Konkursy piękności mają swoją określoną formułę, w której kobiety występują na scenie, prezentując swoje wdzięki i rywalizując atutami, które plasują nas gdzieś pomiędzy eksponatami a zabawkami męskiego świata. Dlatego nigdy nie relacjonujemy tego typu wydarzeń, uważając je za upokarzające i utrwalające stereotypy. Tymczasem warto zauważyć, że nawet w tak skostniałych i dookreślonych wydarzeniach zachodzą pewne zmiany wywołane falą inicjatyw #metoo.

Dotychczas poza eleganckimi sukienkami i obcasami, punktem obowiązkowym gali wyboru Miss był zawsze pokaz bikini, odpowiadający za 10% całej punktacji. Od kolejnej edycji, która odbędzie się we wrześniu 2019 roku, ta zasada nie będzie już obowiązywać.  

Zmieniamy strój kąpielowy, zaczynamy zupełnie nową erę #byebyebikini - napisali organizatorzy na Twitterze.

Co zamiast bikini? Przyszłe Miss będą musiały pokazać, jak noszą ubiór podkreślający ich pewność siebie oraz wezmą udział w rozmowie z jury, podczas której zaprezentują swoje dotychczasowe osiągnięcia i opowiedzą o planach na przyszłość. Punkty będą zdobywać za zdolności, inteligencję i własne zdanie. Co więcej, także wieczorowe suknie będą mogły zamienić na coś innego - w tym wypadku stylizacje, która wyrażą ich osobowość. Tak, to wciąż brzmi kuriozalnie. Ważne jest jednak to, że zmiany to odpowiedź na wymagania potencjalnych uczestniczek oraz pójście z duchem czasu, gdy coraz więcej mówi się o walce o prawa kobiet i #MeToo.