Jakie znaczenie ma dla Ciebie czas?

Fundamentalne. Stale patrzę na zegarek i jak widzisz, w biurze jestem otoczony zegarami, kupiłem kolejny i też będę go wieszał. One przypominają mi, jak ważny jest czas. Nie możemy posiadać nic cenniejszego. Czas jest sprawiedliwy. Dla wszystkich biegnie tak samo szybko i tylko od nas zależy, jak się nim posłużymy, co zrobimy, żeby go nie stracić. Mam też notes. Piszę w nim cały czas, czasami mażę bez sensu, czasami zapisuję, co robię w życiu i co będę robił. To mi pozwala nie marnować czasu, kiedy opisuję czas, mam wrażenie, że mogę nad nim panować. Nawet nie próbuję przechodzić na elektroniczny kalendarz w smartfonie, bo czas jest osobistą sprawą i notes też powinien mieć osobisty wymiar. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważny jest czas. A im jesteśmy starsi, tym mniej go posiadamy. Dlatego ja trzy razy zastanawiam się, czy angażować się w jakieś nowe zadania czy jednak nie.

My, ludzie zachodniej Europy, mamy być może mylne przeświadczenie, że czas na Kubie biegnie inaczej. Jak sądzisz, kto z nas marnuje czas, a kto go lepiej wykorzystuje?

To nie jest łatwe pytanie. Porównanie podejścia do czasu Polaków i Kubańczyków nie jest możliwe, bo przecież nie ma równych szans, nie każdy ma szansę żyć w wolnym i demokratycznym kraju. Kubańczycy żyją od lat w systemie politycznym, który nie daje im szans, na myślenie o osobistym sukcesie w sensie biznesowym czy ekonomicznym. Jakiekolwiek planowanie w rozumieniu, jakiego używamy w krajach wysoko rozwiniętych, nie występuje. Nie było perspektyw na zmiany, więc zaczęło się liczyć to, co tu i teraz. Był taki moment za prezydentury Baracka Obamy. Kraj zaczął inaczej pulsować, powstawały małe biznesy, hoteliki, restauracje, widać było, że ten naród tylko czekał na moment, kiedy będzie mógł zadecydować o sobie. Teraz prezydent Trump znowu dociska Kubę. Władze otworzyły w Hawanie 12 Pewexów, żeby ściągnąć dolary przysyłane przez rodziny z zagranicy. Za dolary możesz kupić wszystko, nawet klimatyzator i lodówkę. Dla ludzi żyjących w ortodoksyjnym socjalizmie jedyna metoda na normalne funkcjonowanie to pogodzenie się z tym, co jest wokół nich, i sztuka cieszenia się tym, co jest. Szczęście jest wszędzie, zależy tylko od tego, jak patrzymy na świat. Dla Kubańczyków szczęście to rodzina, relacje z przyjaciółmi, praca nad tym, żeby każdy dzień spędzić w jak najlepszej atmosferze. Ale kiedy uruchomią się tam rynkowe warunki, Kubańczycy stracą beztroskę, jakiej im teraz zazdrościmy.

My zaczynamy podejrzewać, że marnujemy czas na pościg za zyskiem, dedlajnem. Może tracimy coś ważnego?

Na pewno my, Polacy, zatraciliśmy się w tym pędzie. Dostaliśmy szansę i próbujemy nadrobić dystans do ludzi Zachodu. Ten wyścig szczurów jeszcze potrwa. Do momentu, aż zaspokoimy nasze potrzeby, będziemy pracować bez dnia wolnego. Dopiero gdy to osiągniemy, spojrzymy za siebie i przemyślimy, co zyskaliśmy, a ileśmy stracili. Jesteśmy gotowi na dokonanie rzeczy wielkich. Może nie potrafimy się cieszyć jak inni, ale nasza historia jest absolutnie dramatyczna. Ale zobacz, jak to się teraz zmienia. Choćby patrząc przez pryzmat mojej pasji tanecznej. Warszawa niczym się nie różni od europejskich metropolii.

Skoro mówimy o tańcu, jakie znaczenie ma w tańcu czas?

Rytm to nic innego jak odmierzanie czasu. Funkcjonuje w każdym tańcu, w każdej technice, każdy krok ma określony czas trwania. Ogromnie ważne jest, czy nad nim panujemy czy nie. A na głębszym poziomie, czy mamy w sobie dojrzałość, zgodę na to, żeby czas mijał. Dobry tancerz to nie jest człowiek młody, ale dojrzały człowiek, który potrafi opanować własną energię, wytańczyć każde uderzenie, wykorzystać każdą sekundę. To człowiek, który jest świadomy czasu, jaki przepływa przez jego ciało.

Sądziłem, że optymalny wiek dla tancerza to właśnie 20 lat.

Dwudziestoletni tancerz fizycznie wszystko może, ale żeby potrafił słyszeć muzykę, interpretować rytm i umiał wyrazić siebie, potrzebuje dojrzałości. Taniec jest dziedziną, w której wiek może być sprzymierzeńcem człowieka. W Buenos zobaczysz siedemdziesięcioletnich tangueros i kolejki kobiet pragnących z nimi zatańczyć. Nie z powodu ich fizycznej sprawności, ale tego, jak potrafią się skupić na partnerce. Taniec jest relacją, w której poświęcasz uwagę drugiej osobie. Żeby to zrozumieć, potrzebna jest dojrzałość. Esencją tańczenia w parze jest skupienie się na drugiej osobie. Na jej każdym ruchu, na jej każdym geście, żeby wspólnie tworzyć harmonię. W tańcu jak i w życiu, jak w związku jest czas nauki, poznawania siebie, czas namiętności i wreszcie dojrzałości, kiedy ludzie rozumieją się bez słów.

Partnerstwo, które zna już niejedną wojnę?

Tak, czas, kiedy nieraz się już na tę nogę nadepnęło.

Zapytam jeszcze o telewizję na żywo, kiedy musisz z totalnego uśpienia eksplodować totalną energią w ułamku sekundy.

Praca dla telewizji jest ekscytująca, ale zarazem niezwykle smutna. Robisz program albo układasz choreografię i wiesz, że to się może wydarzyć tylko raz. Niczego nie będzie można powtórzyć. Telewizja uczy, jak ważne jest tu i teraz. Że jest jedna, jedyna chwila, trzeba ją wykorzystać jak najlepiej, bo pozostanie na zawsze, a ty niczego w niej nie poprawisz i od tej pory będziesz musiał z tym żyć. Nie będzie kolejnego spektaklu, w którym wszystko poprawisz. Jeszcze trudniejsza jest praca jurora, kiedy uświadomisz sobie, że żadnego ze słów, jakie wypowiadasz, już nie cofniesz. To uczy, jak ogromna jest odpowiedzialność za słowo. Można kogoś zranić, zniszczyć, złamać i już tego nie cofniesz.

I masz tylko sekundę do namysłu...

Często się ludziom wydaje, że to jest taka łatwa sprawa: siedzisz w fotelu i oceniasz. Ale tak nie jest. Każde słowo, jakie wypowiesz, ma znaczenie i naprawdę musisz się skoncentrować, żeby spuentować je tak, aby człowiek, któremu mówisz, że przegrał, chciał następnego dnia wstać z łóżka i walczyć od nowa.

Porażka jest szansą, żeby się czegoś nauczyć, sukces często uczy nas pychy.

Mnie jako tancerza najwięcej nauczyły porażki. Ale jak trzeba być gotowym na porażkę, tak i trzeba być gotowym na sukces. Umieć go przyjąć, to nawet trudniejsze niż przyjęcie porażki. Ona uczy pokory, sukces zaś, jeśli jesteś na niego zbyt młody, prowadzi do utraty poczucia osobowości, nie potrafisz już obiektywnie spojrzeć na siebie. Wtedy pojawia się pycha, a ona potrafi być zgubna.

A taniec to relacja, w której patrzysz na inną osobę.

Dokładnie, chodzi o to, żeby nie patrzeć tylko na siebie. I żeby do sukcesu dochodzić spokojnie, żeby uniknąć skoków, po których tracisz kontakt ze światem na dole. Trzeba mieć czas, żeby zbudować fundament. Fundament u tancerza jest dokładnie taki sam jak na przykład u pisarza. Żeby dobrze pisać, musisz znać litery, słowa, interpunkcję, poznać frazeologię, musisz zdobyć warsztat. Z tancerzem jest tak samo. Żeby być mistrzem, musisz poznać alfabet: poznać technikę, mieć wytrenowane ciało, trzymać pion i nauczyć się wyrażać siebie. Nie ma nic gorszego niż próba wyrażania siebie przez człowieka, który nie zna techniki. Jeśli nie masz warsztatu, to, co robisz, będzie zwykłym bełkotem. Są takie style, które wymagają od człowieka przede wszystkim dojrzałości. Na przykład tango.

---------

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Agustin Egurrola (@agustinegurrola) Lis 19, 2019 o 1:08 PST

Agustin Egurrola - tancerz, nauczyciel, choreograf, juror „Mam Talent” i „You Can Dance” na TVN.