W świecie sztuki Brytyjczyk już od dawna nie jest postacią anonimową, ale dopiero kilka lat temu udało mu się przebić do świadomości także tych, którzy na temat współczesnego malarstwa mają dość mgliste pojęcie. Stało się to za sprawą wydarzenia z listopada 2018 roku. Wówczas na aukcji zorganizowanej przez dom aukcyjny Christie’s w Nowym Jorku sprzedano jego „Portret artysty (basen z dwiema postaciami)”. Licytacja trwała 10 minut, a jej zwycięzca zapłacił za obraz aż 90 milionów dolarów. Dzięki temu stał się on najdroższym w historii, jeśli chodzi o dzieło żyjącego artysty.

Nic więc dziwnego, że aukcja do której ma dojść 7 grudnia 2020 roku w domu aukcyjnym Phillips w Nowym Jorku budzi duże zainteresowanie. Jej przedmiotem będzie „Nichols Canyon” – zdaniem jednego ekspertów najbardziej znaczący pejzaż autorstwa Hockneya, który kiedykolwiek trafił na aukcję. Obraz powstał w 1980 i był początkiem nowego rozdziału w twórczości artysty, który od tamtego momentu zainteresował się przenoszeniem krajobrazów na płótno. Przewiduje się, że cena za „Nichols Canyon” może wynieść około 35 milionów dolarów, ale biorąc pod uwagę uznanie, jakim cieszą się dzieła Hockneya (oraz ich niewątpliwy potencjał inwestycyjny) można pokusić się o przypuszczenie, że końcowa cena znacznie przekroczy oczekiwania.

Brytyjski malarz nie zamierza udawać się na emeryturę i cały czas tworzy nowe obrazy. Ostatnie miesiące spędził w swojej posiadłości w Normandii, a czas ten wykorzystał na między innymi malowanie na iPadzie. Powstałe w ten sposób dzieła prezentuje światu na Instagramie.

Zanim obraz „Portret artysty (basen z dwiema postaciami)" stał się najdroższym na świecie obrazem namalowanym przez żyjącego artystę, ten tytuł należał do rzeźby kontrowersyjnego Amerykanina Jeffa Koonsa – jego „Balonowy pies” został sprzedany przez Christie’s w 2013 roku za 58,4 milionów dolarów.