Do tej pory w zbyt dużym garniturze regularnie mogliśmy oglądać Donalda Trumpa. W przypadku amerykańskiego prezydenta nie mamy na myśli stylizacji w duchu oversize, ale po prostu zupełnie niedopasowane rozmiary. Ostatnio o tym, że garnitur może być stanowczo „za duży”, wyglądając jednocześnie elegancko i seksownie przekonała nas jednak inna gwiazda, o której można powiedzieć, że zaczęła świecić nowym blaskiem – jak twierdzą krytycy, w filmie „A Star is born” wręcz lśni. Mowa o Lady Gadze, która została uhonorowana nagrodą podczas corocznej gali „Women in Hollywood”, której organizatorem jest amerykański magazyn ELLE. Piosenkarka zaprezentowała się w oversize'owym garniturze spod igły Marca Jacobsa. Gładko zaczesane do tyłu włosy i nieco drapieżny makijaż sprawiły, że Gaga wyglądała nie jak gwiazda sceny muzycznej, ale jak CEO gigantycznej korporacji. Jeszcze większe jednak niż kreacja wrażenie zrobiła przemowa piosenkarki. Stojąc na scenie Gaga wyznała, że przymierzając kolejne sukienki, diamenty i dodatki zaczęła zadawać sobie pytanie – kim jest kobieta w Hollywood? Odpowiadając sobie samej stwierdziła – kimś więcej niż uczestnikiem konkursu piękności. Głosem, który ma siłę być słyszanym. Nie da się ukryć, że piosenkarka stała się ostatnio głosem bardzo silnym – otwarcie mówi o wykorzystywaniu seksualnym, zaburzeniach żywienia i depresji, dając power tym wszystkim, którzy dotąd myśleli, że o tych sprawach trzeba milczeć.