Trudno powiedzieć, kto pierwszy zaczął "nosić" matowe usta. Na pewno eksperymentowały z nimi ikony kina lat 30., a potem gwiazdy pop lat 90., których pomadki przypominały plakatówki. Wizażyści w ostatnich sezonach przywrócili matowe pomadki do łask a producenci kosmetyków wyeksponowali je w swojej ofercie.

Matowe usta cieszą się oczywiście większą popularnością od momentu, gdy zdominowały Instagramy sióstr Jenner. I trzeba przyznać, że gwiazdka przyczyniła się do szału na matowe szminki (szczególnie te kremowe w płynie), ale wykonując tego typu makijaż, nie musisz ich ekstremalnie obrysowywać, jak robią to fanki Kylie. My kochamy się w bardziej stylowych propozycjach, gdzie matowe usta tonują rozświetloną na mokro cerę, albo teatralnie grają ze specjalnie posklejanymi rzęsami. 

Jeśli zawsze używałaś satynowych pomadek, możesz w matowej czuć się na początku trochę nieswojo. Z racji na wykończenie, zazwyczaj matowe usta są bardziej "suche", choć dobry kosmetyk nie powinien sprawiać dyskomfortu. Zalety? Matowe pomadki są bardziej trwałe i pozostają tam, gdzie mają być, oszczędzając białą porcelanę, skórę Twojego faceta czy kołnierzyk jego koszuli (choć tu akurat czasem fajnie jest zostawić ślad).

Matowe usta będą świetnym towarzystwem dla porcelanowej cery, naturalnych grubych brwi, delikatnie podkreślonego oka, miękkich loków i wełnianych swetrów. Na wieczór noś je do jedwabnych koszul, slip dresses i welwetowych sukienek.