„Kobiety z obrazów" Małgorzata Czyńska

Wydawnictwo Marginesy

Bez kobiet nie byłoby też malarstwa. To one inspirowały tych największych, to one były symbolem obrazów Pabla Picassa, Leonardo da Vinci czy Jana Vermera. Nakładem Wydawnictwa Marginesy ukazała się ostatnio książka "Kobiety z obrazów" Małgorzaty Czyńskiej, która tę tezę potwierdza. W niej chociażby opowieść o Tamarze Łempickiej, wielkiej polskiej skandalistki, malarce z okresu art deco, której obrazy wiszą w najbogatszych willach Hollywood. Tylko, że z tą Łempicką to jest sporo kontrowersji, i nie mam tu na myśli skandali, którymi gorszyła wówczas opinię publiczną malując liczne portrety lesbijek czy prostytutek, a legendę, którą tworzyła dookoła siebie. Jak przypomina nam Czyńska polska malarka snuła opowieść o genialnej dziewczynie z Polski, zupełnie bez wykształcenia, za to z wielkim talentem. Tylko prawda była taka, że Łempicka nie tylko sfałszowała swoją metrykę odejmując sobie lat, ale też tuszują fakt, iż wcale nie urodziła się w Warszawie tylko... w Moskwie. Znajdziemy tu także portret niesłusznie zapomnianej innej wielkiej polskiej malarki, Meli Muter, którą odwiedzamy wraz z autorką na rue Jacob w Paryżu, gdzie mieszka już jako osiemdziesięcioletnia staruszka. Muter malowała największych pisarzy, polityków i kompozytorów, wystawiała się w najważniejszych galeriach w Europie. Znajdziemy tu też portrety m.in. Fridy Khalo, Giocondy czy Niny Witkiewiczówny. Nie jest to może wyczerpujące temat dzieło sztuki, ale sprawnie namalowany obraz pełen wspaniałych kobiet, zachęcający nas do dalszych poszukiwań.

„On the Rocks” reż. Sofia Coppola

Apple Tv+

Od czasu wielkiego triumfu Sofii Coppoli minęły już niemal dwie dekady, wtedy najmłodsza przedstawiciela filmowego rodu Coppolich pokazała światu kultowe dziś "Między słowami", wspaniały i przerażający portret wielkich metropolii, w których miłości i prawdziwych emocji szukać na próżno. Scenariusz powstał specjalnie z myślą o Billu Murrayu, który gdyby odrzucił rolę film by nie powstał. Po wielu latach duet powraca do kina by jeszcze raz opowiedzieć o mężczyźnie z przeszłością i kobiecie po przejściach. Ona - młoda kobieta śledząca niewiernego męża, on - jej ojciec, podstarzały playboy i pełnoetatowy bon vivant, który cały czas traktuje swoją dorosłą córkę jak małą dziewczynkę dodając: "jesteś moja, dopóki się nie ożenisz”. Coppola podobnie jak Woody Allen w swoich najlepszych filmach sprzed lat bawi widzów słodko-gorzkim humorem na przemian zmuszając ich do refleksji. I chociaż wiemy doskonale jak skończy się ta nowojorska opowieść to takich historii wciąż nam potrzeba, takich uroczych plakacików przed snem. A Murray, no cóż jak zawsze w świetnej formie! Film do zobaczenia na platformie Apple Tv+.

„Bajgelman. Get to Tango,” Grażyna Auguścik, Dorota Miśkiewicz, Jorgos Skolias, Bester Quartet Anaklasis

Na nowy rok jeszcze jedna przedświąteczna zaległość. Album „Bajgelman. Get to tango” to projekt, który powstał dwa lata temu specjalnie na koncert z okazji 74. rocznicy wywózki Żydów z getta łódzkiego, ze stacji Radegast. Projekt, który objechał cały świat, by na koniec zarejestrować swoją opowieść malowaną utworami z okresu międzywojnia, będącymi zapiskami z getta. Za całość odpowiada akordeonista i twórca Bester Quartet, Jarosław Bester, który zaprosił w tą nostalgiczną podróż jazzowych wokalistów: Grażynę Auguścik, Dorotę Miśkiewicz i Jorgosa Skoliasa. Bohater tej opowieści to Dawid Bajgelman, znakomity i niesłusznie zapomniany kompozytor i dyrygent, twórca licznych przebojów, operetek i muzyki teatralnej. Grał w orkiestrze łódzkiego teatru Scala i Łódzkiej Orkiestrze Symfonicznej, dyrygował orkiestrą podczas projekcji filmowych, był znaną postacią przedwojennej Łodzi, by następnie być jednym z pasażerów opisywanej wywózki. W getcie prowadził orkiestrę i nadal tworzył piosenki, mimo zakazów Chaima Rumkowskiego. Ten album wymyka się całkowicie wszelkim ramom muzyki i kultury żydowskiej, jest tu dużo słońca, namiętności, południa czyli tytułowego tanga. Pasjonująca podróż!

„Halka (wileńska)”  reż. Agnieszka Glińska

Teatr Wielki Opera Narodowa - online

Początek zeszłego roku przyniósł w operze jedną z najważniejszych realizacji ostatnich lat, "Halkę" w realizacji Mariusza Trelińskiego, jego pełne przepychu i nawiązań do cinema italiano dzieło ogląda się świetnie, podobnie jak wystawioną parę miesięcy wcześniej skromniejszą wersję "Halki (wileńskiej)" w interpretacji cenionej reżyserki teatralnej Agnieszki Glińskiej. Inscenizacja Agnieszki Glińskiej rozpoczyna się niepokojąco: zamiast radosnych zaręczyn, widzimy gości w strojach stosowniejszych do żałoby lub pogrzebu. Na obrzeżach świata lepiej ustosunkowanego objawia się kolorowa postać, wyraźnie przynależąca do osobnego porządku – oto i Halka. To rzetelnie wykonana, niezwykle świeża i lekka wariacja na temat Moniuszki, która będzie dobrym startem w podróży w głąb opery. Całość o zobaczenia na Vod Teatru Wielkiego Opery Narodowej.