Maddie Kulicka Modelka. Wystąpiła w licznych sesjach, m.in. w ELLE i kampanii Sonii Rykiel, chodziła u Diora, Chanel, Marca Jacobsa. Fanka vintage. Ma 22 lata.

Zwierzęce nadruki, dodatki z historią i wszelkiego rodzaju okrycia: kurtki, płaszcze, futra – tak wygląda moja szafa. Mam w niej rzeczy w różnym stylu, od rockandrollowych, przez futurystyczne, aż po retro. Jestem fanką vintage. Moje ulubione adresy to londyńskie Portobello Market i Beyond Retro, który ma też swoją filię w Sztokholmie, oraz butiki vintage w paryskiej dzielnicy Le Marais przy Hôtel de Ville. W dzieciństwie ubrania szyła mi mama. Na mój styl wpłynęła też praca modelki. Pamiętam pierwszą podróż do Tokio. Moja agentka zabrała mnie tam do szalonych, offowych sklepów. Japonia inspiruje mnie do dziś. Kiedy zaczynałam kilka lat temu, wśród modelek panował minimalizm. Teraz klienci bardziej zapamiętują dziewczynę, która ma charakterystyczny, wyrazisty styl. Nie zwracam wielkiej uwagi na marki, bardziej przywiązuję się do rzeczy, które mają dla mnie wartość sentymentalną. To m.in. sweter, który dał mi tata, biżuteria od mojego chłopaka i to­rebka Boston Céline, którą dostałam po pokazie w 2010 roku. Nie kupuję w internecie. Lubię dotknąć, przymierzyć. Zwłaszcza buty, bo noszę rozmiar 41. Mam kilka par vintage, m.in. ze sklepu Normcore, a ostatnio w outlecie w Londynie trafiłam na oksfordki Vivienne Westwood. Śledzę polską modę, podoba mi się to, co robią Misbhv, Dramat, Ania Kuczyńska. Kreacje na wieczór czasem pożyczam od duetu Paprocki & Brzozowski. Łączę je w nietypowy sposób tak, że potem często sami nie poznają swoich projektów.

Zofia Chylak Rocznik ’87. Tęskni za elegancją z dawnych czasów. Dyplomowana historyk sztuki. Z miłości do mody – projektantka. Jej torebki mają już status kultowych. Nosi je m.in. Anja Rubik.

Ostatnio znalazłam swoje zdjęcia,  
na których mam 13 lat. Już wtedy nosiłam czarne sukienki i koczek na głowie. Do dziś najlepiej czuję się w czerni, choć czasem lubię zaszaleć z kolorem i ubieram się np. cała na czerwono. Zauważyłam, że im więcej się przebywa z ubraniami, tym bardziej one powszednieją. Latami chodziłam tylko w sukienkach, a teraz coraz częściej wkładam dżinsy i sweter, bo tak jest mi najwygodniej. Ale tęsknię za dawnymi ­czasami, gdy w kwestii ubioru obo­­wiązywały pewne zasady. Tak bardzo chciałam nosić mundurek, że poszłam na rok do żeńskiej szkoły, w której każdą dziewczynkę obowiązywał taki sam strój. Poza tym kobiety w mojej rodzinie zawsze dobrze się ubierały. Choć i tak najbardziej elegancki był mój dziadek, który miał wszystko szyte na miarę i ten przedwojenny sznyt... Sama mam zaprzyjaźnioną krawcową, która przerabia i szyje według moich projektów. Ale moją największą zakupową słabością są buty. Ostatnio na mytheresa.com upolowałam skórzane botki z ćwiekami Givenchy. Lubię też robić zakupy w Nowym Jorku. Zawsze gdy tam jestem, zaglądam na Williamsburg, gdzie co sobotę odbywa się pchli targ. Kiedyś znalazłam tam świetną marynarkę, w całości ręcznie wyszywaną cekinami – skarb. Inspiruje mnie moda ulicy. Dzień zaczynam od Instagrama. Śledzę profil Garance Doré, oglądam zdjęcia mody ulicznej Asi Typek. Podoba mi się też styl Anji Rubik i Oli Rudnickiej, która wystąpi w mojej nowej kampanii.


Cosima Borawska-Wójcicka Założycielka marki C by Cosima Borawska. Tworzone przez nią opaski z ręcznie wycinanych listków to małe dzieła sztuki. Miłośniczka biżuterii. Ma 30 lat i włoskie korzenie.

Kolekcjonuję biżuterię, od sztucznej po prawdziwą. Najczęściej kupuję ją we Florencji, niedaleko Ponte Vecchio, od rzemieślników, którzy tworzą repliki pierścionków i kolczyków z renesansowych obrazów. Mam też sporo starej biżuterii, którą znajduję m.in. na etsy.com albo dostaję od bliskich, m.in. pierścionek, który był prezentem od babci z okazji mojego ślubu. Babcia jest moją największą ikoną stylu. Mimo że ma 90 lat, zawsze wygląda świetnie. Po niej dziedziczę też sukienki, torebki i buty. Z kolei na 30. urodziny dostałam od przyjaciółek szpilki Aquazurra. Kocham buty na wysokich obcasach, zwłaszcza sandałki Salvatore Ferragamo. Jedna z moich najcenniejszych zdobyczy to też aksamitny pas, wyszywany koralikami w motyw ptaków, który kupiłam na pchlim targu w Mediolanie. Jest bardzo strojny, więc rzadko go noszę. Kiedyś bardzo lubiłam kolory, wzory, ale od kilku lat noszę głównie czerń. Choć latem rozkwitam, chodzę w sukienkach, spódnicach. Sporo z nich uszyłam sobie sama. Z wykształcenia jestem krawcową, ukończyłam krawiectwo i projektowanie w Istituto di Moda Burgo w Mediolanie i haft w paryskiej Ecole Lesage. Nauczyłam się tam precyzji, która przydaje mi się przy robieniu opasek, bo każdy element wycinam ręcznie. Lubię też jeździć do outletów, np. The Mall pod Florencją, gdzie można kupić ubrania nawet o 80 proc. taniej niż w sklepach. 

Olivia Kijo. Jedna z najciekawiej ubranych polskich blogerek. Kończy architekturę na łódzkiej politechnice. Inspirują ją paryskie ulice, Pinterest oraz styl bliźniaczek Olsen i Phoebe Philo. Ma 24 lata.

Moda przewijała się w moim życiu, odkąd pamiętam. W szkole podstawowej razem z koleżanką marzyłyśmy, żeby zostać projektantkami mody. Niestety, plany się nie spełniły, a jako kierunek studiów wybrałam architekturę. Założyłam bloga o modzie w 2009 roku. Od tego czasu mój styl niewiele się zmienił. Wciąż bazuję na prostych, klasycznych zestawieniach. Nie boję się koloru, lubię połączenie bieli, czerni i dżinsu. Okulary przeciwsłoneczne to mój ulubiony dodatek do codziennych stylizacji. Dodają charakteru, a jednocześnie pozwalają ukryć mankamenty czy brak makijażu. Zwykle wybieram nowoczesne modele oversize, które zasłaniają większą część twarzy, lub klasyczne lenonki. Zakupy w galeriach handlowych to moja zmora, nie lubię przymierzać ubrań w ciasnych przestrzeniach ani stać w kolejkach. 90 proc. rzeczy kupuję przez internet. Często zaglądam na stronę pyskatyzamsz.com. To sklep z luksusową odzieżą i dodatkami, gdzie można znaleźć prawdziwe perełki. Trafiłam tam na swoje ukochane szpilki Céline, koszulę Valentino i złote kolczyki vintage Fendi. Lubię biżuterię z historią. Szczególną wartość ma dla mnie delikatny łańcuszek ze złotą muszelką, w której znajduje się perła – to pamiątka chrztu. Nie rozstaję się również z pierścionkiem zaręczynowym, który wykonała utalentowana jubilerka Dorota Kempko. Nie zmieniam zawartości szafy co sezon, ale zawsze z niecierpliwością czekam na nowe trendy. Obserwuję, jak tendencje z wybiegu odnajdują się na ulicy i w magazynach o modzie. Jednym z kluczowych trendów na wiosnę jest kontrowersyjne połączenie czerwieni i różu, które pojawiło się m.in. w nowej kolekcji Céline. Na wiosnę powracają motywy kwiatowe – nie przepadam za roślinnymi nadrukami, ale może styliści zdołają mnie do nich przekonać. Bardzo podobają mi się za to zdekonstruowane, przydługie rękawy. Modne będą też bluzki na jedno ramię, co było widać podczas pierwszego pokazu Anthony’ego Vaccarello dla Saint Laurent. To dość trudny, ale ciekawy trend, nawiązujący do estetyki lat 80., która trzyma się mocno już kolejny sezon.

Paulina Pyszkiewicz 24-letnia właścicielka i dyrektor kreatywna marki LeBrand, nominowanej do nagrody ELLE Style Awards 2015. W modzie lubi szlachetny minimalizm i dodatki dobrej jakości.

Wierzę, że styl tkwi w detalach. Dodatki: buty, okulary, torby, zwykle przywożę z zagranicy. W Paryżu zawsze odwiedzam Colette, w Mediolanie Excelsior, w Berlinie KaDeWe. Moja ostatnia zdobycz to mokasyny Gucci, które kupiłam w Mediolanie, i torba Saint Laurent – duża i pakowna, w której zmieści się wszystko, nawet zabawki mojego synka. Ale zaglądam też do sieciówek, m.in. po dżinsy. Niedawno w New Looku trafiłam na przepiękne srebrne buty w stylu Valentino, na obcasie, z wiązaniem wokół kostki. Moja szafa w większości jest wypełniona ubraniami z metką LeBrand – w nich czuję się najlepiej. Założyłam własną markę, bo brakowało mi w Polsce ubrań, które będą minimalistyczne i na tyle uniwersalne, że dzięki zmianie dodatków świetnie sprawdzą się w ciągu dnia i wieczorem. Inspiruje mnie styl bliźniaczek Olsen, Carine Roitfeld i Elin Kling, ale gdybym mogła zamienić się garderobą na jeden dzień, to zdecydowanie byłaby to hiszpańska stylistka Barbara Martelo.

Gosia Macias Makijażystka, pracuje przy sesjach zdjęciowych, m.in. dla ELLE, i kampaniach. Miłośniczka vintage i lat 80. Przyszła mama.

Najwięcej w szafie mam dżinsów i sukienek vintage. Noszę je na co dzień, ale ratują mnie także w kryzysowych sytuacjach. Wśród nich jest np. sukienka Oscara de la Renty, bardzo w stylu „Dynastii”, z pięknie wyszywanymi kwiatami i cekinami w szmaragdowym kolorze. Znalazłam ją na wieszaku sukienek na Halloween w Londynie, kosztowała 10 funtów. Zawiozłam ją do swojej krawcowej, która zrobiła z niej piękną sukienkę koktajlową. Mam też swoje ulubione adresy vintage w Paryżu, Barcelonie i Londynie. Tamtejsze sklepy są podzielone według poszczególnych dekad. Ja najbardziej lubię estetykę lat 80.: dżins, ćwieki, cekiny, futra, złoto, srebro. Nie zrezygnowałam z nich w ciąży, bo do dziewiątego miesiąca mieściłam się w większość swoich ubrań. Mąż wydzielił mi też kilka swoich bluz i koszul, bo nie chciałam kupować ciążowych ubrań. Staram się nie gromadzić rzeczy. To, czego nie noszę, oddaję znajomym albo swojej 20-letniej kuzynce, która jest bardzo szczęśliwa. Kiedyś kupiłam szpilki Lanvin, żeby po godzinie stwierdzić, że zaraz odpadną mi w nich nogi. Uważnie wybieram torby, pilnuję, by były lekkie, bo muszę dbać o kręgosłup. Lubię stonowane modele, np. Céline Cabas, które świetnie wyglądają do moich szalonych ciuchów.

ROZMAWIA Marta Krupińska