Zimowy sen
Ten film hipnotyzuje. Całkiem dosłownie i nie tylko pięknem górskich krajobrazów. Trwa ponad trzy godziny, toczy się wolno, leniwie, jakby nic się nie działo. Wprowadza widzów w inne tempo. I dopiero wtedy, nagle, orientujecie się, że jesteście w samym środku wojny, że siedzicie pod wulkanem. Aydin, główny bohater, jest takim facetem, jakiego każdy lubi i podziwia. Ma pieniądze, wiedzę, doświadczenie, a nawet udaną karierę aktora. Jest artystą, mecenasem, autorytetem, a na koniec jeszcze biznesmenem, z czułością i satysfakcją prowadzącym mały hotelik w najpiękniejszych zakątkach górskich Kapadocji. Aydin mieszka z żoną, Nihal, dużo od niego młodszą i długo mu już towarzyszącą piękną kobietą. Resztki kiedyś wielkiej namiętności między nimi widać już tylko w jego odruchach. W jej oczach widać totalny smutek, rozczarowanie, pretensję i irytację. Ale jakim cudem tak światły i kulturalny człowiek może budzić w kobiecie taką niechęć? Wszystko się wyjaśni, choć nie wszystko ułoży. Film w reżyserii Nuriego Bilge Ceylana zdobył w tym roku Złotą Palmę w Cannes i frunie dalej – jest kandydatem do Oscara w kategorii "film nieanglojęzyczny".

fot. serwis prasowy