Wiedzieliście, że poduszka gazowa Air Maxów, kiedyś była ukryta w podeszwie? Wtedy pomagała amortyzować bieg w modelu butów Nike Tailwind, ale nic w widoczny sposób nie zdradzało ich "magicznej" mocy. Historycznego przełomu dokonali projektanci Nike: Tinker Hatfield i David Forland, którzy zdecydowali się dosłownie pokazać światu rewolucyjną technologię. Owocem ich pracy był pierwszy model z rodziny Air Max. Z czasem poduszka była coraz większa i coraz bardziej widoczna, a kilka lat temu kultowe buty nosiło się już nie tylko w sportowych stylizacjach. Tego nauczyła nas moda ulicy, którą lubimy sprawdzać na sobie - głównie w pracy.

Zobaczcie, jak wyglądał nasz dzień w biurze z Air Maxami!

Jak nosić Air Maxy do biura, Marta Rudowicz, fot. Katarzyna Milewska

Marta Rudowicz (szefowa działu Uroda ELLE) białe Nike zestawiła z jedwabną koszulową bluzką w grochy i eleganckimi cygaretkami.

Jak nosić Air Maxy do biura, Marta Kowalska, fot. Katarzyna Milewska

Marta Kowalska (redaktor prowadząca ELLE.pl) wybrała model z neonową podeszwą, która przełamała powagę marynarki w męskim stylu a kolorystycznie stworzyła zgrany duet z szortami.

Jak nosić Air Maxy do biura, Ewa Stępień, fot. Katarzyna Milewska

  Ewa Stępień (redaktor ELLE.pl) w Nike Air Max 95 (czyli nowej wersji kultowego modelu z 1995 roku). Tu zestawione ze skórzaną spódnicą vintage i białym bazowym t-shirtem.

Poniżej przeczytacie historię butów Nike Air Max:

W 1987 r. poduszka gazowa Nike Air była dobrze znana w biegowym świecie. Jej świetna amortyzacja zyskała sławę już dziewięć lat wcześniej, kiedy zadebiutowała w modelu Tailwind. Jednak powietrzna rewolucja nie mogła rozpocząć się na dobre, gdy poduszka ukryta była wewnątrz podeszwy. Historycznego przełomu dokonał projektant Nike Tinker Hatfield, który zdecydował się dosłownie pokazać światu rewolucyjną technologię. Owocem jego pracy był pierwszy model z rodziny Air Max – linii, która zmieniła bieg obuwniczej historii.

Jednak początki widocznej poduszki gazowej nie zaczynają się wraz z projektem Hatfielda. Jej narodziny należy datować na 1985 r. i dołączenie Davida Forlanda do zespołu projektowego Nike, uważanego za największego eksperta w dziedzinie widocznej amortyzacji Air. Jak przyznaje sam projektant, droga do Air Maxów, jakimi znamy je dziś, nie była łatwa.

Designer początkowo skupiał się na tym, by poduszkę po prostu uczynić widoczną. Ciężko w to uwierzyć,
ale Forland ręcznie konstruował prototypy jednostek Air. Krytycznym momentem jego zmagań było zadanie sobie pytania: co się stanie, gdy odwrócimy poduszkę tak, by jej szwy znalazły się w górnej części, a nie na zewnętrznym obwodzie?

– W tym momencie w mojej głowie zapaliła się żarówka. Pomyślałem: tak, możemy to zrobić. Bez chwili namysłu wykonałem kolejny prototyp – opisuje Forland.

Tak powstał pierwowzór widocznej poduszki Nike Air, zaś pierwszym modelem wyposażonym w tę technologię był Air Max 1. Przed wprowadzeniem tego modelu poduszki Air-Sole w każdym prototypie były coraz cieńsze.

– Stosowaliśmy coraz cieńsze jednostki, by proces produkcji był dużo łatwiejszy – wspomina Forland – Chcieliśmy jednak powrócić do większej objętości gazu w podeszwie i uzyskać uczucie silnej amortyzacji pod stopą.

Starając się uzyskać jeszcze silniejsze wrażenie „chodzenia w powietrzu”, Forland szybko zmienił swoje podejście do projektowania: – Jeśli spojrzymy na historię serii Air Max, szczególnie w latach 1987 -1993, jedną z najważniejszych cech odróżniających poszczególne modele było zwiększanie ilości gazu wewnątrz poduszki. Przekładało się to na zmniejszenie ilości użytej pianki w podeszwie. Syntetyczne tworzywo zużywa się i pęka. Powietrze nie – wyjaśnia Forland.
Poszukując sposobu na zwiększenie ilości gazu w poduszce, projektantom przyszła do głowy kolejna myśl. Eliminacja pianki pomiędzy podeszwą zewnętrzną a poduszką, pozwoliłaby na zwiększenie przestrzeni dla tej drugiej. Pomysł ten zrealizowano w modelu Air Max 180, pierwszym bucie z podeszwą Air widoczną w polu 180 stopni. Dla Forlanda nie było to proste zadanie: – Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Air Max 180 był jednym z najtrudniejszych do wykonania spośród całej serii – wspomina.

Na przełomie lat 80-tych i 90-tych, wszystkie edycje Air Maxów posiadały widoczną poduszkę gazową
na poziomie pięty i ukrytą wewnątrz podeszwy w rejonie śródstopia. Dążąc do uzyskania całkowicie
bez-piankowego buta biegowego, dokonano wyjątkowego odkrycia. Wszystko to za sprawą wykorzystania nowej metody wytwarzania poduszki gazowej. Blow molding – bo o niej mowa - to technika wytłaczania tworzywa z rozdmuchem. Rozwiązanie zastosowano w modelu Air Max 93, co pozwoliło uzyskać podeszwę Air w wersji 3D, której właściwości nie zależały od ciśnienia gazu. Oznaczało to, że zastosowana w nich poduszka świetnie dopasowywała się do kształtu przedniej części stopy. Co ciekawe, kolejny model z serii: Air Max 95, korzystał z nowego rozwiązania jeszcze śmielej. Dziewięćdziesiątki Piątki posiadały dwie widoczne poduszki gazowe wykonane metodą blow molding.

W 1997 r. udało się uzyskać poduszkę Air na pełnej długości podeszwy, bez ograniczania procesów wytwarzania czy projektowania. Pierwszym krokiem na nowej drodze było stworzenie elementu łączącego strefy pięty i śródstopia.

Kolejnym, opracowanie sposobu na odpowiednio długie utrzymywanie rozgrzanej warstwy materiału zewnętrznego podeszwy, by zdążyć "zamknąć" trójwymiarową formę. Wykonanie szeregu prototypów oraz inspiracja superszybką, japońską koleją magnetyczną sprawiły, że Air Max 97 ujrzał światło dzienne.

Po stworzeniu poduszki na całej długości podeszwy, nowe rozwiązania wydawały się nie mieć granic. W Nike zaczęto pracować nad nowymi formami amortyzacji, między innymi Tuned Air. Tę innowacyjną technologię przedstawiono światu pierwszy raz w 1999 r. w modelu Air Max Plus. Była ona wczesną wersją konceptu, który ewoluował do serii Nike Shox.
Kolejne nowoczesne rozwiązanie przyszło wraz z edycją Air Max 360 w 2006 r. To właśnie wtedy ostatecznie osiągnięto cel całkowitego usunięcia pianki z buta. Aby stworzyć AM 360, zespół Forlanda zastąpił piankę technologią Caged Air, pełniącą funkcję stabilizatora. Tym samym po 20 latach prac team projektowy osiągnął swój cel – stworzenie Air Maxa bez syntetycznej pianki w podeszwie.

Sukces ten nie oznaczał jednak końca ewolucji powietrznej serii. Mimo zrealizowania pierwotnych założeń, wciąż obecne było pytanie czy linię Air Max można jeszcze udoskonalić? By znaleźć odpowiedź na to pytanie zespół projektowy skupił się na zwiększeniu elastyczności buta. W efekcie jego prac
w podeszwie modelu Air Max 2015 wykonano głębokie nacięcia, uzyskują najbardziej giętką i sprężystą amortyzację Max Air w historii Nike.

Po tylu latach „zmagań z powietrzem” Dan Forland nauczył się, że innowacyjne rozwiązania nigdy nie przychodzą bez ryzyka: – Z uśmiechem wspominam pierwsze próby wytłaczania poduszki Air. Kosztowało nas to wiele wysiłku, a my nie wiedzieliśmy czy ludzie docenią efekt finalny. Pamiętam gdy swoją premierę miał Air Max, akurat byłem na lotnisku. Rozmawiałem właśnie prze telefon z kolegą z laboratorium Nike, kiedy ktoś przeszedł tuż obok mnie w naszym nowym modelu. Spojrzałem na niego przez szybę budki telefonicznej i powiedziałem: ‘Ktoś je w końcu kupił. Widzę, jak pracują.’ Nasz projekt był dużym ryzykiem, ale nagroda była jeszcze większa. – podsumowuje.