Najpierw był Netflix, teraz czas na Apple. To właśnie ci giganci finansują ostatnio filmy Martina Scorsesego. Tylko Netflix był chętny podjąć się wyprodukowania „Irlandczyka”, którego budżet wyniósł 159 milionów dolarów, choć nie brakuje głosów, że suma była nawet wyższa. Po tym, jak koszt wyprodukowania nowego dzieła Scorsesego, „Killers of the Flower Moon”, urósł do 200 mln dolarów, wytwórnia Paramount dała zielone światło reżyserowi, by poszukał źródła finansowania filmu.

Jak informuje portal Deadline, wiele dużych wytwórni (w tym Universal oraz MGM), a także serwisów streamingowych, zaczęło walczyć o ten prestiżowy projekt. Zwyciężyło Apple. Tym samym film najpierw doczeka się dystrybucji w kinach za sprawą Paramount, a następnie trafi na platformę streamingową Apple. Skąd takie zainteresowanie filmem Scorsesego?

Działa tutaj nie tylko magia jego nazwiska, ale także fakt, że główne role zagrają w nim Leonardo DiCaprio oraz Robert De Niro. Będzie to pierwszy raz, gdy panowie wystąpią w jednym filmie od czasu „Chłopięcego świata” z 1993 roku (DiCaprio miał wtedy 19 lat). Aktorzy są bez wątpienia dwoma najważniejszymi współpracownikami Scorsesego, więc jest to spore wydarzenie, że zobaczymy ich razem na ekranie. DiCaprio ostatnimi czasy gra rzadko, ale jak już gdzieś się pojawia, to film nie tylko zbiera świetne recenzje, ale także jest hitem komercyjnym.

Scenariusz „Killers of the Flower Moon” powstał na podstawie książki Davida Granna o tym samym tytule (w Polsce ukazało się tłumaczenie pod tytułem „Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Indian Osagów i narodziny FBI”). I jest to historia, która zapowiada wyjątkowo mocny i epicki film. Autor odsłonił w niej mordy, do których doszło w latach 20. w Oklahomie. Wszystko zaczęło się od momentu, gdy na terenie należącym do Indian ze szczepu Osagów odkryto niezwykle bogate złota ropy naftowej. Zagadkę serii morderstw próbowało rozwikłać nowo utworzone FBI.

Na razie nie mamy informacji na temat tego, kiedy film trafiłby do kin. Z racji, że sytuacja z koronawirusem w USA wciąż jest bardzo poważna, to nie ma mowy o ruszeniu z planem zdjęciowym. Ale na film bez wątpienia czekamy.

ELLE MAN POLECA: 20 najlepszych filmów dekady [PRZEGLĄD ELLE MAN]

ZOBACZ: Martin Scorsese i Robert De Niro: ranking ich wszystkich wspólnych filmów [PRZEGLĄD ELLE MAN]

CZYTAJ: „Pewnego razu… w Hollywood”: Quentin Tarantino ratuje Fabrykę Snów [RECENZJA]