Trend to, idąc za Słownikiem Języka Polskiego PWN, „istniejący w danym momencie kierunek rozwoju w jakiejś dziedzinie”. W jakim kierunku podąża więc teraz moda? Choć za oknem jeszcze zima, na wybiegach już dawno zaprezentowano kolekcje wiosna-lato 2020. Okazuje się, że w nadchodzącym sezonie najlepsze zakupy zrobimy… w szafie babci. Grochy z lat 50., wielki powrót falban i krata à la Brigitte Bardot – tego możemy spodziewać się na ulicach już wiosną. Weźmy jednak poprawkę na jedną kwestię – takie a nie inne stylizacje zobaczymy tylko dlatego, że żyjemy na określonym kontynencie. Obowiązujące trendy w zupełności zawłaszczył Zachód – Europa i Ameryka Północna. Wystarczyłoby jednak przenieść się w zupełnie inny region świata, żeby zobaczyć, że to, co określamy trendami, ze street fashion ma niewiele wspólnego.

Trendy w modzie poza Europą i Ameryką Północną

Ciekawym przykładem są Indie. Zazwyczaj mówi się o nich w kontekście ogromnych kontrastów, zarówno kulturowych jak i społeczno-ekonomicznych. Dlaczego jednak nie bierzemy pod uwagę kontrastów modowych? Są one dostrzegalne szczególnie jeśli porówna się hinduski spacerujące po ulicach z turystkami. W Europie czy USA, sari, tradycyjny indyjski strój kojarzy się z eventami, wystawnymi przyjęciami. Sześć jardów wielobarwnego, haftowanego jedwabiu to najlepsza pamiątka z podróży. W Indiach jednak, sari to strój, który może być noszony od święta jak i na co dzień. To czy będzie odpowiednie na daną okazję zależy od jego ozdobności. Na co zdecyduje się hinduska, która woli bardziej komfortowy strój (wspomniane sześć jardów trzeba upiąć, nierzadko z pomocą mamy lub siostry, nie da się też ukryć, że w materiale wąsko owiniętym wokół nóg niezbyt wygodnie jest się spieszyć. Pamiętajcie więc – jeśli sari, to tylko slow life!)? Nie spodziewajcie się na ulicach wielu dziewczyn w t-shirtach i jeansach ani kraciastych sukienek w stylu francuskiej riwiery. Hinduska wybierze raczej długą tunikę za kolano, w wyrazistych kolorach i wąskie legginsy lub rurki. I będzie się tak nosić, niezależnie od tego co dyktują europejscy projektanci.

Wysoka moda "made in India"

Indie mają swoich wizjonerów branży fashion i swoje własne haute couture. Podczas gdy w naszej prasie modowej bez trudu znajdziemy stylizacje inspirowane pokazami Dolce&Gabbana czy Valentino, w indyjskich wydaniach oprócz nich uwagę przykuwają kreacje JJ Valaya, Ritu Kumar czy Annamiki Khanny. Trendy na półwyspie indyjskim to również przykład kontrastów – z jednej strony projektanci garściami czerpią z bogatego dziedzictwa kulturowego (doskonałym przykładem jest tu moda ślubna), z drugiej strony – uważnie śledzą to, co po drugiej stronie globu określa się jako "modne". Na topie jest kobaltowy odcień niebieskiego? Wybiegi pełne będą sukni-sari właśnie w tym kolorze. Modna jest duża biżuteria? Sprawdźcie projekty marek Sunita Shekhawat czy Falguni Mehta. Możecie zafundować sobie kolczyki wpasowujące się w zachodnie trendy, ale z indyjskim "twistem".

Trendy zachodnie vs Indie

Czy zachodnia moda przenika więc do Indii? Jak najbardziej, wydaje się jednak, że na warunkach jakie dyktują trendy z półwyspu. Nie da się ukryć, że modowe wybory kształtowane są również względami ekonomicznymi, jednak z punktu widzenia branży fashion nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nawet najbardziej tradycyjny hinduski strój zestawić z dodatkami od Jimmy’ego Choo czy żakietem Maison Margiela lub Chanel – dla przełamania i kontrastu. W Indiach znajdziecie też najbardziej popularne sieciówki takie jak Zara czy H&M. Pozostaje również oczywiście kwestia podróbek – na bazarach, „pod ladą” kupić można najwymyślniejsze projekty, które rzekomo wyszły z domów mody Gucci czy Saint Laurent. Zachodnia moda jest więc w Indiach mocno obecna. Nigdy jednak nie dominuje. W centrach handlowych pełno jest sklepów z typowo indyjską odzieżą. Wystawy przypominają raczej plan bollywoodzkiego filmu, a nie salon firmowy.

Najlepszą bodaj na świecie ambasadorką indyjskiej mody i przykładem łączenia wpływów różnych kierunków modowych jest Priyanka Chopra. Artystkę wielokrotnie można było dostrzec na czerwonym dywanie w kreacjach przodujących indyjskich marek. Wyobraźcie sobie teraz jedną z polskich aktorek prezentującą w Hollywood stylizację inspirowaną tradycyjnym strojem krakowskim. Czemu nie?

Ciekawskich fashionistów nie trzeba przekonywać, aby zwiedzanie Indii zaczęli od sklepu z tkaninami. Zachwyca ogrom wzorów i kolorów jak w kalejdoskopie. Decydując się na kupno sari, musicie pamiętać, że wraz z sześcioma jardami tkaniny idą odpowiednie buty, biżuteria, top oraz specjalna spódnica noszona pod półprzezroczystym materiałem, będąca jednocześnie elementem konstrukcyjnym, wokół którego owija się tkaninę. Wizyta we wspomnianym sklepie pomaga zrozumieć dlaczego hinduski tak bardzo cenią sobie rodzimą modę. Obecnie wciąż jeszcze opatulamy się niczym ludziki Michellina – może jednak z nadejściem sezonu wiosna-lato, przemycimy do naszych szaf nieco wschodnich wpływów? To w końcu nic trudnego znaleźć sześć metrów materiału – tym razem w oversize’owe grochy.