Dla niewtajemniczonych, Daniel Brandon Bilzerian to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci portalu społecznościowego Instagram. Swoje oficjalne konto prowadzi od blisko 9 lat, gromadząc na nim ponad 32 miliony obserwatorów jego ekscentrycznych poczynań. Na jego profilu możemy zobaczyć przede wszystkim zdjęcia jego umięśnionego torsu, stojąc obok równie skąpo ubranych modelek, gdy spędzają wspólnie czas nad basenem, w samolocie, bądź na bliżej nieokreślonych amerykańskich pustkowiach z karabinami w dłoniach. Można by rzec, że to życie rodem z fantazji niedojrzałego emocjonalnie czternastolatka, ale jak widać, tych „czternastolatków” jest w Internecie naprawdę dużo. Co się zatem przyczyniło do ukrócenia panowania Bilzeriana na nieformalnym tronie Instagrama?

Wilk z Instagram Street

Luksusowe życie kosztuje – wiadomo, ale wiadomo też, że skądś te pieniądze trzeba brać. Rzekomym źródłem fortuny Dana jest jego tata, czyli Paul Bilzerian. Ojciec Bilzeriana został skazany w 1989 za liczne przestępstwa finansowe, które polegały między innymi na uczestnictwie w zmowie oraz deklarowaniu nieprawdy w oświadczeniach prowadzonych przez niego spółek. Poza odsiadką, wyrok stanowił, aby Paul Bilzerian zwrócił rządowi Stanów Zjednoczonych zarobione w nieuczciwy sposób pieniądze, ostatecznie domagając się od niego 62 milionów dolarów.

Ten jednak nigdy tego nie zrobił, ponieważ w trakcie odbywania kary, w roku 1991, ogłosił bankructwo, oddając niecałe cztery miliony dolarów z ustanowionej wcześniej kwoty. Lokalne organy podatkowe nigdy nie odzyskały tych pieniędzy, które najprawdopodobniej zostały rozprowadzone po najróżniejszych firmach oraz funduszach niepowiązanych wprost z Paulem, o czym stanowi raport z roku 2000.

Jedną z takich przykrywek miał być fundusz powierniczy, którego beneficjentami zostali jego synowie, gdzie zgromadzone na nim pieniądze mogli wypłacić dopiero po ukończeniu przez nich trzydziestego roku życia lat. Z racji, że Dan był starszy od Adama, jako pierwszy miał szasnę skorzystać z pieniędzy swojego ojca. Ten nigdy nie ujawnił kwoty na jaką opiewał fundusz, jednak nie da się ukryć, że pewnością był to kwota przewyższająca wcześniejsze wyliczenia organów państwa. Rzekomo to właśnie pieniądze jego ojca pozwoliły Danowi na pokazywanie ekstrawaganckiego życia na Instagramie, choć ten nigdy otwarcie nie przyznał się do założenia go dla popularności. Sławę natomiast miał przynieść mu poker, gdzie dorobił się fortuny opiewającej nawet na 200 milinów dolarów. 

Gra pozorów

Początki Dan Bilzeriana w świecie pokera sięgają aż roku 2008. Już wtedy miał być całkiem w niego zaangażowany, o czym może świadczyć jego udział w najważniejszych rozgrywkach świata, czyli „World Series of Poker”. Ten jednak nie zajął w nich szczególnie wysokiego miejsca, plasując się ostatecznie na 180 miejscu, zgarniając nieco ponad 36 tysięcy dolarów wygranej. W istocie to jedyny udokumentowany sukces Dana w profesjonalnym pokerze, choć ten wielokrotnie chwalił się sukcesami finansowymi w nieoficjalnych rozgrywkach w których brał udział. W jednym roku miał wygrać nawet 50 milinów dolarów, co według pokerowych specjalistów nie tyle jest mało prawdopodobne, co po prostu nie możliwe. Najlepsi zawodowi gracze jak Bryn Kenney, Daniel Negreanu, czy Fedor Holz, osiągają takie zarobki, ale podsumowując ich całe, kilkuletnie kariery. Choć to daleko idące oskarżenia, wiele się mówi o nieoficjalnych grach Bilzeriana jako jego sposobie na pranie brudnych pieniędzy, tym bardziej, gdy był już zamieszany w sprawę aktora Tobey’a Maguire’a, o której możecie przeczytać TUTAJ.

Wypalony biznes

Jak większość znanych Instagramerów, Dan postanowił pewnego dnia skapitalizować swoją internetową sławę. Tym samym w 2018 roku powstała „Ignite”, marka lifestyle’owa zajmująca się sprzedażą produktów konopnych, choć w jej ofercie dostępne są również gadżety związane z jej zażywaniem, czy odzież sygnowana logo marki. Niestety, pomimo ogromnej promocji „Ignite” poprzez media społecznościowe, bądź celebryckie imprezy, jej produkty były wielokrotnie krytykowane ze względu na swoją wątpliwą jakość oraz brak dostępności poza dedykowanym mu sklepem internetowym .

Choć nie był to główny powód spadku wartości firmy na kanadyjskiej giełdzie, tak inwestorzy nie omieszkali tego zauważyć. Tym bardziej, gdy z czasem okazało się, że firma zanotowała w roku 2019 starty na poziomie 50 milinów dolarów, które nie wynikały z kosztów produkcji, lecz zachcianek samego Bilzeriana oraz środków przeznaczonych na promocję marki, czyli wspomnianych już imprez. Zachowanie fundatora nie spodobało się ówczesnemu prezesowi "Ignite", czyli Curtisowi Heffernanowi, który pozwał Dana za niesłuszne zwolnienie z pracy, ujawniając przy tym jego niegospodarność oraz zatajanie rzeczywistej kondycji spółki. Obecnie starta ta może wynosić nawet do 100 milinów dolarów, co powinno skutkować jej natychmiastowym bankructwem. 

A to wszystko dla... serduszek?

Abstrahując od niedopowiedzeń Bilzeriana odnośnie jego majątku, to Instagram uczynił go, albo sam Dan poprzez Instagram, wynalazcą tutejszego koła, tj. sposobu na popularność. W jego przypadku kołem jest zainteresowanie tych użytkowników , którzy szukają na nim odzwierciedlenia swoich marzeń, oferując im wręcz karykaturalne życie idealnego męskiego i obrzydliwie bogatego playboya.

Wokół Dana biega wianuszek pięknych kobiet. Niezliczona liczba samochodów, quadów, czy jachtów, które kosztują więcej, niż nie jeden warszawski apartament. Do tego najróżniejsze gadżety w ekskluzywnej wersji, jak stół do ping ponga za 15 tysięcy dolarów, zestaw czterech pistoletów z motywem „Star Wars” za 65 tysięcy dolarów, czy łóżko, a dokładnie to jego rama, warta 50 tysięcy dolarów. A propos pistoletów, jak przystało na „prawdziwego Amerykanina”, miałby problem z jego wyborem, gdyby w jego posiadłości pojawiłby się nieproszony gość, tak dużo ich zgromadził. By jeszcze tej męskości było mało, w wieku osiemnastu lat postanowił dołączyć do Navy Seals, gdzie rzekomo został wyrzucony z półtora rocznego treningu przygotowawczego na dwa dni przed jego zakończeniem. Nic tylko podziwiać i błagać o atencję Pana Bilzeriana, tylko jak już wiadomo, nie wszystko prawdziwe, co na Instagramie.

Kilkusetmetrowa posiadłość w Los Angeles była wynajmowana za niebagatelną sumę 200 tysięcy dolarów miesięcznie, w dodatku za pieniądze z „Ignite”, których na dobrą sprawę nie było. Tak chętnie przytulające się do Dana panie to modelki wynajmowane na godziny, które wielokrotnie były traktowane w przedmiotowy do tego stopnia sposób, że jedną zrzucił z dachu domu do basenu, drugą z pokładu kilkunastometrowego jachtu wprost do wody, a trzecią uderzył butem w twarz podczas jednej z jego imprez. Po prostu nie było możliwym, by pewnego dnia ta bajka nie dobiegła końca. Ostatni post Bilzeriana na Instagramie pochodzi z grudnia 2020 roku, choć spisał kilka myśli w tym roku na swoim Twitterze. 

Choć niewiele wskazuje na ewentualny powrót Dana w światła jupiterów, tak zapisał się w historii jako jedna z najpopularniejszych gwiazd, których sława wywodzi się wyłącznie z Instagrama. Od zera do milionera i z powrotem – taka to historia Bilzeriana, człowieka, który za brudne pieniądze swojego ojca sprzedał światu bajeczkę która miałaby… no właśnie, nie wiadomo, a jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze.