I nie, haczyk nie polega na tym, że nowy model butów występuje jedynie w formie na przykład breloczka lub jest dostępny wyłącznie w rozmiarówce dla niemowląt. To raczej kolejny przykład tego, że wzajemne przenikanie się światów rzeczywistego i wirtualnego, a przy tym próba skapitalizowania jednego z najbardziej dochodowych trendów ostatnich tygodni.

Chodzi oczywiście o NFT. Niedawno poruszaliśmy temat wirtualnej sztuki na przykładzie dzieła artysty znanego jako Beeple, które zostało sprzedane na aukcji za 69 milionów dolarów. Obraz został zabezpieczony niezamiennym tokenem, co oznacza, że nabywca posiada niezbity dowód na to, że jest jedynym właścicielem tego dzieła. Więcej na temat tej technologii poniżej:

Wirtualne buty

Najnowsze przedsięwzięcie Gucci opiera się na NFT właśnie. Włoski dom mody chce sprzedawać obuwie w formie wirtualnej, które będzie można „założyć” tylko na ekranie smartfona dzięki technologii AR (augmented reality, czyli rozszerzona rzeczywistość). Cena za takie buty wynosi 11,99 dolarów, a więc w przeliczeniu niecałe 50 złotych. Tylko co komu po butach, których nie będzie mógł nosić w rzeczywistości? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Token ma tu takie samo zadanie, jak w przypadku wspomnianego obrazu – jest dowodem na to, że ten konkretny egzemplarz butów należy właśnie do nas. Odwrotnie jednak niż w przypadku dzieł sztuki mocno wątpliwe jest, aby wirtualne buty zyskały kiedyś na wartości. Firma nie powiedziała bowiem nic o tym, aby ich liczba miała być limitowana.

Moda a technologia XXI wieku

Całe przedsięwzięcie jest efektem współpracy Gucci z białoruską firmą Wanna Kicks, która nie od dziś działa na pograniczu światów technologii i mody – wcześniej tworzyła wspólne projekty między innymi z Reebokiem i Pumą. Gucci też coraz śmielej poczyna sobie na do niedawna obcym dla siebie terytorium – wirtualne ubrania tej firmy pojawiły się jakiś czas temu w grze „Roblox”, a także w „The Sims 4” i „Pokemon GO!” (w przypadku ostatniego we współpracy z The North Face). Wirtualne buty to kolejny ukłon w stronę przedstawicieli generacji Z, dla których dobra istniejące w sieci potrafią mieć równą, a niekiedy nawet większą wartość niż te rzeczywiste. Można się zatem spodziewać, że jeśli przedsięwzięcie Gucci spotka się z uznaniem klientów, to inne firmy pójdą za przykładem włoskiego domu mody i również zaoferują swoje produkty w wirtualnym wydaniu.