Podatek dla singli i singielek? Brzmi jak science fiction, ale wiceminister infrastruktury i rozwoju w rządzie PIS  osobiście uważa, że to dobry pomysł. Temat podatku dla singli pojawił się przy okazji rozmowy na temat projektu Mieszkanie plus. O szansach na dopłaty czynszowe decyduje bowiem wysokość dochodu i świadczeń, w tym 500+. Dziennikarz Fakt24.pl zapytał czy single też będą mogli liczyć na takie dofinansowanie do czynszu. Odpowiedź była dość zaskakująca. Artur Soboń powiedział, że to osoby bezdzietne powinny płacić „bykowe”, bo to by skłoniło ich do założenia rodziny. 

Gwiazdy, które nie mają dzieci >>>

Prywatnie uważam, że takie osoby powinny płacić „bykowe”, bo to by skłoniło ich do założenia rodziny. Mówię pół żartem, pół serio, bo chciałbym, by Mieszkanie+ było przede wszystkim programem dla rodzin. W ustawie jednak ujęliśmy to w taki sposób, że dopłaty wypłacane będą nie tylko rodzinom w klasycznym tego słowa znaczeniu – powiedział Soboń.

Zaprojektowano dom dla singla. Czytaj więcej >>>

Historia bykowego sięga XVI wieku, wtedy nazywano tak opłatę wnoszoną właścicielowi byka za krycie krów. W ten sposób w XVI i XVII wieku określano także karę za spłodzenie nieślubnego dziecka. Podatek dla bezdzietnych został wprowadzony w PRL zaraz po wojnie aby szybciej odbudować tkankę społeczną. Potocznie nazywany był bykowym. Na początku dotyczył on osób powyżej 21 lat, po 1973 roku granicę wieku podniesiono do 25 lat. Polegał na zwiększeniu podatku dochodowego o 20 proc. osobom, które nie miały ani małżonka, ani dzieci na utrzymaniu. Jeśli osoba nie będąca w związku małżeńskim miała na utrzymaniu co najwyżej jednego członka rodziny, np. matkę lub ojca, domiar wynosił 10%. Dla osób w małżeństwie od ponad dwóch lat, ale nie posiadających dzieci ani innych członków rodziny na utrzymaniu również 10%. Zwolennicy uważają, że wyższy podatek dla osób bezdzietnych poprawi demografię. Dobry pomysł?

Nie chcę mieć dziecka. Czy w Polsce trzeba mieć odwagę, żeby powiedzieć to głośno?