GÓRECKI NA WEEKEND: MUZYKA
- Petr Nekoranec, French Arias, Supraphon a.s.n.
Na początek przystojniak. Nasz sąsiad z południowych Czech, tenor Petr Nekoranec, Zdobywca wielu nagród, a także członek zespołu Oper Stuttgart, w którym zagrał trzy role: Almaviva Rossiniego (Il barbiere di Siviglia) i Ramiro (La cenerentola) oraz Ernesto Donizettiego (Don Pasquale). Jest pierwszym Czechem, który został przyjęty do prestiżowego dwuletniego programu Lindemann dla młodego artysty w Metropolitan Opera. W styczniu 2017 roku wygrał prestiżowy Międzynarodowy Konkurs Francesco Viñas, który odbywa się w Gran Teatre del Liceu w Barcelonie.
Swój debiutancki album "French Arias" wydany przez Supraphon nagrał wraz z Czech Philharmonic pod batutą Christophera Franklina. Nekoranec śpiewa na nim bardzo lekko i elastycznie opanowując przy tym nawet najtrudniejsze wirtuozowskie koloratury. Ta lekkość kontrastuje z ogromem głębokich emocji, które nam serwuje (szczególnie imponująca jest aria „Je crois entender encore" z opery „Poławiacze pereł" Bizeta). To wyjątkowo imponujący, uwodzicielski i elegancki debiut tenora, który już za moment może pójść w ślady swojego idola Placido Domnigo.
GÓRECKI NA WEEKEND: KSIĄŻKA
- Mikołaj Grynberg, Poufne, Wydawnictwo Czarne
„Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób” napisał niegdyś Lew Tołstoj. Z tym nieszczęściem, a właściwie skazą mierzy się Mikołaj Grynberg, który powraca do nas z wyborną opowieścią o żydowskiej rodzinie, pełnej przeróżnych postaci i tym samym historii. Matka, ojciec, bracia, ciotki, wujkowie, dziadek, każdy z nich ma tutaj miejsce, zaproszenie do stołu, przy którym zasiada, by opowiedzieć to, na co ma ochotę. Historie te są krótkie, lekkie, momentami zabawne jak chociażby opowieść o przygotowanym na obiad smażonym gównie. Daleko pisarzowi do rozliczania i przelewania łez. To portret rodzinny we wnętrzu codzienności, w którym takie problemy jak szkolna wywiadówka, ucieczka chłopca do kina mieszają się z kolejną śmiercią i brutalną historią przodków. A to wszystko w kraju, o którym autor piszę: „Polska jest krajem, który gdy zechce, potrafi poświęcić część swoich obywateli". W wykreowanej prawdzie taka prawda staje się na wagę złota.
GÓRECKI NA WEEKEND: ALBUM
- Bosch, Klimt i impresjoniści, Wydawnictwo Arkady
Jest takie wydawnictwo na polskim rynku, które od ponad sześćdziesięciu lat przybliża nam sztukę z najwyższej półki. Wszystko zaczęło się w maju 1957 roku, kiedy z połączenia wydawnictwa Budownictwo i Architektura z oficyną Sztuka powstało miejsce zainspirowane kultowym miesięcznikiem artystyczny, Arkady, który ukazywał się w Warszawie w latach 1935-1939. Do tej pory wydawnictwo wydało już około 5700 książek w tym chociażby imponujące albumy przedstawiające malarstwo impresjonistów czy album, który chciałbym wam dzisiaj przybliżyć. To Zbliżenia Hieronima Boscha, niderlandzkiego malarza przełomu późnego gotyku i wczesnego renesansu, kontynuatora stylu malarskiego ostatniej generacji prymitywistów flamandzkich. Artysty tak świeżego i aktualnego dziś, jego obrazy były istną fuzją nieograniczonej wyobraźni, przypominające dzisiejsze filmy Tima Burtona, Federico Felliniego czy Matteo Garrone o dziwacznych postaciach; machina z uszami, posłaniec z lejkiem na głowie, bezgłowa gęś, para uprawiająca seks w wielkiej muszli...
Chciałbym was sprowokować, żebyście dzięki temu albumowi zaczęli korzystać ze swojej wyobraźni. Niech albumy z najsmakowitszą sztuką wypełnią wasze wnętrza, zresztą nie musicie ich czytać, wystarczy, że będziecie przeglądać. Mogą wyjść z tego cuda. Takie o twarzy dziwolągów albo wielkiego dzbana z nogami. Warto jest też zajrzeć do siedziby Wydawnictwa na warszawskim Powiślu, tam poznacie istnego kustosza sztuki Pana Tadeusza Deptułę, który z ogromną pasją odpowie wam na każde pytanie i zagadnienie od światowej architektury, malarstwa renesansowego, motywu ikon w sztuce, aniołów czy historii kostiumów. Postawcie na Arkady i zainwestujcie w sztukę na papierze w waszych czterech kątach!
GÓRECKI NA WEEKEND: WYSTAWA
- Pop on Paper: From Warhol to Lichtenstein, Kupferstichkabinett
W Berlinie arcyciekawa wystawa, która do nadrobienia jest do 16 sierpnia. Wystawa w Muzeum Rysunku i Grafiki skupia się na amerykańskich pracach z lat 60. XX wieku i pionierach pop-artu. Jej bohaterowie to oczywiście Andy Warhol i Roy Lichtenstein. Całość została podzielona na dziesięć rozdziałów, odnosząc się do poszczególnych artystów i tematów pop-artu. Począwszy od ich początkujących przedstawicieli w Anglii (Eduardo Paolozzi, Richard Hamilton) i artystów takich jak Jasper Johns i Robert Rauschenberg, po równoległe wydarzenia i refleksje w Europie, aż po 1970 roku na czele z Sigmar Polke, KP Brehmer, Ulrike Ottinger, Maria Lassnig, Elaine Sturtevant i Equipo Crónica.
Współczesne echo popowego stylu można wreszcie znaleźć w pracach Antje Dorna i SUSI POP. Głównym tematem rodzącego się pop-artu było radzenie sobie z trywialnymi, masowo produkowanymi i szeroko rozpowszechnionymi światami wizerunku i produktów amerykańskiego społeczeństwa konsumenckiego, od puszki po zupie i komiksu po zdjęcia prasowe Jackie Kennendy. W tym dziwacznym czasie, w którym tak ławo wmówić nam, że coś jest sztuką - wystawa jak znalazł.
GÓRECKI NA WEEKEND: FILM
- Jezioro dzikich gęsi, reż. Yi'nan Diao, Aurora Films
Yi’nan Diao pięć lat temu zachwycił publiczność na festiwalu w Berlinie obrazem Czarny węgiel kruchy lód, zagarniając przy tym głównym nagrodę, Złotego Niedźwiedzia. Po długiej chwili, złapaniu oddechu powraca do mrocznych, chińskich uliczek średniej wielkości miasteczka, by zatopić się w jego bagienku. To opowieść gangsterze Zhou, który wpada w poważne tarapaty, po tym, jak omyłkowo zastrzelił policjanta. Jedyną szansą dla mężczyzny jest ucieczka, w której pomaga mu miejscowa prostytutka.
Pokazywany podczas zeszłorocznej edycji festiwalu Cannes obraz „Jezioro dzikich gęsi” imponuje formą. To gęsty, czarny klasyczny kryminał, zatopiony w amerykańskich klasykach z lat 70. czy kinie noir. Ale reżyser przełamuje wszystkie te znane gatunkowe zasady fuzją neonowych kolorów, świateł i warstwą techniczną tej do bólu brutalnej baśni, która pod płaszczykiem efektów opowiada o dobrze znanej nam warstwie społecznej, w której ktoś musi być katem, by ten drugi mógł być ofiarą. Kino nie dla każdego, kino wymagające skupienia, ale zapadające w pamięć.
CZYTAJ TEŻ: Najlepsze książki XXI wieku. „2666”, „Droga”, „Łaskawe” i inne [RANKING ELLE MAN]
WIĘCEJ KULTURY NA WEEKEND: Co oglądać w drugi weekend lipca? [FILMY I SERIALE NA WEEKEND]