Z Julianem Świeżewskim spotykam się w Teatrze Powszechnym. Właśnie przygotowuje się do spektaklu „Neron”. Siadamy w teatralnej bibliotece, w samym sercu budynku. Podobno teatrem zainteresował się jako nastolatek, bo rzuciła go dziewczyna. Z miłości. W tym roku był nominowany do nagrody im. Zbyszka Cybulskiego, za rolę w filmie „Zgoda”. Grał tam chłopaka, który zgłasza się do pracy w obozie jenieckim dla Niemców, żeby ratować dziewczynę, którą kocha. Ale ona kocha innego. Świeżewski zagrał z Zofią Wichłacz i Jakubem Gierszałem. Pytam, czy on, prywatnie, dla miłości zrobiłby wszystko. 

„Miłość jest ważna, najważniejsza. Ale nie polega na deklaracjach, tylko na działaniu”, odpowiada aktor. Jesienią zobaczycie go w pierwszym polskim serialu Netflixa, reżyserowanym przez Agnieszkę Holland, Kasię Adamik, Olgę Chajdas i Agnieszkę Smoczyńską, „1983”. 

Bartosz Bielenia. Zobaczyłam go dwa lata temu w filmie „Na granicy”, wybitnym filmie ze świetnymi rolami Andrzeja Chyry i Marcina Dorocińskiego. On był wśród nich istotny, nie przepadł. Gdziekolwiek się pojawia, świeci: o takich aktorach mówi się, że mają silną obecność sceniczną. Jeszcze na studiach w krakowskiej szkole teatralnej grał w Starym Teatrze, wówczas pod dowództwem Jana Klaty. Teraz jest najnowszym i znaczącym nabytkiem Nowego Teatru w Warszawie. Można go tam oglądać w spektaklu „Uczta” w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego. Zachwyca mnie jego bezkompromisowe i co jeszcze ważniejsze – konsekwentne podejście do zawodu. „Aktor nie musi być lubiany”, mówi Bielenia. „To, co robię nie musi być ładne, fajne, ani zawsze spotykać się z poklaskiem”. Właśnie wchodzi na plan filmu jednego z najlepszych polskich reżyserów. W serialu Netflixa też go zobaczycie. 

Szymon Piotr Warszawski przychodzi na kawę do warszawskiego Iluzjonu (kafejka przy kinie-muzeum Filmoteki Narodowej), odrobinę spóźniony. Ale tak uśmiechnięty i życzliwy, że z miejsca wybaczam mu wszystko. To będzie jedna z najważniejszych rozmów, jakie przeprowadzę, bo aktor opowie mi o wielkim dramacie, który zmienił jego życie. Mógł go zablokować, ale sprawił, że Szymon Piotr doszedł do niezwykłych poziomów samoświadomości. Dlatego wywiad z nim zatytułowałam: „Dochodzenie”. Ale, oczywiście, też dlatego, że największą popularność przyniosła mu rola agenta CBŚ w serialu „Belfer”. Zagrał nieoczywistego, ale bezlitosnego twardziela. Trochę pogubionego, melancholijnego, seksownego. To ulubiony aktor reżysera Łukasza Palkowskiego – grał postać prof. Bochenka w „Bogach”, terapeutę w „Najlepszym” i główną rolę w spektaklu „Mock” na motywach prozy Marka Krajewskiego. „Każdy z nas ma w sobie potencjał, z którego zbudowałby mrocznego bohatera”, przekonuje ten łagodny blondyn, który potrafi zmienić się w tajemniczego twardziela. 

Każdy z nich ma inną historię, odwołuje się do innych doświadczeń i inspiracji, używa innych środków. Każdy z nich jest wart najwyższej uwagi.

Zapraszam do nowego ELLE!