Dworzec H&M – trzecia odsłona projektu H&M Loves Music w tym roku znalazła miejsce na nieczynnym od wielu lat dworcu Warszawa Główna – tuż obok Nocnego Marketu. To magiczna przestrzeń zaaranżowana przez scenografa Cezarego Napiórkowskiego i agencję Brave zarządzaną przez Tomka Dworaka. ELLE odwiedziło ich na etapie „under construction”. Zobaczcie, jak powstawał Dworzec H&M!

Marta Kowalska/ELLE.pl: Co było w briefie imprezy Dworzec H&M a co w Waszych głowach?

Tomek Dworak:  Brief był skomplikowany i był dla nas dużym wyzwaniem. To już trzeci sezon imprez H&M Loves Music. Dwa poprzednie ulokowano w niezwykłych miejscach i tym razem też potrzebowaliśmy właśnie takiego – niewyeksploatowanego i zaskakującego. Jesteśmy więc na starym dworcu Warszawa Główna, która w latach 1945-1965 pełniła rolę głównego dworca kolejowego stolicy. Na co dzień mieści się tu muzeum i skansen ze starym taborem.

Był w tym pierwiastek Wesa Andersona i jego kampanii dla H&M?

Tomek: Tak. To było pewną inspiracją. Ale koncept konstrukcji to zupełnie inna rzecz niż wizerunkowa komunikacja. Tu wykonaliśmy potężną pracę nad samą materią.

Czy taka historyczna przestrzeń ułatwia czy utrudnia pracę?

Cezary Napiórkowski: Utrudnia. Łatwo się wchodzi do hali, gdzie było się wielokrotnie, gdzie masz pustą przestrzeń, z którą możesz zrobić wszystko i wiesz, jak nad wszystkim zapanować. Tu wszystko musieliśmy od początku opracować.

Tomek: To debiut tej przestrzeni jako miejsca eventu. Negocjacje, pozyskiwanie pozwoleń, działania prawników trwały kilka miesięcy. Za nami ogrom pracy agencyjnej.

Cezary: A przed nami bardzo duży obszar – żeby cokolwiek tu zrobić, musieliśmy przesunąć wielką górę ziemi, wyrównać teren. Pracowało nad tym 70 osób. Po to, żeby postawić nie tylko scenę, ale i zaaranżować dworzec na nowo. Oczywiście adaptując przestrzeń, jaką zastaliśmy. Musieliśmy się do niej dostosować – jest częścią historyczną miasta. Scenografia oddaje wygląd budynków, które funkcjonowały tu po wojnie niemal 20 lat, chociaż miały być obiektem tymczasowym. My też konstruujemy obiekt tymczasowy. Ale powinien nawiązywać do oryginalnego. W budowie sceny zachowaliśmy charakterystyczne łuki, w wykuszach bocznych imitujemy skrzynie ładunkowe, a dodatkowo wybudowaliśmy antresolę, która pozwoli artystom wykorzystania dwóch poziomów.

H&M Dworzec

Połączyliście retro i nowe technologie?

Cezary: Tak. Nad sceną zawisła multimedialna tablica ale w stylistyce starych dworcowych tablic informacyjnych. To na niej wyświetlą się informacje o koncertach i wydarzeniach – czyli o której przyjedzie i odjedzie nasz „pociąg”. Powyżej za to umiejscowiliśmy stary zegar. Nie uciekniemy od nowoczesnej techniki zamkniętej w kilku tonach urządzeń, multimedialnych podświetleń, diod – tego wymagają artyści. Ale stare otoczenie Stacji Muzeum czyli Muzeum Kolejnictwa zobowiązuje do zachowania klimatu. Trzymamy się stylizacji starych murów i architektury. Nawet w oprawie wagonów, lamp, ławeczek, czy w patynowaniu elementów zachowaliśmy dbałość o detal wzorowany na oryginałach.

Jak po dworcu będą poruszać się Wasi goście?

Ludzie przejdą przez Nocny Market, gdzie będzie grał nasz dj, po czym wejdą na teren zaaranżowanego na nowo dworca, gdzie stanęły autentyczne wagony PKP. Przerobiliśmy je na wagony bufetowe, gdzie będzie można kupić dobre rzeczy do jedzenia. Oferta będzie uzupełnieniem Nocnego Marketu.

A PKP chyba zyska na Dworcu H&M wizerunkowo?

Tomek: Haha, na pewno tak. Stacja Muzeum PKP jest partnerem wydarzenia. Oczekujemy, że pojawi się tu kilkanaście tysięcy ludzi, którzy na nowo odkryją to miejsce, wypromują Dworzec H&M, zrobią sobie zdjęcia na tle muzeum, wagonów, usiądą na zaaranżowanych przez nas peronach jak na bulwarze nad Wisłą. I docenią potężną moc oświetlenia, które tworzy niesamowity klimat.

Cezary: To, co jest tu przyciągające, to ta inność na tle Warszawy – nie ma tu szkła, stali nierdzewnej. Ludzie uciekają od nowoczesności – szukają ludzkich klimatów, ukrytych, trochę tajnych miejsc blisko natury, o czym świadczy np. popularność Nocnego Marketu.

Czego to jest wpływ – zachodu, berlińskich imprezowni? A może sami mamy potrzebę poszukiwań tego specyficznego nerwu miasta? Zanim jeszcze przerwą go deweloperzy...

Cezary: I tego i tego. Mamy potrzebę tworzenia miasta na nowo. Warszawski dworzec kolejowy, jeden z największych po Powstaniu Warszawskim był ruiną. Ten, na którym my się znajdujemy powstał już po wojnie jako miejsce tymczasowe. A istniał 20 lat! Nazywał się Warszawa Główna Osobowa – to na nim wysiadali ludzie odbudowujący stolicę. To budzi ogromne emocje. Chcemy takich przestrzeni szukać, takie właśnie odwiedzać i dawać im nowe życie. Nawet jeśli mają być mobilne.

Tomek: Ludzie łakną miejsc historycznych ale w nowym dizajnie. Odwiedzają je tłumnie i po prostu świetnie się w nich czują.

Na pewno H&M zmierzy to w liczbie zdjęć na Instagramie… Co chcielibyście pod nimi przeczytać?

Że było fajnie. Że świetnie to wyglądało. Ale nie chcemy mieć konkretnych oczekiwań - niech ludzie wejdą, rozpoznają teren i zinterpretują przestrzeń po swojemu.