W piątek odbył się pogrzeb Arethy Franklin, która zmarła dwa tygodnie w wieku 76 lat. Legendarna wokalistka i autorka hitów "I Say a Little Prayer" czy "Day Dreaming" chorowała na raka trzustki. Uroczystość pogrzebowa była prywatna i długa (trwała około ośmiu godzin), a do tego w ramach uczczenia pamięci "Królowej Soulu", setka różowych Cadillaków przejechała przez miasto. Na pogrzebie w Greater Grace Temple pojawiła się rodzina Arethy Franklin, jej przyjaciele, artyści i celebryci - m.in. Chaka Khan, Stevie Wonder czy Jennifer Hudson, ale również politycy, tacy jak Barack Obama i George W. Bush.

Czytaj: Aretha Franklin nie żyje. Miała 76 lat>>

Wśród gości pojawiła się też Ariana Grande, która wykonała na scenie jeden z przebojów Arethy Franklin - "Natural Woman". Wystąpiła w krótkiej czarnej sukience, która nie była zbyt dobrym wyborem na taką uroczystość i została szeroko skomentowana.

Na pogrzebie Arethy Franklin doszło jednak do prawdziwie niestosownego incydentu. Biskup Charles H. Ellis III, który prowadził całą uroczystość, dopuścił się żartu o piosenkarce - skomentował, że jej imię i nazwisko brzmi jak pozycja w menu siecówki Taco Bell. To był jednak dopiero poczatek, bo także jego kolejne zachowanie pozostawiało wiele do życzenia: naruszył prywatną przestrzeń Ariany Grande, dotykając jej piersi podczas przemówienia i dopuszczając się w ten sposób molestowania. Za całą sytuację, która uraziła nie tylko Grande, ale i jej fanów oraz zgromadzonych na wydarzeniu ludzi, ostatecznie przeprosił. Jeśli jednak taka sytuacja dzieje się publicznie i na wizji, aż trudno sobie wyobrazić, jakie może być zachowanie duchownego po wyłączeniu kamer.

Zobaczcie wideo z występu Ariany Grande:

GALERIA: Ariana Grande na pogrzebie Arethy Franklin. Zdjęcia>>