Dermatolodzy są zgodni: termin „zdrowe opalanie” nie istnieje, a każde wystawienie skóry na działanie promieni słonecznych wywołuje szkodliwe zmiany w jej DNA, przyspiesza starzenie i pociąga za sobą ryzyko rozwoju raka. W idealnym świecie standardem byłoby plażowanie pod parasolem i z grubą warstwą kremu SPF na skórze. Ale nie ma co się oszukiwać – rzeczywistość jest zupełnie inna. Zdecydowana większość z nas kocha wylegiwanie się w słońcu. Po wielu miesiącach chłodów i kapryśnej, polskiej pogody, jesteśmy spragnione leniwych, letnich dni spędzonych na leżaku, z książką w ręku, otulone słońcem. Marzymy o muśniętej słońcem, brązowej skórze tym bardziej, że widok opalonych ciał atakuje nas z każdej strony. Już nie tylko Skandynawki mają obsesję na punkcie hebanowej karnacji. Dziś eksponuje ją niemal każda influencerka, a makijaż w stylu sunkissed glow bije rekordy popularności. I choć same pozostajemy wobec niej sceptyczne, to nie można ignorować faktu, że opalenizna znowu stała się modna. Dlatego postanowiłyśmy sprawdzić, jak zminimalizować jej szkodliwe skutki, aby słońce nie wyrządziło skórze krzywdy.

Jakie błędy w opalaniu są najgorsze i jak ich uniknąć, żeby maksymalnie zmniejszyć ryzyko dodatkowych zmarszczek i plam?

Błąd 1. Źle używasz kremu z filtrem

O tym, że bez posmarowania się filtrem w ogóle nie należy wychodzić na słońce, chyba nie trzeba nikomu przypominać. Pytanie brzmi, czy nakładasz go właściwie. Zapomnij o kosmetykach z SPF 10 czy 15 – te wartości nie zabezpieczą skóry przed poparzeniami, a już zupełnie nie mają racji bytu w przypadku skóry twarzy. Jeśli chcesz uniknąć przebarwień i zmarszczek, na twarz stosuj filtry SPF 30 i SPF 50. To także faktor zalecany w kremach do ciała, zwłaszcza w trakcie pierwszych dni opalania. Minimalna ochrona, jaką możesz stosować, gdy skóra już złapie nieco ciemniejszy koloryt, to SPF 20 (zatrzymuje 95% promieni UVB). Pamiętaj też o reaplikacji kosmetyku minimum co 2 godziny i po każdej kąpieli. Jeśli obawiasz się, że krem nadmiernie obciąży skórę twarzy i będzie się nieestetycznie świecił, wybierz lekką formułę oil-free. Warto wypróbować nowość – Lean Screen SPF 50+ od Ultra Violette. To kultowa, bijąca rekordy popularności na świecie marka kosmetyków przeciwsłonecznych, które wyróżnia niezwykły komfort stosowania. Lean Screen bazuje na filtrach mineralnych, które mają naturalne właściwości matujące i antybakteryjne, więc masz gwarancję, że kosmetyk nie zatka porów i nie spowoduje niedoskonałości. Na dodatek, dzięki lekko koloryzującej formule, ładnie wyrównuje koloryt cery.

Zawsze możesz też sięgnąć po sprawdzony klasyk – Aloe Soothing Sun Cream SPF 50+ od koreańskiej marki COSRX. To jeden z filtrów o najlepszych opiniach w sieci. Dzięki lekkiej, żelowej konsystencji nawilża skórę, ale jej nie wyświeca. Oprócz tego zawiera kojący aloes.

A ile kremu z filtrem nakładać? Średnia ilość dedykowana dorosłej osobie to 4 łyżeczki na całe ciało, w tym 1/3 łyżeczki na twarz oraz szyję. Tylko taka dawka da ci pewność, że skóra jest w pełni zabezpieczona przed negatywnymi skutkami promieniowania.

Błąd 2. Stosujesz podkład z filtrem na twarz zamiast kremu

Nie każda z nas jest gotowa całkowicie zrezygnować z makijażu na czas wakacji. Ale to nie oznacza, że swój miejski podkład z SPF 10 powinnaś aplikować na plażę. Tak niski filtr nie zabezpieczy cery przed fotostarzeniem, a poza tym, nie jesteś w stanie nałożyć go tyle, by zapewniał deklarowaną przez producenta ochronę. Rozwiązaniem w takim przypadku mogą być filtry o koloryzującej formule, których z roku na rok przybywa na rynku. Jeden z nich, Lean Screen, już wymieniłyśmy. Innym przykładem może być Resibo Team Sunscreen Light SPF 30, który łączy w sobie zalety kremu BB oraz filtra anty-UV. Ma właściwości regulujące i antybakteryjne, co jest zasługą mirtu cytrynowego. Oprócz tego optymalnie nawilża cerę oraz zapewnia efekt satynowego matu.

Innym rozwiązaniem w tej sytuacji może być aplikacja klasycznego filtra, a następnie podkładu mineralnego, który działa trochę jak puder, ale ma znacznie lepsze krycie. Pomoże ci kontrolować świecenie się cery oraz wyrówna nierównomierny koloryt. Sam podkład mineralny oferuje ochronę na poziomie ok. SPF 10-15, więc wzmocni działanie filtra. Łatwo go też zreaplikujesz w ciągu dnia, choć nie zastąpi to ponownego nałożenia kremu (dlatego lepiej, abyś przebywając na słońcu chowała twarz w cieniu).

Błąd 3. Używasz latem kwasów i retinolu

Kuracje złuszczające z użyciem kwasów czy retinolu są surowo wzbronione na wakacjach. O ile latem w mieście można je stosować, bo większą część dnia i tak spędzamy w pomieszczeniu, to na plaży nawet najwyższe filtry nie zabezpieczą uwrażliwionej cery przed podrażnieniem i przebarwieniami. Powinnaś bezwzględnie odstawić swoje ulubione serum z retinolem i tonik z kwasami minimum na 2 tygodnie przed urlopem, aby naskórek miał czas się odbudować.

No dobrze, tylko co w sytuacji, gdy chcesz podtrzymać ich działanie regulujące i przeciwzmarszczkowe? Dla chcących zastąpić czymś retinol w pielęgnacji, idealnym rozwiązaniem będą kosmetyki z peptydami. Mechanizm ich działania anti-aging jest podobny – stymulują one wytwarzanie kolagenu, co skutkuje redukcją zmarszczek oraz chroni przed powstawaniem kolejnych. Różnica polega na tym, że peptydy nie mają właściwości światłouczulających i nie powodują łuszczenia się naskórka, dlatego mogą być bez przeszkód stosowane nawet po ekspozycji na słońce. Składnik ten znajdziesz na przykład w kremie Clarena EGF Gold Mousse Cream – zawarto w nim peptyd Matrixyl®3000 poprawiający sprężystość i napięcie skóry, a także czynniki wzrostu EGF, IFG, FGF wygładzające zmarszczki. Krem ma gęstą, otulającą konsystencję i zawiera rozświetlający puder, który natychmiast po aplikacji upiększa cerę oraz subtelnie podkreśla opaleniznę.

Kwasy najlepiej odstawić na cały czas trwania wakacji i wrócić do nich na jesień. Jeśli używasz ich w celu łagodzenia objawów trądziku, zastąp je detoksykującymi maseczkami, które głęboko oczyszczają pory i redukują wypryski bez złuszczania naskórka oraz uwrażliwiania cery na słońce. Do zabiegu wykorzystaj maskę na bazie węgla, błota lub glinki, np. od Miya lub Origins.

Błąd 4. Niedostatecznie nawilżasz skórę po opalaniu

Słońce działa na skórę wysuszająco. Zaburza pracę gruczołów łojowych i powoduje, że cera traci naturalne źródło nawilżenia, jakim jest sebum. Szybko odczujesz ten negatywny efekt opalania, zwłaszcza jeśli masz skórę suchą. Stąd tak ważne jest, aby w okresie wakacji jeszcze lepiej przykładać się do nawilżania twarzy, szyi i całego ciała. Ponieważ słońce odwadnia głębokie warstwy skóry, potrzebny ci kosmetyk, który będzie dobrze się wchłaniał i uzupełniał zapasy wilgoci na najgłębszych poziomach. Składniki o takim działaniu to przede wszystkim kwas hialuronowy, ale też algi, które znajdziesz w serum Yope Hydro Shot. Ten kosmetyk jest jak szklanka wody dla spragnionej cery – daje efekt „plump”, czyli napęczniałej, soczyście jędrnej skóry, która naturalnie lśni. Różnicę odczujesz już po jednej aplikacji.

Tuż po serum zaaplikuj krem, który zapobiegnie dalszej ucieczce wilgoci z naskórka oraz odbuduje barierę hydrolipidową. Idealnie będzie, jeśli w jego składzie znajdzie się porcja przeciwutleniaczy, które zniwelują szkodliwe skutki promieniowania słonecznego. Przykładem dobrego kremu do twarzy po opalaniu może być Say hi Aqua Resort. Ma konsystencję świeżego balsamu, który łączy w sobie składniki regenerujące i nawadniające, m.in. Aquaxyl™, Hydrosellę™, olej Moringa i trokserutynę. Ta ostatnia łagodzi zaczerwienienia po opalaniu i wzmacnia naczynia krwionośne. Krem pozostawia uczucie idealnie miękkiej, wypełnionej wodą skóry pełnej naturalnego blasku.