Zapach kwiatów, cytrusów i pralinek znasz już na pamięć. Poznałaś zapachy zmysłowe, świeże, a nawet drapieżne. Ale jak daleko sięga twoja perfumeryjna wyobraźnia?

 

Autorka tekstu Agata Herbut prowadzi blog "Agata ma Nosa" / mat. promocyjne autorki

Pachnieć erotycznie to już nic nowego. Spróbujmy sięgnąć jeszcze nieco dalej... Producenci niszowych zapachów pozwalają sobie dziś na zdecydowanie więcej. Chcą, żebyśmy doświadczyły czegoś innego, nowego, czegoś, czego nie spotkamy wśród klasycznych zapachów: zapachu rozmytego makijażu lub lateksu, aromatu okolic intymnych, potu, krwi, śliny albo worków na śmieci. Każdy z awangardowych zapachów, o których za chwilę przeczytasz, powstał, aby na chwilę wytrącić nas z zapachowej rutyny codzienności, wzbudzić  nasze zainteresowanie, może nawet niesmak... Mają być kontrowersyjne, zapadać w pamięć, a przy okazji opowiadać swoją historię. Mają wyróżniać nas z tłumu. Taki zapach to manifest, dzięki któremu na tle osób ubranych według tych samych kanonów mody, noszących konwencjonalny makijaż, lubiących i kupujących to samo, poczujemy się wyjątkowe. Poczujemy się sobą. Wyjdziemy poza schemat i strefę komfortu. To potwierdzenie tezy, że w perfumiarstwie wszystkie chwyty są dozwolone. Seksualne również. 

 

Prym w tworzeniu wyjątkowych kompozycji"erotycznych" wiedzie francuska marka Etat Libre d’Orange, która wolna jest od uprzedzeń i bezpruderyjnie dobiera składniki swoich zapachów. Intryguje i zaskakuje, jest wyzywająca, ale przede wszystkim pozwala wyobraźnią sięgnąć tam, gdzie na własną rękę raczej nie chciałybyśmy się udać. Najnowszy zapach zapowiadany na jesień tego roku - Les Fleurs du Déchet - to aromaty śmieci i robaków, przejrzałych owoców i zgniłych kwiatów. Na polski można by nazwę premierowego flakonu przetłumaczyć jako Kwiat odpadu albo Jestem śmieciem. Sama marka już rozpoczęła prowokacyjną kampanię: “te perfumy są dla tych, którzy są ciekawi jak perfumy o takiej nazwie pachną i są na tyle odważni, by takie perfumy nosić”. Czy także się "w nich" kochać? Jeśli nakręca Was atmosfera "Fleur du mal"... 

Zostańmy na chwilę w Paryżu i zatrzymajmy się przy najbardziej kontrowersyjnym zapachu domu perfumeryjnego Etat Libre d’Orange -  Secretions Magnifiques, czyli "cudownych wydzielinach". Inspiracją do ich stworzenia była sperma, seks oraz męskie i kobiece ciała. Fizjologia, sól i aldehydy. Początek rozwoju tego zapachu jest erotyczny i nieco mdlący, by kilkadziesiąt sekund później zaskoczyć metalicznym posmakiem krwi. Mija kilkadziesiąt minut, kompozycja nabiera odrobinę przyjaznych mlecznych nut, a w kilka godzin po aplikacji właściwie nie wyczuwa się już żadnej kontrowersji. Pozostaje lekko syntetyczny aromat z odrobiną słodyczy. Znakami rozpoznawczymi tego zapachu są akordy jodu i adrenaliny, akord krwisty i mleczny, kokos, irys, sandał i opoponaks (czyli słodka mirra). Wow, idźmy dalej...

 

Etat-Libre d'Orange

Putain des Palaces tej samej marki w wersji francuskiej znaczy tyle, co "pałacowa dziwka" - w wersji angielskiej tych samych perfum mamy już do czynienia z "dziwką hotelową". Skojarzenia? Róża, makijaż zmieszany z potem, burdelowa czerwień i niekończące się chwile uniesień. Pudrowa nuta ma intrygować jak intrygują sekrety buduaru i paznokcie wbijane w sofę ze sztucznej skóry. Producenci kuszą: nie masz czasem ochoty stanąć przy hotelowym barze i uwodzić gości, ulec pożądaniu w ciasnej windzie lub zaspokoić marzenia w jedwabnej pościeli luksusowego apartamentu? W Putain des Palaces znajdziesz  różę, fiołka, skórę, konwalię, mandarynkę, imbir, puder ryżowy, ambrę oraz akordy zwierzęce. Znajdziesz w nich również odpowiedź na swoje najskrytsze fantazje.

Wciąż jesteśmy w Paryżu, ale zmieniamy markę. Serge Lutens, pracując nad  Dent de Lait inspirował się przeszłością, mlecznymi zębami i krwią:

“Jestem zafascynowany siekaczami, kłami, trzonowcami i przedtrzonowcami w moim podniebieniu” - pisał.  

Obok mleka migdałowego, kokosa, cashmeranu znajdziemy w Dent de Lait także kadzidło z Somalii. Całość jest bardzo miękka, czysta i ulotna. Po perfumach o zapachu szklanej waty, perwersyjnej zakonnicy czy krwawo-mlecznych zębów, z ciekawością, ale i z lekkim niepokojem, czeka się na więcej…

 

Blood Concept

Zupełnie inna, ale równie krwawa historia rozgrywa się we Włoszech za sprawą marki Blood Concept. Ich zapachy inspirowane są pulsującym, wibrującym życiem, którego nośnikiem jest oczywiście krew. Ekskluzywne perfumy Blood Concept to między innymi seria czterech grup krwi: 0, A, B, AB. Filozofia marki zakłada, że krew od najdawniejszych czasów jest owiana tajemnicą, budzi fascynację, szacunek, ale i lęk. Dlatego perfumy grupy O to zapachy opiewające pierwotne, także erotyczne, instynkty i kod zapachowy „natur pierwotnych”. Grupa A to zapach zielony, wzorowany na życiu rolników i zbieraczy z naturalnymi predyspozycjami do wegetarianizmu, natomiast seria B to oryginalne perfumy inspirowane życiem koczowniczym. Uwaga: jest jeszcze wersja AB czyli najmłodsza genealogicznie grupa krwi o zapachu nowoczesnym, technicznym i mineralnym. 


Prawdziwa perfumiarska perwersja? Pewna niemiecka firma poszła o krok dalej i za punkt honoru postawiła sobie stworzenie zapachu dotykającego sfery intymnej w najczystszej postaci. Vivaeros, producent akcesoriów erotycznych, wprowadził na rynek produkt pachnący waginą. Miał to być zapach pozbawiony sztuczności, która - jak twierdzą właściciele Vivaeros - tłumi prawdziwy aromat, a ten podnieca najbardziej. Zapach VULVA Original o aromacie kobiecych okolic intymnych miał być przeznaczone dla kobiet oraz mężczyzn chcących zintensyfikować doznania seksualne. Udało się: po wielu testach z aromatami waginalnymi różnych pań, wykorzystano ten, który największa liczba przetestowanych osób uznała za najbardziej erotyczny. Producenci twierdzą, że VULVA to nie perfumy. VULVA to zintensyfikowany i zakonserwowany intymny zapach.


Perfumy stały się dziś czymś bardzo indywidualnym - uzupełniają naszą osobowość, dodają nam wyrazu lub podkreślają nasze najbardziej wyraziste cechy. Wszystko polega na tym, aby odważyć się nosić to, co się lubi. Nawet jeśli są to zapachy z marginesów dobrego smaku.