"Emily w Paryżu" od początku wzbudza wiele emocji, i to nie zawsze pozytywne. Wielokrotnie influencerki znad Sekwany wrzucały na Instagram czy TikToka filmiki, o tym jak serial Netfliksa przekłamuje życie w stolicy Paryża. Produkcję komentowali nawet politycy z różnych krajów (w tym Ukrainy), a internauci mają często "problem" z kostiumami głównych bohaterek. Mimo długiej listy przeciwskazań serial odniósł tak wielki sukces, że zamówiono od razu 3 i 4 sezon. Światło dzienne ujrzały właśnie odcinki "Emily w Paryżu 3". Czego możemy się spodziewać tym razem?

"Emily w Paryżu 3". Czy Amerykanka znalazła w końcu swoje miejsce w Paryżu?

Poprzedni sezon kończy się w momencie, kiedy wszyscy francuscy pracownicy odchodzą razem z Sylvie z agencji Savoir. Co zrobi tytułowa Emily? Będzie lojalna w stosunku do starego pracodawcy, czy nowych przyjaciół? Pod znakiem zapytania stoi też życie uczuciowe głównej bohaterki. Lucien czy Gabriel? To odwieczne pytanie tej sympatycznej Amerykanki. Czy znajdziemy na to wszystko odpowiedź?

Nie chcemy wam za bardzo spoilerować, bo fabuła "Emily in Paris" momentami was zaskoczy. I to na plus. Mamy wrażenie, że twórcy odrobili lekcję i uważnie przeczytali komentarze internautów. Przyznamy, że ledwo dotrwaliśmy do końca 2. sezonu - poziom "cringe'u" był niebotyczny momentami. Jednak najnowsza, 3. seria nie wzbudza takich uczuć (albo po prostu przyzwyczailiśmy się do totalnej przesady w "Emily w Paryżu"). Rzeczywiście skupiono się na głównych wątkach - nowej agencji Sylvie, czy relacjach głównych bohaterów. Wspomniana Sylvie w końcu pokaże swoją drugą twarz, której nie odkrywa w pracy. Powróci też Lucien (i to na stałe!), Mindy rozwinie swoją karierę wokalistki, sporo się też zadzieje w związku Gabriela i Camille (ale czy na plus?). Poznamy też nowe postacie - grecką artystkę Sofię Sideris (wciela się w nią Melia Kreiling) oraz Nicolasa De Leona, wpływowego syna magnata z branży fashion (uwaga, crush alert! w tej roli Paul Forman). Oboje sporo namieszają w życiu Emily, Camille i Mindy. Jedno jest pewne, Emily w końcu odnalazła się w Paryżu i buduje tu ciekawe życie. Wiele się nauczyła i to pod każdym względem. Nie tylko języka francuskiego.

Z czym mamy największy problem? Nieustannie ze stylizacjami. Choć kostiumy tytułowej Emily nabrały już bardziej francuskiego sznytu z półki "high fashion" (luźno inspirowano się stylem Francoise Hardy, Jane Birkin, Brigitte Bardot a także Kate Moss i uwielbianą przez Collins Audrey Hepburn), to garderoba Mindy często sprawia, że oczy aż bolą i to nie dlatego, że część naszej redakcji woli minimalizm w szafie. Ale to efekt, na którym zależało Marylin Fitoussi. Kostiumografka serialu nie kierowała się trendami, tylko chęcią wywołania emocji wśród widzów.  Moja misja została wykonana. Jeśli 50% ludzi uwielbiało serial, a 50% go nienawidziło, oznacza, że sprowokowaliśmy jakąś reakcję" - przyznała w rozmowie z serwisem WWD.

"Dalej łamię zasady, czasem nawet całkowicie i prezentuje nowe interesujące stylizacje. W tym sezonie miałam jeszcze większą swobodę na planie" - ujawniła Fitoussi w informacji prasowej Netfliksa. Urodzona we Francji i mieszkająca przez wiele lat w Meksyku Marylin w poprzednich sezonach współpracowała z legendarną Patricią Field, co więcej, w trzeciej serii również kieruje się mottem "nie obchodzi nas realizm". Czasem aż za bardzo... 

Nasz werdykt: nadal jest słodko, naiwnie i zabawnie, ale tym razem bez zgrzytania zębów. "Emily w Paryżu 3" będzie odpowiednią rozrywką, gdy dopadnie nas przed- albo poświąteczne zmęczenie.