Kasia Konecka. Absolwentka Dziennikarstwa w Collegium Civitas, była na wymianie w Wilnie. fot. archiwum prywatne

 

Szkoła przetrwania

Te przyjazne dusze to istota Erasmusa. Pamiętacie francuski film „Smak życia”? Francuz Xavier, główny bohater grany przez Romaina Durisa, jedzie na roczne stypendium do Barcelony. Mieszka z sześcioma studentami z różnych krajów, co oczywiście wywraca jego życie do góry nogami. Na koniec konstatuje: „Jestem Francuzem, jestem Anglikiem, Hiszpanem, Włochem. Jestem taki jak Europa, jestem bałaganem”. Gdy 10 lat temu film wszedł na polskie ekrany, bawił, ale wydawał się abstrakcyjny. Erasmus działał już co prawda w Polsce, ale na dobre się rozkręcił, gdy w 2005 roku Polska weszła do Unii Europejskiej. Dziś erasmusowy wyjazd ma za sobą około stu tysięcy polskich studentów. To część dwumilionowej studenckiej braci z całej Europy, która wzięła udział w studenckim programie wymiany.

Kasia Konecka w Wilnie zamieszkała w akademiku. Na początku z Łotyszką, której ulubionym zajęciem było pisanie donosów na współlokatorkę. Że późno wróciła, że za dużo imprezuje, że za szeroko otwiera okna, że zużyła za dużo wody. Różnice w temperamentach dziewczyn okazały się nie do pokonania, Kaśka wyprowadziła się do innego pokoju. Potem było już jak w filmie. Małe romanse – te na Erasmusie często zaczynają się przy wieczornym winie, by skończyć się nad ranem – i wielkie przyjaźnie. Z Łotyszką Liene i Francuzem Vincentem, z którymi do dziś się odwiedzają, jak często mogą. Z Giuseppe, Włochem, który już po Wilnie ugościł ją w Rzymie, czy Vackiem, Czechem, który pokazał jej Pragę. Była też grupa Polaków, dla których, tak jak dla Kasi, Wilno stało się na sześć zimowych miesięcy domem. „Byliśmy jak rodzina. Razem jedliśmy, chodziliśmy na imprezy, razem w popłochu uczyliśmy się do egzaminów. Wyjeżdżaliśmy na wycieczki na Łotwę, do Estonii, Finlandii. Razem wychodziliśmy i wracaliśmy. Jeśli komuś brakowało pieniędzy, wiadomo było, że nie zginie”, wspomina Kasia. Trochę nauki, dużo poznawania siebie i odkrycie, że jeśli chcesz się odnaleźć na Erasmusie, musisz zapomnieć o wszystkim, co latami tłukło ci się po głowie: że Niemcy są zorganizowani i nudni, Hiszpanie głośni, a Włosi nic nie robią. Stereotypy lądują w koszu, a ty wyrabiasz sobie własne opinie, często różne od tych, z którymi wsiadałaś do samolotu.