Nie ma co ukrywać, w ostatnich latach King zaliczył spadek pisarskiej formy. Dalej pisał niezłe książki, ale to już nie było to, co kiedyś. W latach dziewięćdziesiątych przecież sięgało się po każdą  jego kolejną powieść z dreszczem przechodzącym przez plecy. Od paru lat robię to raczej z poczucia sympatii do autora. Tymczasem „Później” mnie mocno zaskoczyło. Jest w tej książce po prostu ogień. Jakby King odzyskał radość pisania. Dostajemy prostą, skondensowaną historię o duchach, jak zawsze mocno splecioną z wątkiem obyczajowym i opowieścią o dorastaniu. Czyli niby nic nowego, ale hej, jeśli coś nie jest zepsute, to po co to naprawiać?

Głównym bohaterem jest Jamie. Jamie ma pewien dar – widuje zmarłych. Co więcej, może z nimi rozmawiać. A kiedy zadaje im pytania, oni nie mogą skłamać. Jest to bardzo cenna umiejętność. Umiejętność, która może pomóc, ale która potrafi też sprowadzić kłopoty. I to właśnie dzieje się w życiu chłopca. Wkrótce zagrażać mu będę i żywi, i umarli.

Proszę się nie bać, nie będę Państwu dalej spojlerował, co się dzieje w tej powieści. Powtórzę tylko, że czuć w tym horrorze pisarską radość. King niejako wrócił do korzeni, skupił się na tym, co potrafi najlepiej. A równocześnie nie rozwlekał tego do kolejnego sześciusetstronnicowego tomiszcza. „Później” to książka, którą da się spokojnie przeczytać w dwa wieczory. I czytelnik bawi się przy tym co najmniej tak dobrze, jak autor podczas pisania.

No to teraz ranking. I żeby była jasność, jest on tak subiektywny, jak to tylko możliwe. Pięć najlepszych książek Kinga, według moich, niejasnych kryteriów, do tego tak skomplikowanych, że chyba sam ich do końca nie rozumiem. Ale każde miejsce postaram się uzasadnić.

5. „Pan Mercedes”

Pierwszy i najlepszy kryminał w dorobku Stephena Kinga. Nic więc dziwnego, że się tutaj znalazł. King opublikował go w 2014 roku, kiedy miał sześćdziesiąt siedem lat. Nic już nie musiał. Każda jego kolejna książka z automatu lądowała na listach bestsellerów, ale jednak postanowił zmierzyć się z nowym gatunkiem. To zawsze budzi szacunek. I co więcej, efekt jest bardzo dobry. „Pan Mercedes” ma jeden z najlepszych początków w historii kryminałów – mocny, przejmujący, precyzyjny i bolesny. Omawiam go szczegółowo na każdych moich warsztatach pisarskich. A potem jest również dobrze. Intryga może nie należy do najbardziej odkrywczych, ale jest fajnie poprowadzona, a napięcie trzyma właściwie do ostatniej strony.

4. „Gra Geralda”

Okej, prawdopodobnie nie znajdziecie tej powieści Kinga w żadnym innym rankingu jest prozy, ale ja mam do niej wyjątkową słabość. No bo spójrzcie tylko na fabułę. Pewne małżeństwo przyjeżdża poza sezonem do letniskowego domku gdzieś w głuszy, żeby oddać się łóżkowym zabawom. W ich ramach mąż przykuwa żonę do ramy łóżka kajdankami i... umiera na atak serca. Bohaterka zostaje sama, goła, przykuta do łóżka, bez najmniejszych szans na ratunek. Zdaje sobie sprawę, że ją też czeka śmierć – ale znacznie mniej przyjemna niż zawał serca, bo z głodu i pragnienia. No i leży przez całą powieść, w jednym pomieszczeniu i duma, jakby się uwolnić. Brzmi nudnie? Tak. Ale to pasjonująca lektura. Powieść mocno niedoceniana, ale też niezwykle intensywna. Jedna z tych, które potrafią zaboleć. 

3. „Misery”

Najbardziej znana z mistrzowskiej adaptacji filmowej z Kathy Bates i Jamesem Caanem w rolach głównych. Ale literacki pierwowzór jest równie dobry i znacznie bardziej brutalny. Pamiętacie (spoiler) tę scenę z filmu, kiedy bohaterka Kathy Bates łamie Jamesowi Caanowi nogę? Po lekturze powieści tylko wzruszycie ramionami. A przecież jest tam o tyle więcej. Powieściowa Annie Wilkes przeraża jeszcze bardziej niż ta filmowa.   

2. „To”

Wiadomo, książka, która początkowo przeraża swoją objętością, a potem człowiek nawet nie wie, kiedy ją skończył. Grupa młodych chłopców odkrywa, że w ich miasteczku zamieszkało Pradawne Zło. I tak się składa, że tylko oni mogą mu się przeciwstawić. To powieść, która ma wszystko – sympatycznych bohaterów, niezwykłą historię, budzące grozę sceny, świetnie wykreowane tło oraz przerażającego i równocześnie charyzmatycznego potwora. Trochę zgrzyta mi końcówka i tylko dlatego drugie miejsce zamiast pierwszego. Jest to równocześnie ta powieść, w której chyba najlepiej wszystkie literackie obsesje Kinga – małe miasteczko gdzieś w Nowej Anglii, dzieci zmuszone do zmierzenia się z Nadnaturalnym, problemy wieku dojrzewania, poczucie opuszczenia przez rodziców, wreszcie świadomość, że największe Zło tkwi tak naprawdę w zwykłych ludziach. A paranormalne zagrożenie jest wynika z ich słabości, przyzwolenia, bądź braku reakcji. Jest to wreszcie ta powieść, bez której nie było takich seriali jak „Stranger Things”. Podsumowując krótko – lektura obowiązkowa.  

1. „Lśnienie”

Ależ ta powieść jest elegancka! Właściwie to czwórka bohaterów (chociaż przez większą część czasu akcja opiera się na trójce), odcięty od świata hotel gdzieś w górach Skalistych, tajemnica, dziwne, paranormalne zdarzenia i pisarz, który powoli pogrąża się w szaleństwie. King czerpie w tej powieści z absolutnych korzeni horroru, bo przecież trudno sobie wyobrazić bardziej pierwotną opowieść grozy niż ta o nawiedzonym domu, ale równocześnie dokłada do niej swoją cegiełkę. A właściwie kilka solidnych cegieł. Jedna z najbardziej przerażających książek, jakie kiedykolwiek powstały. No i ten wspaniały portret zmagającego z twórczą blokadą pisarza –  Tylko felietony, bez zabawy, umrze z nudów Wojtek niebawem. Tylko felietony, bez zabawy, umrze z nudów Wojtek niebawem. Tylko felietony, bez zabawy...