O bolesnym wydarzeniu z 1987 roku Brooke Shields opowiedziała w swoim dokumencie „Pretty Baby”. Mężczyzna, którego imienia nie zdecydowała się podać, najpierw zjadł z nią kolację po czym zaproponował, aby modelka udała się z nim do hotelu. Stamtąd miał wezwać dla niej taksówkę do domu.

Weszłam do pokoju hotelowego, a on na chwilę zniknął” – opisuje ten tragiczny epizod Shields. Po chwili mężczyzna wrócił zupełnie nagi. „Nagle rzucił się na mnie, jakby uprawiał wrestling” – wspomina gwiazda. Dodała, że nie walczyła z oprawcą, ponieważ bała się, że ją udusi. „Więc nie walczyłam z nim. Nie zrobiłam tego. Po prostu absolutnie zamarłam. Pomyślałam, że pojedyncze ‘nie’ było wystarczające. ‘Wyjdź z tego żywa i wydostań się stąd’ – mówiłam do siebie i po prostu się odcięłam”.

Brooke Shields w 1988 roku / Getty Images

Dzięki Bogu wiedziałam, jak odciąć się od swojego ciała, bo wcześniej to już praktykowałam”.

Brooke zrelacjonowała w dokumencie, że gdy było po wszystkim, zamówiła taksówkę i płakała przez całą drogę jadąc do mieszkania przyjaciółki. Przez długie lata nie była w stanie przyznać przed samą sobą, że została zgwałcona i obwiniała się o ten epizod.

Powiedział do mnie ‘Ufam ci, a ja zwykle nie ufam ludziom’. To taka klisza, to było żałosne. Przez długi czas wierzyłam, że to ja dałam mu na to przyzwolenie. Wypiłam wino, poszłam do pokoju. Za bardzo mu zaufałam”.

Gwiazda „Niebieskiej laguny” wyjawiła też, że po latach napisała list do swojego oprawcy. Choć pozostał bez odpowiedzi, pomógł on jej skonfrontować się z bolesnymi wydarzeniami i przepracować traumę. „Uniosłam ręce do góry i pomyślałam ‘Wiesz co, odmawiam bycia ofiarą, bo coś takiego może ci się przydarzyć bez względu na to, kim jesteś i czy jesteś na to przygotowany, czy nie’” – powiedziała w dokumencie 57-latka. „System nigdy nie chciał mi pomóc. Musiałam więc umocnić się sama”.

Wyznanie modelki spotkało się z odbiorem pełnym szacunku i uznania. Internauci nie tylko wyrazili współczucie gwieździe, ale także całkowite zrozumienie. W komentarzach pojawiły się podobne historie od anonimowych kobiet, które przyznają, że w sytuacji gwałtu także nie potrafiły sprzeciwić się oprawcy i przez długi czas o to traumatyczne przeżycie obwiniały same siebie. „Cieszę się, że Brooke Shields opowiedziała swoją historię, to może przydarzyć się każdej z nas” – napisała jedna z internautek.