Zuzanna Bijoch jest nie tylko gwiazdą wybiegów, ale również pisarką. Już niedługo do sprzedaży trafi jej debiutancka powieść, oparta na życiorysie Bijoch, zatytułowana "Modelka". Jak naprawdę wygląda świat modelingu i jakie panują w nim zasady? Czego mogą się spodziewać dziewczyny, które właśnie trafiły do branży? Tego dowiecie się właśnie z tej książki. 

"Książka ta, jest bardziej szczera niż jakikolwiek udzielony przeze mnie wywiad. Będziesz świadkiem rozmów i sytuacji, które odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Zobaczysz, jak naprawdę wygląda praca modelki, ile pieniędzy się zarabia i od kogo to zależy. Co trzeba zrobić, żeby odnieść sukces, a o co pozostaje się modlić. Wbrew powszechnej opinii wcale nie musisz być miła, grzeczna i pracować najciężej ze wszystkich, bo dobre uczennice chodzą po tych samych wybiegach co dziewczyny, które rzuciły szkołę. Przyda ci się natomiast silny charakter, wyczucie, spryt i nieprzyzwoite poczucie humoru."

Nam już się udało przeczytać powieść Zuzanny Bijoch. Z okazji tego debiutu postanowiliśmy zdradzić wam rąbka tajemnicy i opublikować kilka cytatów z "Modelki". Przeczytajcie:

"Modelka", debiutancka powieść Zuzanny Bijoch [CYTATY] >>

Powieść "Modelka" Zuzanny Bijoch możecie zamówić tutaj >>

Fashion Week, czyli tydzień mody, to najgorętszy okres dla wszystkich ludzi związanych z branżą. Czas, kiedy grający o najwyższą stawkę muszą wyłożyć na stół wszystkie swoje atuty. Żeby dobrze się w tym odnaleźć, trzeba znać zasady gry:

1. Przy stole siadają tylko najlepsi. Setki wcześniej starannie wybranych modelek z całego świata zjeżdżają się w jedno miejsce, by podczas castingów spotkać się z najbardziej wpływowymi postaciami tej branży.
2. Karty rozdają casting directorzy, czyli wąska grupa ludzi, od których zależy kariera początkujących modelek – towarzystwo wzajemnej adoracji. Wszyscy wszystkich znają. W zależności od sezonu pracują dla jednej lub drugiej marki. Modelki albo przechodzą przez ich ostrą selekcję, albo odpadają w przedbiegach.
3. Nie należy wierzyć w to, co mówią dookoła. Trzeba mieć pewność, że jest się najlepszym, a sukces pisany jest właśnie tobie. Po prostu – zachować zimną krew.
4. Jak w każdej grze – na końcu decyduje łut szczęścia.

Błyszczący i tętniący życiem Manhattan z roku na rok miał dla niej coraz mniej uroku. Nocne eskapady kompletnie przestały ją interesować. Ciągle ci sami ludzie, wciągający te same proszki, popijający te same drinki. Na dodatek drożyzna – ceny czterokrotnie, a nawet pięciokrotnie wyższe niż w Polsce. Miała dość ciągłego pędu, popychania i gwaru. Nie bez powodu miasto należało do młodych. Starzy ludzie nie daliby rady znieść narzuconego tu szybkiego tempa. Konieczność bycia produktywnym, zarabiania grubej kasy, bez której człowiek się nie liczył i niewiele mógł zdziałać, na pewno nie były komfortowe. Po miesiącu spędzonym na Manhattanie każdemu zaczynały drżeć ręce. Rocky często budziła się w swym małym mieszkaniu wynajętym za ogromne pieniądze, gdzie klimatyzacja i ogrzewanie nie działały jak trzeba, a zaprzyjaźniony szczur podkradał zapasy z jej kuchni, i zastanawiała się: „Co ja, do cholery, robię w tym miejscu?”.

Powrót do Polski nie wchodził w rachubę. Oznaczałby porażkę. Światowa top modelka z podkulonym ogonem wraca do domu? Nie mogła do tego dopuścić.  

„A może Australia lub Japonia? Całkiem inna rzeczywistość i kultura. Tam też mogłabym pracować”.
Wszyscy znajomi krążyli bez ładu i składu, próbując zahaczyć się to tu, to tam. Trudno było znaleźć kontrahenta, który zapewniłby pracę na dłużej. Świadomość, że ci, których zdążyła serdecznie polubić, za chwilę odjadą i zapewne w innych miejscach świata znajdą nowych kompanów, sprawiała jej przykrość. Trud aklimatyzacji i oswojenia nowych ludzi okazywał się daremny. Powoli tworzyła się w niej bariera przed przywiązywaniem się do otoczenia. 

„Czy jestem kolejną osobą, która dała się do reszty zwariować?” – pomyślała ze smutkiem. Czasem miała poczucie, że postępuje wbrew sobie. Żyje szalonym marzeniem ludzi, którzy sami nigdy nie ruszyli się z wygodnego rodzinnego domu. 

Zazdrościła tym, którzy zakładali rodziny, co tydzień spotykali się w zaprzyjaźnionym gronie, by zjeść wspólnie obiad czy kolację. Ona musiała w tym czasie myśleć, co zrobić, żeby ponownie zabukowali ją do pracy.

„A jeśli przepuszczam przez palce najlepsze lata, skupiając się na tym, co nieistotne?”

Nikt nigdy nie zadał jej prostego, ale bardzo ważnego pytania: czego naprawdę oczekujesz od życia?

Kiedy w końcu wybiła dziesiąta, wszystkie, ustawione w równym rzędzie, gotowe do wyjścia, oczekiwały na sygnał do startu. Przyszedł czas na „ostatnie namaszczenie” – moment, w którym projektant podchodzi do każdej dziewczyny i dodając kilka słów otuchy typu „wyglądasz wspaniale” albo „pamiętaj o mocnym spojrzeniu”, poprawia look i kontroluje, czy wszystko jest na swoim miejscu. Mistrz zaczął od Rocky. Wyglądał na pobudzonego. Miał wąskie źrenice, na czole pojawiły się krople potu. Zlustrował ją od góry do dołu i z powrotem. Zatrzymał wzrok na sukience.

– Felicio, chodź tu szybko – wrzasnął z paniką w głosie, jakby stało się coś złego.
Stylista przybiegł w mgnieniu oka.
– Nie podoba mi się ten look.
Rocky, słysząc te słowa, zamarła.
– NIE PODOBA MI SIĘ!!! Jest ordynarny! Pospolity!
– Zgadzam się – wtórował jednym głosem Felicio.
– Nie pasuje do kolekcji. Jest zbyt… banalny!
– Fuj, banalny!!! Usuwamy go! Pokaz otworzy… Arizona! Arizona, kochanie, gdzie jesteś? – Projektant oddalił się w poszukiwaniu nowej muzy.
Felicio obrócił się i dyskretnie dał znak osobie z produkcji, aby usunęła Rocky z line-upu.

Dziewczyna stała oszołomiona, próbując zrozumieć, co się stało. Miała otwierać pokaz, który zaraz się zacznie. To miał być jej moment, kamień milowy w karierze. Teraz stała odciągnięta na bok.
– Kochanie, to nie twoja wina… – Choreografka Ina próbowała wytłumaczyć zaistniałą sytuację.
– Tak, wiem.

Czuła się podle. Myślała, że jest silniejsza. Zwykle umiała sobie radzić w takich sytuacjach. Zmęczenie i stres ostatnich tygodni jednak zupełnie ją rozbiły. Tym razem nie była przygotowana na taki cios.

– Poradzisz sobie? Musisz opuścić pokaz tylnym wyjściem, bo od przodu wchodzą już goście – mówiąc to, Ina powoli oddaliła się w kierunku line-upu. Rocky spuściła głowę, aby nikt nie widział jej łez. Ściągając z siebie piękną pomarańczową sukienkę i zakładając swoje szare ubranie, czuła się poniżona, zdegradowana i nic niewarta.

Pozostałe dziewczyny komentowały szeptem zaistniałą sytuację, robiąc przy tym dziwne miny. Połowa z nich jej współczuła, druga się cieszyła, a projektant – tu nie miała żadnych wątpliwości – dawno już o niej zapomniał. Jak gdyby nigdy nic plotkował z Arizoną o wspólnej imprezie na Ibizie.

Przed wyjściem z budynku Rocky ostatni raz rzuciła okiem na pomarańczową sukienkę, wiszącą samotnie wśród pustych wieszaków. Dotarło do niej, że w tym samym momencie pozostałe suknie z kolekcji pysznią się dumnie na ciałach najpiękniejszych dziewczyn świata.

„Tak, tylko ty mnie rozumiesz” – pomyślała, spoglądając na smutnie wyglądający, wygnieciony kawałek pomarańczowej satyny.

Całą drogę do domu nie potrafiła się pozbierać.

Żeby zrobić karierę top modelki, nie wystarczy być ładną, zgrabną i inteligentną dziewczyną. Na ostateczny sukces w tym zawodzie składa się tak wiele niewiadomych, że łatwiej jest trafić szóstkę w totolotka lub zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Jednego dnia mówią, że jesteś za chuda, drugiego, że za gruba, a trzeciego, że powinnaś przefarbować włosy. Są też sytuacje, kiedy wszyscy się tobą zachwycają, a na drugi dzień traktują cię jak powietrze. Wszystko to powoduje ciągłą huśtawkę nastrojów i psychiczny dyskomfort. Młode dziewczyny zwykle sobie z tym nie radzą. Po roku prób same rezygnują z kariery. Na placu boju zostają tylko najsilniejsze. Te, które znają swoją wartość, nie dają się osaczyć i zapędzić w kąt. To właśnie jest ten „kamień filozoficzny”, o który dopytują się dziennikarze w każdym wywiadzie: „DLACZEGO WŁAŚNIE TY?”