Sukces filmu „Na noże” w kontekście budżetu produkcji musiał być dla jego twórców sporym zaskoczeniem. Bo choć w obsadzie znalazło się sporo uznanych nazwisk (w tym między innymi Daniel Craig, Chris Evans i Ana de Armas), to całość kosztowała – oczywiście jak na branżowe standardy – zaskakująco mało, bo „tylko” 40 milionów dolarów. Zwrot z tej inwestycji był jednak bardzo duży – kryminalna zagadka przypadła widzom do gustu na tyle, że pozwoliła twórcom filmu zarobić ponad 310 milionów dolarów. A skoro tak się stało, to decyzja o stworzeniu kontynuacji była formalnością.

Informacją, która w kontekście tej kontynuacji zaskakuje (chociaż może nie powinna) jest ta o podmiocie, który zdecydował się kupić prawa do produkcji. Jest nim Netflix, który za owe prawa do dwóch sequeli zapłacił reżyserowi i scenarzyście Rianowi Johnsonowi oraz współproducentowi Ramowi Bergmanowi aż 400 milionów dolarów. Amerykańska firma pobiła w ten sposób rekord – mamy do czynienia z najdroższym dealem w historii serwisów streamingowych. Uzyskanie tak dużej kwoty było możliwe dlatego, że całość praw do marki należała do wspomnianych Johnsona i Bergmana, a do walki o nie oprócz Netfliksa stanęli również Amazon oraz Apple. Na razie nie wiadomo, kiedy kontynuacja „Na noże” trafi do oferty Netfliksa, ale można się spodziewać, że firma dołoży wszelkich starań, aby widzowie tej premiery nie przegapili. Tak wysoka inwestycja nie może się przecież zmarnować.

Film „Na noże” zadebiutował w 2019 roku i był niejako efektem ubocznym przedłużających się prac nad „Nie czas umierać”, czyli kolejnej odsłony przygód Jamesa Bonda. Historia skupia się na zagadce tajemniczego morderstwa eskcentrycznego milionera, do którego doszło w jego dworku. Podejrzani są wszyscy członkowie jego rodziny, a nad rozwikłaniem intrygi pracuje detektyw Benoit Blanc (Daniel Craig). Rian Johnson za swój scenariusz do „Na noże” otrzymał nominację do Oscara.