Trudno wyobrazić sobie Cate Blanchett wykrzykującą antyfeministyczne hasła? Dwukrotna zdobywczyni Oscara w nowym miniserialu HBO wciela się w postać radykalnej konserwatystki Phyllis Schlafly, której przyszło żyć w czasach rozkwitu drugiej fali feminizmu"Mrs. America" to jeden z najlepiej ocenianych i wielowymiarowych seriali ostatnich tygodni. Choć akcja "Mrs. America" dzieje się w latach 70. ma wiele wspólnego z dzisiejszą sytuacją kobiet w Polsce i protestom przeciwko antyaborcyjnemu projektowi Kai Godek, które ciągną się od 2018 roku. 

 

"Mrs. America" przybliża historię ruchu, którego celem było wprowadzenie Equal Rights Amendment – poprawki do amerykańskiej konstytucji nakazującej równe traktowanie płci. Pierwszy raz zaprezentowano ją w 1923r., ale dopiero w latach 70. na fali popularności ruchów feministycznych zajęto się nią na poważnie. To był idealny moment - zaczęto głośno mówić o prawach reprodukcyjnych i równiej płacy. ERA znalazła poparcie nawet wśród republikanów. Wtedy na drodze procesu ratyfikacji stanęła Phyllis Schlafly. Antyfeministka w mistrzowski sposób manipulowała informacjami i przekonywała, że równouprawnienie oznacza dla kobiet korzystanie ze wspólnych toalet, obowiązkową służbę wojskową i odebranie alimentów. Działaczka stale podkreślała, że "kobiety znajdują najpełniejsze spełnienie w domu i rodzinie". Schlafly była również przeciwniczką społeczności LGBTQ, chociaż miała homoseksualnego syna. Obok Schlafly, miniserial przedstawia wiele innych prawdziwych postaci, m.in. feministki: Glorię Steinem, Shirley Chisholm, Bellę Abzug, Betty Friedan, Jill Ruckelshaus i Flo Kennedy

(Fot. materiały prasowe HBO)

Za serial odpowiedzialna jest Dahvi Waller ("Mad Men" i "Gotowe na wszystko"), "Mrs. America" będzie miał tylko jeden sezon. Produkcję można już oglądać na HBO GO.