Książek na naszym rynku ukazuje się bardzo dużo, więc nie sposób wszystko przeczytać. Doradzamy zarówno to, co warto samemu przeczytać, jak i kupić dla kogoś.

Wojciech Engelking, „Serce pełne skorpionów", Wydawnictwo WAB

Jeśli lubicie zaskakujące zwroty akcji, nieobce są wam trudności związane z pierwszymi miłościami, a scenerie czasów PRL wydaje wam się zaskakująco niezagospodarowana to nowa powieść Wojciecha Engelkinga powinna przypaść wam do gustu. „Serce pełne skorpionów" to historia siedemnastoletniego Jacka Korolewicza, syna wysoko postawionego urzędnika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, aspirującego piłkarza i pewnej dziewczyny. Gdy pojawia się ona w życiu Jacka, wszystko ulega zmianie. Czy buntowniczy wybór nowego klubu piłkarskiego ma coś wspólnego z szerszym planem zmiany losów kraju? Ta powieść wciąga i nie puszcza.

Alex Kotlowitz, „Amerykańskie lato. Depesze z ulicy Chicago", Wydawnictwo Czarne

Jak podkreśla sam autor, Chicago nigdy nie znalazło się na pierwszych miejscach w rankingach najbardziej niebezpiecznych miejsc w Stanach Zjednoczonych, ale to właśnie „Wietrzne Miasto" stało się symbolem degradacji amerykańskiego społeczeństwa. Dziennikarz Alex Kotlowitz postanowił opisać chicagowskie lato 2013 roku. Chociaż jak na tamtejsze standardy był to okres stosunkowo spokojny, statystyki i tak przerażają: od kul zginęły sto siedemdziesiąt dwie osoby, a niemal siedmiokrotnie więcej zostało rannych. 

Kotlowitz opowiada historię epidemii przemocy i równie wielkiej epidemii strachu. Rozmawia z młodymi członkami gangów, byłymi więźniami, policjantami, aktywistami i matkami w żałobie. Pokazuje nam świat, którego nie chcemy widzieć i wolimy myśleć, że „jakoś to będzie". 

Esi Edugyan, „Washington Black", Świat Książki

Esi Eduygan, finalistka Nagrody Bookera przenosi nas w nieco fantastyczny świat, w którym zrządzenie losu łączy 11-letniego czarnoskórego George'a Washingtona Blacka z Christopherem Wildem, poszukiwaczem przygód, odkrywcą, a także abolicjonistą. Gdy ktoś nieoczekiwanie ginie i za głowę Washa zostaje wyznaczona nagroda, obaj muszą wszystko rzucić i salwować się ucieczką. Powieść, której akcja rozgrywa się na obszarze ciągnącym się od Karaibów po mroźną Arktykę i od Londynu po Maroko jest doskonałym przykładem tego jak w pozornie przygodowej książce da się zawrzeć uniwersalne prawa, które rządzą naszą społecznością. A przynajmniej powinny. 

Richard Rhodes, „Jak powstała bomba atomowa", Marginesy

Jeśli czytając tytuł tej pozycji mieliście wrażenie, że czeka was trudna w zrozumieniu naukowa lektura to poważnie się pomyliliście. Książka autorstwa Richarda Rhodesa po raz pierwszy została wydana w 1986 roku, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że ani trochę się nie zestarzała. Zawarte w niej doskonałe połączenie intrygi, politycznych zależności i szczypty naukowej wiedzy dają piorunujący efekt. Nic dziwnego, że „Marginesy" zdecydowały się na kolejne wydanie klasyki non-fiction. Szczególnie polecam wszystkim osobom niewierzącym, że to właśnie nauka ma największy wpływ na nasze życie. 

Shulem Deen, „Kto odjedzie, już nie wróci", Wydawnictwo Czarne

Jedna z bardziej poruszających książek, które miałem okazję czytać w ostatnich miesiącach. Shulem Deen od dziecka wychowywał się w społeczności chasydów. Na przestrzeni pierwszych kilkunastu lat życia zdarzyło mu się zmieniać jej odłamy, ale zawsze pozostawał przedstawicielem ortodoksyjnej społeczności żydowskiej. Jednak pewnego dnia Shulem odnajduje w sobie niespotykaną dla swoich braci ciekawość świata. Chce czytać książki, przeglądać internet, a nawet oglądać telewizję, która w jego społeczności utożsamiana jest z wynalazkiem diabła. „Kto odjedzie, już nie wróci" to niesamowita opowieść o presji, którą mogą narzucać nam najbliższe osoby, a także kompendium wiedzy o tym, z czym może wiązać się społeczne wykluczenie.