ELLE.pl: Z uwagi na epidemię musiałeś odwołać jedyny klubowy koncert promujący nowy album… Gdyby nie to, co się dzieje, zapytalibyśmy Cię, skąd decyzja, żeby zorganizować tylko jeden koncert. I dlaczego od samego początku nie planowałeś trasy koncertowej.

Otsochodzi: Chcieliśmy zrobić coś dużego, znów lekko podwyższyć sobie poprzeczkę. Przy Miłości graliśmy w Proximie, teraz wybraliśmy większe Palladium. Moim zdaniem to supersprawa - kiedy artysta planuje jeden koncert, możesz zobaczyć show jedyne w swoim rodzaju. tylko tego wieczoru, tylko raz…

Ale dzieje się, to co się dzieje. Show musi poczekać. Patrząc na sytuację, nie miałbyś dorzucić do nowej płyty jakiegoś numeru. Aktualnego w kontekście ostatnich wydarzeń?

Nie. Numerów na płytę zrobiłem 23, 24. To jest dokładna selekcja, ta płyta miała tak brzmieć od początku. Kiedy zamknęliśmy master, to myślałem już tylko o kolejnych rzeczach.

A jednak "2011" zabiera nas w przeszłość, jak kilka innych ostatnio wydanych płyt. Skąd w nas wszystkich zmasowana nostalgia? Dlaczego Wy artyści chcecie nas zabierać do waszych wehikułów czasu?

Bo to moja płyta i to ja sam wyznaczam sobie kierunek. Gdy powstają kolejne numery nie dbam szczególnie o to, żeby akurat komuś się to spodobało. Oczywiście dyskutujemy potem w zespole nad singlami, ruchami promocyjnymi... ale muzycznie zawsze jestem niezależny. Zrobiłem taki album, jaki chciałem zrobić.

Na płycie „Miłość” mówiłeś, że „płyniesz w nieznane” i biorąc pod uwagę chociażby klimat „Local Warsaw Boy”, słowa dotrzymałeś. Czy dopuszczasz opcję wyłamania się z gatunku i zrobienia czegoś w totalnie innym stylu, np. płyty quasi punkowej?

To raczej jednorazowy wyskok. Ja po prostu lubię eksperymentować. Chyba nie umiem nagrać dwóch takich samych lub chociaż podobnych płyt. Chce eksperymentować, robić świeże rzeczy. Tak, aby nikt nie był w stanie wyprzedzić moich ruchów. Chcę czuć się artystą, nie tylko raperem. 

Czyli dziś wciąż jest różnica między artystą a raperem? Coś nadal ogranicza gatunek?

Mogę to to tylko opisać ze swojej pozycji - chciałbym kiedyś tworzyć, komponować od podstaw. Nie ograniczać się tylko do pisania tekstów. Mam mocną zajawkę na produkcję, na rozwój w różnych kierunkach. To w moich oczach tworzy bardziej artystę niż rapera. Działanie na różnych płaszczyznach.

Na "2011" na przykład dużo śpiewasz…

Ha ha, staram się. 

Lubisz?

Lubię.

A co to dało Twojej płycie?

Przez to, że ten mój śpiew jest jeszcze taki brudny, niedokładny, to brzmi to wszystko jakoś tak, hmm, unikatowo. Dodaje wartości artystycznej tej płycie.

Co jeszcze tam słychać? Wśród tego, co Cię ukształtowało artystycznie wymieniasz: Flatbush Zombies, Beast Coast, Nowy Jork. Mamy wsłuchiwać się w ten album, szukając tropów, czy w ogóle Ci na tym nie zależy?

Na początku miałem (i w sumie mam nadal) dużą zajawkę na ninetiesowe brzmienia. Z tym że ja bardzo nie lubię, kiedy ktoś mnie porównuje do innych artystów. Byłem już każdym w tym kraju - od Badassa po Lil Uzi Verta. To po prostu męczy. Ale też motywuje, żeby jeszcze bardziej pracować nad indywidualnym stylem. Żeby to inni kiedyś inspirowali się mną.

Co taki gość jak Ty może przekazać ludziom z rzeczy, których nie usłyszą od artysty mainstreamowego? Albo od poprapera?

Nie zastanawiałem się nad tym. Moje teksty, to po prostu ja. Piszę co czuję w danym momencie. W tym wieku chyba nie chcę jeszcze kogokolwiek umoralniać, sam się jeszcze kształtuję. Jeżeli ktoś chce tego słuchać, to super. Jeżeli nie, to przecież się nie obrażę (śmiech).

Ale to, że dziś rozmawiasz z ELLE, oznacza, że chciałbyś dotrzeć z tym albumem do trochę szerszej publiki?

Wydaje mi się, że do tej szerszej publiki już zdążyłem dotrzeć. Nie uważam, że jestem undergroundowym raperem. To że dziś rozmawiamy, to część mojej pracy i działań promocyjnych. ale oczywiście nie jest tak, że rozmawiamy z każdym. Staramy się dobierać media, które idą z nami w parze. 

Moda jest dla Ciebie ważna? Chciałbyś poeksperymentować z wyglądem?

Lubię się fajnie ubrać i dobrze czuć się w danym ciuchu. Lubię, jak ktoś ma pomysł na siebie i na to, co nosi. Moda nie jest dla mnie specjalnie istotna, chociaż mam na nią zajawkę. Eksperymenty ograniczam do ubrań - nie planuję drastycznej zmiany wizerunku. Raczej się tym bawię.

Ale przyznasz, że muzykę niesie warstwa wizualna. I nie chodzi tylko o wizerunek artysty, a o oprawę. Sam bardzo o to dbasz - płyta "Slam" miała wyjątkową typografię, a okładka "2011" to po części robota Dscll i Very King. Udział dziewczyn w kreacji to Twój pomysł?

Szczerze? Dużo bardziej skupiam się na muzyce niż okładkach i klipach. W przypadku "2011" wspólnie wpadliśmy na pomysł rysunków i wtedy Dawid lub Janek (z ekipy Otsochodzi) pokazali mi Werę - reszta leżała po ich stronie. Oczywiście to nie jest tak, że ja później tego nie kontroluję i to wszystko gdzieś tam sobie leci... Z tym że ja po prostu wolę zająć się tym, co robię najlepiej.

Musisz jednak mieć tę świadomość, że Twoje klipy to majstersztyk, a teledysk do "Worldwide" to hipnotyzujący storytelling. Lubisz opowiadać? Lubisz narrację w muzyce?

Pisałem ten numer na kompletnym freestyle'u. Nie wiem, czy nazwałbym go storytellingiem. Ja opowiadam głównie o sobie, o tym co się dzieje w moim życiu. Nie skupiam się na technice - tutaj grają emocje i melodia. Nigdy nie ustalam z góry, o czym będzie kawałek - nie wiem, co napiszę kolejnego dnia.

Jesteś takim pokoleniem "pomiędzy" w tym gatunku - załapałeś się na początek totalnej eksplozji popularności rapu i hip hopu, ale jeszcze miałeś szansę na to, żeby karierę rozwijać stopniowo. Najpierw Młode Wilki, potem duża wytwórnia, dopiero wtedy klasyczny tryb wydawniczy. Teraz chłopcy, mając 17, 18 lat wpadają od razu w machinę. Inni szukają swoich dróg: OKI, Zdechły Osa. Ty miałeś za przewodnika jedną z pierwszych wytwórni muzycznych w Polsce - Asfalt. Teraz łatwiej się pogubić?

Tak, u mnie przebiegało to stopniowo - od "nagrywek" na Soundcloudzie, przez nielegale aż do dużej wytwórni. I, przynajmniej w moim przypadku, ta droga była lepsza. Uczyła cierpliwości, przeczekiwania momentu, gdy coś nie wychodzi. Nie wiem, czy teraz jest łatwiej, nie jestem i nie będę nigdy w ich pozycji. Faktem jest, że jak wystrzelisz z jednym hitem i znajdziesz ludzi, którzy faktycznie się Tobą dobrze zaopiekują, to możesz sporo ugrać i zostać tu na długo. Ale też równie szybko możesz wszystko stracić.

Czym jest Asfalt dla historii polskiego rynku muzycznego?

Najlepszym polskim labelem z historią. Labelem, który wydaje najbardziej wartościową muzykę. Taką, która nie zawsze jest łatwa, wręcz często niszowa. Jak Tytus (założyciel wytwórni Asfalt - przyp. red.) czymś się jara, to nie patrzy na słupki popularności.

We wrześniu 2019 Taco Hemingway i Dawid Podsiadło zapełnili Stadion Narodowy, a bilety sprzedały się w kilkanaście minut. Dokonał się symboliczny sojusz rapu z popem a rap i hip hp oficjalnie stały się gatunkami dominującymi w Polsce. Jest wiele osób, którym się to nie podoba…

Jeśli to nie jest tandetne i nie brzmi tanio, to nic w tym złego. Rozwijamy się, docieramy do większej grupy ludzi. Teraz to nie są już tylko szare bloki. Stoją za nim normalni, inteligentni ludzie, profesjonaliści. Kto uważa, że to źle, definitywnie stanął w miejscu lub jest kolejnym niespełnionym raperem.

Twój występ w Opolu na Scenie Alternatywnej był dla wielu osób zaskoczeniem?

Na sto procent. A dla mnie był kolejnym wyzwaniem i wielkim uznaniem. Dodatkowo reakcja rodziny, mojej babci, kiedy zobaczyła mnie na żywo w telewizji - bezcenne. Dla nich to był powód do dumy.

Naginasz granice. Ale nie tylko Ty. Współczesny rap łamie stereotypy dotyczące wieku, narodowości, orientacji seksualnej. Dotyczy to także polskiego podwórka. Weźmy chociaż różowy teledysk Maty czy deklarację Bedoesa: „Jestem dumny że jestem Polakiem / Nie przeszkadza mi chłopak z chłopakiem”. Podoba Ci się, że rap zabiera głos w takich sprawach?

Pewnie, że tak. Jeśli jesteś świadomy tego, co mówisz i masz wpływ na dużą część młodych ludzi w tym kraju, to czemu nie. Ja na przykład prawie w ogóle tego nie przemycam w swoich tekstach... Może kiedyś przyjdzie na to czas. Tymczasem u mnie zawsze usłyszysz co ja robię, a nie co masz robić. Z tym że jak już wspominałem - ja wciąż się kształtuję jako człowiek. 

Na nowej płycie słyszymy, co robisz i jest w tym dużo normalności. Takiej, która dotyczy nie "małolatów", a pokolenia trzydziestolatków. W "Pada" dostajesz informację od dziewczyny, że masz kupić oliwę. Zwyczajniej już się nie da. Z tym, że ostatnie dni pokazują, że w czarnym scenariuszu to ta normalność będzie obiektem nostalgii. Czym ona jest dla Ciebie?

Ta normalność, to po prostu normalne życie, do którego według niektórych ludzi, my raperzy nie mamy prawa. Niektórzy widzą tylko kolorowy wizerunek artysty na scenie. Zawsze ładnie ubranego, z każdym przemyślanym ruchem. Potem zaczynają od ciebie tego wymagać na każdym kroku. A ja żyję jak każdy. Robię zakupy, wychodzę z psem, miewam wątpliwości i złe dni. Nie muszę niczego udawać.

Ale z drugiej strony na Twojej nowej płycie jest dużo o pieniądzach…

Pewnie. Lubię pieniądze i nigdy się z tym nie kryłem. Lubię mieć świadomość, że na wszystko zapracowałem sam.

Kasa polskich raperów to mit czy faktycznie na każdym kroku potykacie się o te apartamenty i drogie samochody?

Nie wiem, bo nikomu w portfel nie zaglądam. Nie da się ukryć, że teraz są na stole ogromne pieniądze i każdy chce zgarnąć swój kawałek tortu.

A myślisz, że starsza gwardia ma pretensje o to, że oni siedzieli na przysłowiowych ławkach, a wy zarabiacie duże pieniądze i się tego nie wstydzicie?

U mnie to się nie wzięło znikąd. To determinacja i ciągła wiara w to, że kiedyś będę mógł normalnie żyć z zajawki. Nikt w tej kwestii nie powinien mieć do nikogo pretensji. Pieniądze to indywidualna sprawa.

Ale muzyka może być wspólna. Coraz popularniejsze są tzw. featuring. Z którą polską artystką chciałbyś współpracować? 

Na ten moment nie mam jakiegoś konkretnego pomysłu. Spośród Polskich artystek bardzo dobrze mi się współpracuje z Rosalie. Uważam, że jest bardzo utalentowana.

A korci Cię, żeby kiedyś sprawdzić się jako producent?

Tak! Ja cały czas produkuję! Bardzo mnie kręci kreowanie brzmienia od podstaw.

Na czym to polega?

Na dobraniu każdego elementu bitu, dźwięku przeze mnie. Każdy werbel, hi-hat  ma grać tak, jak ja czuję. Tak, jak w danym momencie chcę go słyszeć. Mam nadzieję, że kiedyś umiejętności pozwolą mi na wyprodukowanie czegoś więcej niż skit na własną płytę.

Poczekaj, bo musimy włączyć translator. Co to jest skit? Co to jest punchline? Czy znajomość teorii jest potrzebna, żeby w pełni docenić Twój nowy album?

Skit to taki mininumer, który zazwyczaj u mnie jest wprowadzeniem do kolejnej piosenki. Znajomość jakichkolwiek terminów lub slangu, nie jest konieczna do dobrego odbioru tego albumu. Moja muzyka jest dla każdego. Po prostu słuchajcie tego.

A sam słuchasz swojej muzyki w domu? Masz ulubione numery z płyty "2011"?

Tak, bardzo lubię Między Nami. I "Czego". U mnie to się wszystko bardzo szybko zmienia. Co tydzień mam nowego faworyta (śmiech).