Kaflowe piece, stary parkiet ułożony w jodełkę i solidna stolarka drzwiowa, do tego duńskie komody, kanapa vintage, klimatyczne oświetlenie i kilka dizajnerskich perełek. To wszystko brzmi jak wymarzone mieszkanie w stylowej kamienicy. Prawie, ale nie do końca. Tak wygląda... biuro warszawskiej agencji kreatywnej 2increatives założone przez Yaninę i Polinę. To tu podczas wojny ukrywał się Władysław Szpilman.

Dziewczyny urządziły to wnętrze same. - Na początku miałyśmy dobrą podstawę: puste wnętrze, białe ściany, drewniany parkiet. Zależało nam na zachowaniu oryginalnych elementów oraz urozmaiceniu ich ikonami designu i rzeczami, które nas inspirują, które mają historię, tak jak samo miejsce, w którym pracujemy - tłumaczą. Polinę i Yaninę zapytaliśmy między innymi o inspiracje, ulubione dodatki, muzykę, jaka na co dzień rozbrzmiewa w biurze i zapach tego miejsca. Wiemy też już jak długo trwały poszukiwania tego lokalu i jakie grafiki wiszą na agencyjnych ścianach. 

ELLE Decoration online: Gdzie dokładnie znajduje się biuro?

Yanina: Nasze biuro wraz ze studiem znajduje się przy Alei Niepodległości w Warszawie. To miejsce, gdzie dynamiczne Śródmieście łączy się z zielonymi Filtrami. Dzięki wschodniej i zachodniej ekspozycji okien, z jeden strony widzimy ruchliwą Aleję, Pałac Kultury i Nauki czy wieżyczki kościoła z Placu Zbawiciela. Okna po drugiej stronie mieszkania wychodzą na wijące się, zadrzewione uliczki Filtrów, wzdłuż których stoją piękne, przedwojenne wille. Co ciekawe nasze biuro mieści się w mieszkaniu, w którym podczas wojny ukrywał się Władysław Szpilman. Słynny “Pianista” i agencja kreatywna zajmująca się nowymi mediami w jednym miejscu? Bardzo lubimy tę różnorodność!

Jak wyglądało poszukiwanie lokalu?

Polina: Znalezienie tego lokalu zajęło nam niecałe półtora roku. Zależało nam na spełnieniu kilkunastu kryteriów, takich jak: dużej ilość światła dziennego, wysokie sufity, oryginalny parkiet na podłodze, charakterystyczne elementy wnętrza, w naszym biurze to piece kaflowe oraz piękne, stare drzwi, w jednym z pokoi są czteroskrzydłowe. Ze względu na specyfikę naszej działalności jako agencji kreatywnej & produkcyjnej chciałyśmy znaleźć miejsce, w którym możemy nie tylko pracować, ale również produkować sesję dla naszych klientów, dlatego jeden z pokoi został wydzielony pod studio.

Skąd pochodzą Wasze inspiracje?

Polina: Projekty takich projektantów/architektów jak Jean Prouvé, Charlotte Perriand, Le Corbusier stanowiły naszą główną inspirację. Zbierałyśmy pomysły na aranżację w różnych zakątkach świata  z naszych ulubionych miejsc (takich jak hotel Les Roches Rouges na południu Francji, Le Pigalle w Paryżu, ale też z podróży do Holandii, Marsylii albo Portugalii). Z wystaw, albumów, czy z Instagrama, który jest ogromną kopalnią inspiracji. 


Gdzie polowałyście na meble i dodatki?

Yanina: Większość mebli jest vintage, są to klasyki designu pochodzące z naszych ulubionych sklepów z meblami z Holandii lub Francji. Mamy tu komodę Victor Wilkins for G Plan, drewniane krzesła vintage, oryginalny parawan Baumanna, lampę włoskiego projektanta Oscar Piccolo jak również wyjątkową rzeźbę świetlną Akari zaprojektowaną przez Isamu Noguchi. Mamy również kilka rzeczy robionych na zamówienie, takich jak duży stół inspirowany projektami Charlotte Perriand, ogromne lustro bez ramy. Najbardziej dumne jesteśmy ze skórzanej kanapy Gianni Songia pochodzącej z lat 60., którą udało nam się upolować w idealnym stanie w jednym z francuskich sklepów z antykami. Jeżeli chodzi o dodatki, postawiłyśmy na duże rośliny w donicach, terakotowe dzbany i misy, albumu o designie, wiklinowe kosze. Na ścianach mamy projekty Agnieszki Owsiany, Anny Nogalskiej jak również Ronana Bouroullec.

Czy kaflowe piece działają, czy są już „tylko” ozdobą?

Polina: Każdy z trzech pieców naszego wnętrza jest działający i jest to jedyne źródło ogrzewania w lokalu. Dzięki temu ta piękna ozdoba i tak bardzo charakterystyczny element wnętrza pełni również funkcję praktyczną. 

Czym pachnie to miejsce?

Yanina: Jest to zapach starej kamienicy przeplatający się z Laurier 62, naszą ulubioną świecą marki Le Labo. Po raz pierwszy spotkałyśmy się z zapachem świecy podczas jednego z naszych wyjazdów do Paryża, unosił się on w lobby hotelu Le Pigalle na Montmartre. Jego wnętrza były, między innymi, inspiracją dla naszych. Zapach drzewa laurowego, rozmarynu, tymianku, paczuli - jest to bardzo “nasz zapach”.

Jak muzyka towarzyszy Wam na co dzień w biurze?

Polina: Mamy kilka źródeł muzycznych, w pokoju teamu zazwyczaj gra Polo & Pan, Myd, Parcels albo Moderat. U nas jednak można usłyszeć francuską muzykę typu Vendredi Sur Mer albo L'Impératrice, Joao Gilberto, a w piątki lubimy włączać Nicolas Jaar albo playlistę jednego z klientów agencji - Wozownia Bar.

Ulubiony element/zakątek tego wnętrza?

Yanina: Nasz pokój, do którego wpada przepiękne poranne światło. Lubimy przychodzić do biura nieco wcześniej, aby napić się kawy w ciszy, porozmawiać o planach, weekendach i podzielić się inspiracjami. Polina bardzo lubi schować się w zakątku, w którym stoi fotel Marcela Breuera, przeglądać dostawę świeżej prasy albo porozmawiać przez telefon.

Dziękujemy!