Przychodzi do Pani pacjentka i mówi: „Straciłam ochotę na seks”. Co robić?

JOANNA TWARDO-KAMIŃSKA Zadać sobie pytanie, z czego to wynika. Czy to jest problem między dwojgiem ludzi, czy raczej indywidualny? Być może występował już wcześniej, tylko byliśmy tego nieświadomi albo puściliśmy go w niepamięć. Kiedy znajdziemy odpowiedź, możemy zacząć działać.


Czy przyczyny utraty pożądania są inne u kobiet niż u mężczyzn?


Ostatnio wiodącymi czynnikami są zmęczenie i stres, a najpopularniejszym modelem – seks weekendowy: ludzie pracują po 10-12 godzin dziennie i zwyczajnie nie mają siły. Bo jednak seks jest wysiłkiem, szczególnie ten udany.

Seks jako wysiłek, straszne!

Wręcz przeciwnie, bardzo rozwojowe. Szczególnie kiedy mija pierwsze zauroczenie, w intymne zbliżenia trzeba włożyć pracę. Ale nie ma w tym nic złego, bo jeśli mamy udany seks, to chcemy mieć go więcej.


Jakie są inne przyczyny jego utraty?

Jednym z czynników jest depresja lub obniżony nastrój: jeśli wali nam się życie, rzadko myślimy o seksie. Zdarza się, że ktoś jest na tyle pruderyjny, że w ogóle nie widzi siebie w roli seksualnej, w związku z czym nie czerpię z niego przyjemności. Pojawiają się też u mnie kobiety, które są tak skoncentrowane na swoim wyglądzie, tak perfekcyjne, że zupełnie zatracają elastyczność. I mają z pożądaniem problem, bo podczas miłosnych igraszek nie zawsze wygląda się ładnie, a już na pewno nie robi się pięknych min. Czasami blokuje nas strach przed oceną partnera, czasami zaniżona samoocena albo lęk przez ciążą. Jednak głów nym powodem są relacje partnerskie – coś zmienia się w naszym związku, mamy konflikt lub po prostu dopada nas rutyna.

Kończy się chemia – to znak, że kończy się miłość?


Mówi się o uzależnieniu od bycia zakochanym: oczywiście są ludzie, którzy potrzebują ciągłego funkcjonowania na podwyższonych obrotach. Tylko czy w takim stanie mogą zrobić cokolwiek innego niż trwanie w tym zakochaniu? To trudne ponieważ organizm potrzebuję przeogromnej energii – przecież człowiek, który jest zakochany, nie je, chudnie, zaniedbuję się. Jak długo coś takiego można wytrzymać? 

Wydaje mi się, że kobiety nie tęsknią za trwaniem na podwyższonych obrotach, tylko mają nadzieję, że zawsze będą czuły pożądanie do jednego mężczyzny. 

Pytanie: czym pożądanie w ogóle jest? Czy to namiętność, która targa nami na początku związku? Jeśli tak, to najlepiej od razu i zrozumieć, że taka pasją nie ma szans na przetrwanie dłużej niż kilkanaście miesięcy. Owszem, można mieć przyjemny, bardzo udany seks, ale ekstremalne pożądanie po prostu odchodzi. Pojawia się za to coś innego: więcej intymności, zaangażowania, bliskości. Związek, w którym jest tylko namiętność, nie będzie udany – będzie tylko seksem. Bo miłość to decyzja, bliska relacja, nie tylko pożądanie.

Więc dlaczego tak tęsknimy za pożądaniem?


Bo jest przyjemne! A my jesteśmy hedonistami (śmiech). Libido jest energią życiową, napędza, daje radość. Ludzie o nim marzą, zapominając, że może też siać spustoszenie. A czy ten problem nie jest trochę wymyślony? We wszystkich poradnikach i wywiadach z seksuologami czytam, że pożądanie jest sinusoidą. Czasem jest, czasem nie. Jeżeli kobieta urodziła dziecko i przez rok nie ma ochoty na zbliżenia albo zmarła jej matka, z którą była bardzo związana, to nie ma w tym nic dziwnego, że nie dąży do szalonego seksu non stóp. Często moi pacjenci mają tendencję do oddzielania
seksualności od reszty życia, a przecież ona jest jednym z jego elementów. Weźmy np. mężczyznę, który ma określone cechy osobowości: jest spokojny, niezbyt często mówi o swoich potrzebach, nie stawia granic. Przecież oczywiste jest to, że dokładnie tak samo będzie funkcjonował w łóżku! Więc problemy w życiu seksualnym często są bodźcem do większej zmiany.


Pamięta Pani pacjenta, którego powód braku pożądania szczególnie Panią zaskoczył?


Wciąż zaskakują mnie kobiety, które usilnie próbują zmieniać swoich partnerów. I to, jak zmienia się obraz partnera w ich spojrzeniu z biegiem czasu. Na początku jest to zwykle silny, fajny, aktywny i towarzyski facet, którego pożądają, a którego potem same zaczynają kastrować i dewaluować, np. nalegają na to, żeby mniej wychodził z domu. Więc on zaczyna być bezpieczny, ale też pozbawiony cech, które tak im się podobały na samym początku. A potem czytamy badania,
z których wynika, że Polki zdradzają teraz znacznie częściej – oczywiście możliwe, że po prostu częściej się do tego przyznają, bo mają lepszy status ekonomiczny i mogą sobie na to pozwolić. W końcu mężczyzni zdradzali zawsze, z kimś to musieli robić, prawda? Ale coś jest na rzeczy: kobiety innego partnera chciałyby mieć w życiu, a innego w sytuacji intymnej.

Załóżmy, że mój partner jest biznesmenem, a ja marzę o artyście. Co robić?

Może biznesmen mógłby wejść w role artysty?

A artysta ma udawać biznesmena?

Czemu nie? Ludzie odgrywają takie sceny, to jest dla nich atrakcyjne – idą do hotelu, udają inne osoby i maja
fajny seks. Oczywiście problem jest głębszy, bo pewnie ten artysta robi coś, o czym nie ma pojęcia biznesmen, dlatego trzeba mu powiedzieć wprost, jaki ma być. Może powinien być bardziej spontaniczny i mniej stanowczy?


Siebie też wolimy widzieć w innej roli?

Kobiety częściej widzą siebie w innej roli seksualnej z obcym mężczyzna, a w innej z mężem. Bo dbają o swój wizerunek w oczach partnera. Na przykład nie będą używały wulgaryzmów w łóżku albo nie będą uprawiały seksu oralnego z meżem, ale z kochankiem tak. Bo uważają, że są porządnymi kobietami i pewne zachowania im nie przystoją. Oboje by na tym zyskali, ale ona nie chce.


Na forach internetowych skargi mężczyzn zwykle brzmią tak: „Przed ślubem było wspaniałe, uprawialiśmy seks trzy razy dziennie, a teraz jeśli uda nam się pójść do łózka dwa razy w tygodniu, to cud”. Inny mu odpowiada: „Zaczniesz narzekać, jak cud zdarzy się dwa razy w miesiacu”.


Często, kiedy mija zauroczenie, do głosu dochodzą nasze potrzeby i preferencje. Co innego nam w seksie odpowiada, ale o tym nie mówimy. Przez dwa lata było super, więc po  co teraz o  tym rozmawiać? Zresztą zaburzona komunikacja to też jeden z powodów uśpienia pożądania. W koncu nikt nas nie uczy rozmawiać o seksie.


Co jeszcze można zrobić?


Można się przytulać. To jest przyjemne i kiedy para jest blisko, to może się zdarzyć, że fizjologicznie zacznie odczuwać potrzebę seksualna. Wtedy można posunąć się dalej.


Nie wierzę.


Dlaczego? Proszę wyobrazić sobie parę, która ogląda film i zaczyna się dotykać. Nie mówie, że od razu erotycznie...

Broń Boże!

Oglądają np. „Sherlocka Holmesa” i okazuje się, że według niej Benedict Cumberbatch jest bardzo seksowny. Bo ma duże usta, jest wysoki i ma czuprynę. Zaczyna dotykać swojego partnera i to przeradza się w coś więcej. A jeśli nie, to jakimś wyjściem są też filmy erotyczne. Z tym że innych potrzebują mężczyźni, innych kobiety. Zbadano tor wzroku obu płci podczas oglądania porno: mężczyźni patrzą wyłacznie na genitalia, kobiety zwracają uwagę na mimikę aktorów. Być może dlatego w filmach porno podniecenia kobiet nigdy nie widać – nie zmienia się kolor ich skóry, nie mają rumienców, wydają tylko sztuczne dźwięki, bo jednak oglądają je zwykle mężczyźni. Kobiety obserwują całość: widzą fryzury, scenografię, wszystko.

Co można robić oprócz oglądania filmów?


Można czytać książki. Tekst dłuzej gra w wyobraźni, kobiety częściej do niego wracają, bo są bardziej pobudzone
niż przez filmy.


Czytała Pani „50 twarzy Greya”?

Tak.

I poleca ja Pani pacjentkom?


Tak. Bo to naprawdę działa. To takie waniliowe porno, w którym jest kilka konkretnych opisów, np. opis kontaktu seksualnego z użyciem kulek gejszy. Albo opisy zbliżeń pod prysznicem, dawanie klapsów, związywanie, skuwanie w  kajdanki – wszystko to jest opisane bardzo dokładnie. Może pobudzić osobę, u której pożądanie jest uśpione, bo praca z seksualnoscia to głównie praca z wyobraźnią, zwłaszcza u kobiet. Dopiero potem zaczyna się praca z ciałem.


Czyli co?


Proste rzeczy, takie jak masturbacja: dzięki niej poznajemy swoje ciało. Dowiadujemy się albo sobie przypominamy, co nam sprawia przyjemność. Potem możemy to pokazać partnerowi. Można też otworzyć się na coś nowego, np. seks tantryczny.

A co z viagra dla kobiet?


Hiszpanie próbuja wprowadzić ja na rynek. Środek działa na ukrwienie narzadów tak jak ćwiczenia fizyczne, zwiększające ukrwienie i przepływ krwi. Viagra dla kobiet początkowo była lekiem przeciwdepresyjnym, ale lekarze zauważyli jej pozytywny wpływ na libido kobiet. Niestety, badania nie potwierdzają wielkiego przełomu: u przyjmujących ją kobiet częstotliwość kontaktów seksualnych zwiększa się do dwóch w miesiącu.


Co może zrobić mężczyzna, jeśli jego partnerka nie ma ochoty na seks?


Delikatnie jej powiedzieć, że chce się kochać, a potem czekać. Wspierać, ale też dać tyle czasu, ile ona potrzebuję. I pod żadnym pozorem się nie obrażać.

Spraw sobie rozkosz. Najbardziej przyjazna kolekcja wibratorów. Sprawdź >>