ELLE Po raz pierwszy Iwan Wyrypajew reżyseruje nie swój tekst. Czy XIX-wieczna rosyjska komedia obyczajowa o pannie z kupieckiego domu, która przebiera wśród kandydatów na męża, może nas jeszcze zaintrygować?

K.G. Kiedy Iwan mi powiedział, że chciałby zrobić „Ożenek”, też się zdziwiłam. Wy-dawał mi się typową komedią mieszczańską. Jednak Iwan pokazał mi zupełnie inny klucz do Gogola. W Rosji to przede wszystkim pisarz mistyczny, głęboko prawosławny, dzięki czemu tekst nabiera innego znaczenia. Było to dla mnie fascynujące i zaskakujące odkrycie. Ciekawi mnie już samo znaczenie słowa „ożenek”. Współcześnie też nie rozumiemy, po co nam właściwie ten ożenek. Do ślubu podchodzimy automatycznie, nastawiamy się bardziej na branie i przez to nasze związki są zupełnie nieudane. Gogol punktuje współczesnych sobie, a okazuje się, że jak się w to zagłębić, mamy dzisiaj bardzo podobne problemy.

ELLE Ten związek bywa też kontraktem? W ,,Ożenku” to wygląda tak, jakby Agafia, bohaterka, którą grasz, sprzedawała samą siebie.

K.G. Cała sztuka kręci się wokół ożenku, ale w zasadzie nigdy nie pada słowo miłość. Dla jednego bohatera ważne są meble, dla drugiego – żeby narzeczona mówiła po francusku, z kolei ona za wszelką cenę chce szlachcica, a nie kupca. Ja rozumiem związek jako dar i jako szansę na to, żeby wejść w kontakt z energią miłości, poczuć ją. 

ELLE Po co zakładać rodzinę?

K.G. Tworzysz piękny mikroświat oparty na miłości. A to dopiero początek. Bo potem się uczysz, jak poszerzać jego granice, by w końcu ostatecznie je zlikwidować. I przestajesz żyć w mikroświecie, a zaczynasz we wszechświecie. Mam teraz małe dziecko i czuję, że na nowo łączy mnie ono z kosmosem. Muszę jednak cały czas się pilnować, żeby nie próbować sobie tego szczęścia zawłaszczyć, bo wtedy znowu wszystko się zawęża.

ELLE Co się zmieniło, odkąd zostałaś matką?

K.G. Dopiero teraz powoli dociera do mnie, ile doświadczenie macierzyństwa zmienia w głowie, to jakiś kosmos! Myślę, że jakiś czas zajmie mi przyzwyczajenie się do tego. To tak, jakby w okularach ktoś zmienił mi filtr.

ELLE Przygotowujesz się do roli Agafii, 26-letniej dziewczyny, która zamierza wyjść za mąż. Czytasz jej rolę i co widzisz?

K.G. Dziewczynę, która nie jest gotowa na ślub, ponieważ żyje w całkowitej iluzji. Wymyśliła sobie swój idealny świat, który w rzeczywistości jest dla niej nieosiągalny, co więcej: wcale nie dałby jej szczęścia.

ELLE Gdybyś to Ty miała wybrać któregoś z zalotników z ,,Ożenku”, którego byś wybrała? Płochliwego urzędnika Podkolesina, materialistę, egzekutora Jajecznicę, snobistycznego wojskowego Anuczkina czy naiwnego emerytowanego oficera marynarki Żewakina?

K.G. Przy takim wyborze to już bez znaczenia. Ideał to umiejętność stworzenia cennego związku z każdym człowiekiem. To jednak bardzo trudne zadanie i wymaga ogromnej świadomości, do której ciągle bardzo mi daleko. Dlatego cieszę się, że mam męża, z którym odnajduję wspólny język. Męża, który jest moim przyjacielem.

ELLE W ilu sztukach w reżyserii Iwana Wyrypajewa grałaś?

K.G. To będzie piąta. W Rosji w dwóch.

ELLE Jak godzisz profesjonalizm z rolą jego żony?

K.G. Absolutnie naturalnie. Dla nas kolejne projekty są wynikiem wspólnych życiowych poszukiwań. Możemy spokojnie rozmawiać o naszej pracy w domu. Nie jest to dla mnie toksyczne. To, czym się zajmujemy, rzeczywiście nas niepokoi i interesuje, więc dlaczego o tym nie mówić przy kolacji? To dla mnie jedna i ta sama droga.

ELLE Trudno być aktorką Iwana Wyrypajewa?

K.G. Zawsze bardzo dobrze mi się z nim współpracowało, nie zdarzają się nam destrukcyjne konflikty. Bywa, że są konflikty twórcze, ale one są potrzebne. Iwan oczekuje od aktora partnerstwa i gotowości na to, żeby udać się we wspólną podróż. Jeśli kogoś to nie interesuje, może mu być z Wanią trudno. Dla mnie to wymarzony model współpracy.

ELLE Czego nauczył Cię w teatrze?

K.G. Że najważniejszym zadaniem aktora na scenie jest ciągły kontakt z widzem. Inaczej spektakl jest martwy. Wspólnie szukamy środków, żeby ten cel osiągnąć. Powoli wypracowujemy bardzo konkretną i przydatną metodę aktorską. Praca nad „Ożenkiem” to próba zastosowania tej metody w klasyce. Kilka lat temu przeżyłam głęboki kryzys związany z teatrem. Nie rozumiałam, po co wychodzę na scenę. Teraz przy każdym kolejnym projekcie na nowo odkrywam sens gry w teatrze.

ELLE A czego nauczył Cię jako człowiek?

K.G. Bardzo intymne pytanie. Najważniejsze, czego się od niego nauczyłam, jest związane z naszym wspólnym, pozazawodowym życiem.

ELLE Mówiłaś, że przechodziłaś kryzys teatru. Wolisz film?

K.G. W teatrze więcej ode mnie zależy. Jestem bardziej świadoma całości. Zasmakowałam w tym, że mogę mieć bezpośredni wpływ na widza, i trudno by mi było z tego zrezygnować. W filmie dużo więcej zależy od reżysera i montażu. Czasem, jak oglądam efekt swojej pracy, jestem zaskoczona. Gdybym wiedziała, że film będzie właśnie taki, zagrałabym inaczej. Praca na planie ma jednak jakiś pierwiastek dziecięcej przygody, który bardzo lubię i za którym zdarza mi się tęsknić.

ELLE Kiedy poznałaś Iwana Wyrypajewa, nagle zniknęłaś z Polski. To była trudna decyzja?

K.G. Ciągle słyszę, że gdzieś wyjechałam, a to nieprawda. Zaczęłam grać częściej za granicą, bo stamtąd dostaję ciekawsze propozycje, ale mieszkam w dwóch krajach. Dystans Warszawa – Moskwa wcale nie wydaje mi się już przerażający. Przenosimy się tam, gdzie w danym momencie mamy pracę. Warszawa i Moskwa dobrze nam się uzupełniają. Nie zawsze też pracujemy z sobą. Iwan współpracuje z innymi aktorami, ja z innymi reżyserami. Dzięki temu wnosimy jakąś nową energię do naszych wspólnych projektów. Jestem Polką, więc zawsze Polska będzie mi bliższa. Nie chciałabym wyprowadzić się z Polski na stałe. Natomiast Rosja inspiruje mnie, daje mi doładowanie energetyczne. Czasami mam wrażenie, że w Warszawie zdarza mi się popaść w stagnację. Moskwa jest miejscem, które skutecznie wybija mnie z tej stagnacji, i bardzo to sobie cenię.

ELLE Gdzie nauczyłaś się rosyjskiego?

K.G. W Rosji. W szkole nie miałam lekcji tego języka. Kiedy poznałam Iwana, zaproponował mi rolę w „Tlenie”. Okazało się, że mam do opanowania ogromną ilość tekstu mówionego w szybkim tempie. Wzięłam kilka lekcji, na których pracowałam nad akcentem. Gdy pobyłam trochę na planie, okazało się, że już mówię. Jeszcze z wieloma błędami, ale dosyć swobodnie. Teraz mam męża, który mówi bardzo dużo. Rozmawiamy głównie po rosyjsku, dzięki czemu wszedł mi on już w krew.

ELLE Jak komunikowaliście się na początku?

K.G. Było trudno. Chociaż zadziałała jakaś wspólna energia. Ja naprawdę nie rozumiałam jakiejś jednej trzeciej tego, co słyszałam. Czułam jednak, że chyba wiem, o co chodzi.

Rozmawiał: Marcin Leszczyński

Zdjęcia: Agata Pospieszyńska/AFPhoto