"Kochaliśmy się bez przerwy. On nigdy nie miał dosyć. Myliłam to z pożądaniem. Ale intymność szybko stała się przykrym obowiązkiem."

"Mój były nie mógł zrozumieć słowa „nie”. Jak większość seksoholików. Myślałam, że mnie kocha. A on o prostu chciał, żebym stała się jego erotyczną niewolnicą. Zrozumiałam, że jego uzależnienie mnie zniszczy, gdy pojawiły się inne kobiety. Dopiero wtedy odważyłam się
I odeszłam."

Gdy zostawiłam Mateusza, żyłam jak zakonnica. Zwinięta w kłębek na kanapie. Z filiżanką herbaty, w wyciągniętym swetrze i ciepłych skarpetkach.Wychodziłam z domu tylko wtedy, gdy musiałam odebrać córkę ze szkoły. Żadnych mężczyzn! – myślałam. Wreszcie się nie bałam, gdy słyszałam zgrzyt klucza w zamku. Mąż od progu domagał się seksu. Na początku mi to pochlebiało. Seks co dzień, co noc, co rano, co wieczór. Czułam się najbardziej pożądaną kobietą świata!
Nie tylko w łóżku nadawaliśmy na tych samych falach. On pisarz, ja dziennikarka, nie mogliśmy się nagadać. Mateusz szybko namówił mnie na wspólne mieszkanie i ślub. Bez żalu porzuciłam Warszawę. Zostałam freelancerem i przeprowadziłam się do jego pięknego domu na wsi.