjski aktor mocno odmienił swoją karierę. Gdzieś tak od 2012 roku wystąpił w szeregu świetnych i ambitnych produkcji, które pokazały, że wbrew wstępnym założeniom jest w stanie naprawdę dobrze grać.

Jednak czy zgodzenie się na zagranie Batmana nie jest zbyt ryzykownym krokiem dla aktora, który ostatnimi laty jak ognia unikał wiązania się z kolejną franczyzą? Jak na dłoni widać, że Pattinson mniej dobrze czuje się w bardziej konwencjonalnych filmach. Ale w przypadku nowego Batmana reżyserem jest Matt Reeves, facet, który uznawany jest za całkiem niezłego fachowca. Dobrą podpowiedzią w ocenieniu tego, jak wypadnie Pattinson w roli Bruce'a Wayne'a, jest jego filmografia.

CZYTAJ TEŻ: Christopher Nolan ujawnił tytuł nowego filmu. Do obsady dołączyły nowe nazwiska

Oto pięć filmów, które udowadniają, że Brytyjczyk będzie dobrym Batmanem:

„Cosmopolis” (2012)

Film Davida Cronenberga to ambitna adaptacja prozy Dona DeLillo. Wielu się dziwiło, że główną rolę zagrał w nim Robert Pattinson. Aktor jednak wiele lat temu powiedział, że najważniejsze dla niego przy wyborze filmu jest to, kto go kręci. W tym przypadku nie mógł wybrać lepiej – Cronenberg to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli kina autorskiego i zarazem reżyser, który świetnie prowadzi aktorów. W „Cosmopolis” Pattinson z powodzeniem oddaje znudzonego milionera, który pod wieloma względami przypomina Bruce’a Wayne’a.

Pattinson wystąpił także w ostatnim filmie Cronenberga „Mapy gwiazd” (2014). Czyli musiał całkiem nieźle wypaść za pierwszym razem, skoro Kanadyjczyk ponownie go zatrudnił.

„Rover” (2014)

Można było sądzić, że grając obok Guya Pearce’a, Pattinson zostanie zjedzony na śniadanie. Jednak w tym thrillerze nie tylko dotrzymuje kroku swojemu starszemu koledze, ale momentami go nawet przebija. To dość przejmująca rola, która ukazała, że ma duży potencjał.

„Zaginione miasto Z” (2016)

W tym znakomitym filmie dziejącym się w latach 20. XX wieku, Pattinson zagrał drugoplanową rolę Henry’ego Costina. Po raz kolejny pokazał, że jest bardziej zainteresowany wcielaniem się w nietypowe postacie, aniżeli pojawianiem się w wysokobudżetowych produkcjach, w których prawdopodobnie nie wypowie ani jednego dobrego dialogu. W „Zaginionym mieście Z” wypadł nader przekonująco.

„Good Time” (2017)

To najbardziej niezależny film (przy okazji bardzo dobry) z wszystkich tutaj wymienionych, w którym Pattinson zagrał póki co swoją najlepszą rolę. Praktycznie wszyscy krytycy słusznie chwalili aktora za to, jak oddał desperację swojej postaci. To tez dobry argument na to, że Pattinson dobrze czuje się w ukazywaniu mroczniejszej strony natury człowieka. A to akurat jest odpowiednia cecha, by zagrać Batmana.

„High Life” (2018)

W tym świetnym, artystycznym science fiction Pattinson w żadnej sytuacji nie szarżuje i nie przytłacza reszty obsady. Jest odpowiednio powściągliwy w odgrywaniu swojej postaci, co może okazać się zbawienne, gdy zagra najlepszego detektywa na świecie.

Złe role

A oto pięć filmów, które mogą wskazywać, że Pattinson nie będzie dobrym Batmanem. Ale trzeba od razu wspomnieć też, że ostatni z nich miał premierę w 2012 roku. To wyraźnie wskazuje, że aktor od tamtego czasu bardzo poważnie podchodzi do swojego zawodu. Tak czy siak trzeba wspomnieć o jego gorszych czasach:

„Harry Potter i Czara Ognia” (2005)

Pattinson w franczyzach wydaje się męczyć. Potwierdzeniem tego jest rola w 4. części serii o Harrym Potterze. Inna sprawa, że aktor miał 19 lat, gdy zagrał w tej megaprodukcji.

Saga „Zmierzch” (2008-2012)

Wszyscy kojarzą aktora właśnie z roli w tych filmach. Pattinson w roli wampira jest po prostu drewniany. Edward Cullen to mroczna postać, ale tak źle napisana, że ciężko cokolwiek z nią zrobić. Jeżeli Matt Reeves w nowym Batmanie nie popisze się i przedstawi bohatera w podobnie nieciekawy sposób, to Pattinson zaliczy wtopę.

„Twój na zawsze” (2010)

A to z kolei produkcja, którą Pattinson próbował zburzyć swój wizerunek cudownego wampira. Jednak nieszczególnie ta sztuka mu wyszła – widać, że za bardzo starał się uczynić swojego bohatera przekonującym. Nie jest to może jakaś tragiczna rola, ale bez wątpienia trzeba uznać ją za nijaką.

„Woda dla słoni” (2011)

Kolejny melodramat w resume Pattinsona, który w żaden sposób nie mógł mu pomóc w zdystansowaniu się od swojej najsłynniejszej roli. Tutaj brakuje mu charyzmy, którą widzimy w jego filmach po 2012 roku.

„Uwodziciel” (2012)

To póki co ostatnia zła rola Pattinsona. W przeciwieństwie do późniejszej kostiumowej roli w „Zaginionym mieście Z”, aktor w tym filmie wypada nader blado. Jak napisano na filmwebie: „Obłapiający wszystkie panie po kolei Robert przypomina raczej niewyrośniętego uczniaka szukającego sukienki mamusi niż elektryzującego kochanka”.

Kolejna świetna rola Pattinsona

Nieudane role Pattinsona mogą rzecz jasna budzić obawę, że aktor wypadnie źle jako Batman. Nie w każdej sytuacji będzie w stanie pokazać swoje możliwości. Danielem Day-Lewisem to on nie jest i nigdy nie będzie. Ale dużym uspokojeniem jest fakt, że aktor znowu zebrał świetne opinie za grę w swoim najnowszym filmie, czyli „The Lighthouse” Roberta Eggersa, który miał premierę na festiwalu w Cannes. Pattinson wystąpił tam obok wielkiego Willema Dafoe. Krytycy zgodnie pisali, że ani na chwilę nie odstawał poziomem od swojego kolegi. To nie tylko podtrzymuje dobrą serię Brytyjczyka, ale mocno sugeruje, że będzie przyzwoitym Batmanem. Na Heatha Ledgera ludzie też narzekali swego czasu, ale później musieli cofnąć swoją krytykę. Bardzo możliwe, że tak samo będzie z Pattinsonem.

CZYTAJ TEŻ: „Czarnobyl” to świetny miniserial, który mogło stworzyć jedynie HBO. Netflix może się tylko uczyć