Dior dołączył do listy znanych marek modowych, które nieszczególnie fortunnie trafiły ostatnio ze swoimi kampaniami promocyjnymi. W zeszłym roku kryzysowe chwile przechodziło Dolce & Gabbana w Chinach, zaś na początku tego swoje dostało Gucci, które krytykowano za promowanie „blackface”. Teraz wysunięto oskarżenia o przywłaszczenie kultury i rasistowskie tropy przeciwko Diorowi. Wszystko za sprawą nowego spotu promującego zapach dla mężczyzn „Sauvage”.

CZYTAJ TEŻ: Oto najgorętsze marki na świecie. Kto na szczycie rankingu?

W reklamie wystąpił Johnny Depp, którego widzimy, jak chodzi po rezerwacie i gra na gitarze elektrycznej. Oprócz tego pojawiają się sekwencje z tańcem wojennym plemienia Siuksów (odtwarzanym przez zawodowego tancerza tej indiańskiej społeczności) oraz rdzenną aktorkę Tanayą Beatty, która obserwuje Deppa. Przy pisaniu scenariusza twórcy reklamy konsultowali się z przedstawicielami społeczności północnoamerykańskich Indian oraz organizacją Americans for Indian Opportunity (AIO). Wszystko po to, by nie urazić ich uczuć. Jednak nic to nie dało.

Jak się można było spodziewać, Dior został oskarżony o zawłaszczanie kultury Indian, ale jeszcze większe oburzenie wzbudziła nazwa. Słowo „Sauvage” oznacza dzikusa, kogoś barbarzyńskiego. Tym samym reklamę uznano za rasistowską i przy okazji pogardliwą wobec rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Krytyka na mediach społecznościowych sprawiła, że Dior wycofał swój spot.

Co ciekawe, indiański motyw pojawił się w zeszłorocznym filmiku promującym „Sauvage”. Choć w nim również wystąpił Johnny Depp, to jednak nie pojawiły się żadne kontrowersje.