Emila ma 20 lat, wygląd młodej Bardot i ambicję, by zostać wziętą specjalistką od prawa międzynarodowego. Studiuje w Londynie, do Warszawy przyjechała na urodziny przyjaciółki. Świętowały je tylko we dwie, urządzając sobie maraton po stołecznych klubach.

– Założyłyśmy się, która pierwsza wyrwie jakąś ładną dziewczynę i wygrałam – chwali się Emila. – Jak to robię? Po prostu zaczynam z kimś tańczyć i gdy mój uśmiech zostaje odwzajemniony, to znaczy że trafiłam. Jeśli chodzi o tak zwane one-night stands, to często słyszę historie, jak to dziewczyna przespała się z kimś w trójkącie. Gdyby obydwoje byli tego warci, to weszłabym w płynny układ, gdzie jest i chłopak, i dziewczyna – nie ukrywa Emilka.

Jej kumpelka Ania, studiująca ekonomię na tej samej uczelni w Londynie, uściśla: – Obecnie cały ten obyczajowy miszmasz powoduje, że granice między przynależnością do konkretnej płci coraz bardziej się zacierają. Przez wiele lat szufladkowało się ludzi w zależności od ich orientacji seksualnej, więc teraz coraz mniej chcemy identyfikować się z gejem, lesbijką czy biseksualist(k)ą. Łatwiej o akceptację otoczenia, kiedy nie wygłasza się tego typu deklaracji – mówi Ania. Zaznacza jednak: - Mnie nie spotkały żadne przykre sytuacje czy nawet komentarze w związku z moim – etykietowanym tak ze względu na potrzeby społeczne – biseksualizmem.

– Nigdy nie zakochałam się w dziewczynie, chociaż nie wykluczam, że tak się kiedyś stanie – dodaje Emilka, której przygoda w klubie zakończyła się na niewinnym flircie. – Potrafię docenić urodę, intelekt i charakter innej kobiety i często robi mi się ciepło na sercu, gdy widzę taką, która mi się podoba. Dlaczego by nie przeżyć chwili uniesienia z kimś, kto jest podobny do mnie, zrozumiały, bliski? – pyta.

 

Płeć? Nieważna, ważne uczucie

„Kochałam mężczyznę, teraz kocham kobietę. Nie umiem tego wyjaśnić, ale nie czuję się lesbijką. Wydaje mi się, że etykietki “homo”, “hetero” i “bi” są już wysłużone” – powiedziała niedawno brytyjska feministka Sarah Spelling . Nie jest odosobniona w swoich poglądach. Podobne wyznanie uczyniła na łamach amerykańskiego magazynu „Entertainment Weekly” aktorka Michelle Rodriguez, występująca w filmach, których tytuły – „Szybcy i wściekli” czy „Maczeta” – mówią wiele również o jej charakterze. “Robię to, co mi się podoba. Rajcują mnie obie płci. Mężczyźni są intrygujący, kobiety tak samo” - mówiła. Głośny był jej romans z Zakiem Efronem, a wcześniej z brytyjską modelką Carą Delevingne. Współczesne dwudziestoparolatki mają dużo swobodniejszy stosunek do swojej seksualności niż ich koleżanki w wieku 30 plus.

Francuski seksuolog Damien Mascret uważa, że obecnie jesteśmy bardziej skłonni tolerować sytuację, w której dwoje ludzi buduje intymny związek z powodu fascynacji czyjąś osobowością – bez względu na to, czy jest ona obleczona w damskie, czy męskie kształty. Jak zauważa Mascret, „organ seksualny jest mniej istotny, ponieważ przestajemy przywiązywać wagę do ścisłej definicji płci”.

– W naukach społecznych można mówić o dwóch podejściach do kwestii tożsamości seksualnej – zauważa Magda Grabowska z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. – Pierwsze z nich zakłada, że jest ona dana, wrodzona i niezmienna. Wynika z naszej biologii. Drugie – że tożsamość seksualna jest luźno związana z biologią, ponieważ kształtują ją indywidualne wybory.

Zdaniem antropolożki taka otwarta postawa zdobywa dziś coraz więcej zwolenników. Dlaczego? Wynika to zarówno z kultury indywidualizmu, jak i rozluźnienia norm obyczajowych. – Przede wszystkim zachowań związanych z płcią, a więc zakładanym heteroseksualizmem większości społeczeństwa oraz monogamicznym modelem relacji seksualnych – precyzuje Magda Grabowska.

 

Seksualność? Kwestia umowna

Jeszcze w latach 50., kiedy słynny seksuolog Alfred Kinsey prowadził w purytańskiej Ameryce badania nad seksualnością, okazało się, że 37 proc. mężczyzn i 13 proc. kobiet miało doświadczenia seksualne z przedstawicielem tej samej płci i zakończyły się one orgazmem. Do homoseksualnych kontaktów, choć już bez tak przyjemnego finału, przyznał się co drugi mężczyzna i co czwarta kobieta.

Ponad pół wieku po doktorze Kinseyu wykładająca na uniwersytecie w Utah psycholożka Lisa Diamond wprowadziła pojęcie „płynnej seksualności”. Diamond nie sugeruje, że wszyscy jesteśmy biseksualistami, ale że znacznej części nas zdarzało się przechodzić z grupy hetero do homo i z powrotem. – To właśnie seksualna płynność, która charakteryzuje kobiety, pcha je w stronę nowych erotycznych doświadczeń” – podkreśla. Spora część osób badanych przez Lisę Diamond mówiła o sobie „bez etykietki” („unlabeled”), wskazując na to, że orientacja seksualna jest sprawą umowną.

Takie myślenie nie jest obce Dominice, mieszkającej w Gdańsku i pracującej w jednej ze szkół wyższych na Wybrzeżu. – Miłość zaczyna się w głowie, która zakochuje się w innej głowie – przekonuje 28-letnia filozofka. – Żeby zaiskrzyło, ta osoba musi mnie przede wszystkim zaciekawić. To moze być drobiazg: sposób poruszania się, odgarniania włosów, zaraźliwy śmiech.

Dominika opowiada, że wszystkie jej dłuższe związki były z mężczyznami, ale zawsze miała szczęście do intrygujących dziewczyn. – Kiedy byłam młodsza, kilka razy zadurzyłam się w kobiecie. To było nieświadomie. Studiowałam filozofię, więc warunki na poszerzanie światopoglądu miałam idealne – uśmiecha się. Z jednej strony twierdzi, że była trochę nudną, wzorową dziewczynką, jak to najstarsze dziecko w nauczycielskiej rodzinie. Z drugiej zaś - opowiada o tym, jak w liceum zafascynowała ją nauczycielka języka polskiego. Do tego stopnia, że „żadne chłopięce pocałunki ani czułe słówka”, nie mogły w niej tej fascynacji zgasić.

Teraz w jej życiu liczy się tylko młodsza o cztery lata Ola. Ich pierwsza rozmowa przez Skype’a, trwająca właściwie dwie noce, była jak marzenie. – Zachwycił mnie niski i spokojny głos Oli. Jej otwartość i wyrozumiałość. Na pierwsze spotkanie przyniosłam jej pęk kolorowych tulipanów. Ola jest spokojna, cierpliwa, rozważna. Kończy fizjoterapię na Uniwersytecie Medycznym. To niesamowite obserwować, jaką ma cierpliwość do osób starszych, które sa najczęściej jej pacjentami – rozpływa sie w komplementach Dominika. – Ja jestem jej odwrotnością – energiczna, raczej ekstrawertyczna, lubię robi milion rzeczy naraz. Uzupełniamy się. Czasem myślę, że jesteśmy puzzlami, które mimo różnych krawędzi tworzą sensowną całość.

 

Związek? Zawsze tak samo trudny

– Dla mnie nie ma znaczenia, czy kobieta kocha kobietę, czy mężczyznę. Najważniejsze, aby byli szczęśliwi – deklaruje Katarzyna Górna, współwłaścicielka biura matrymonialnego Queer, z którego pomocy korzystały Dominika i Ola. A Dominika dodaje: – Intuicja podpowiedziała mi, żebym tam szukała partnerki po tym, jak rozpadł się mój heteroseksualny związek. Najważniejsze sa przecież zrozumienie i akceptacja, dopiero na tym można rozpocząć budowanie trwałej relacji. Tak samo żmudne i trudne jak w każdym związku.

– Nasze szczęście nie jest usłane różami, przeciwnie: jest zupełnie realne i życiowe – mówi Dominika. – Na razie wychodzimy zwycięsko ze sporów. Znajomi i przyjaciele akceptują nas i bardzo nam kibicują. Z rodzicami jest trudniej. Wiemy, że nas kochają, ale nie pogodzili się z nową sytuacją. Nie wdając się w szczegóły, powiem tylko, że na obiadach niedzielnych się nie spotykamy, ale mamy nadzieję, że to się zmieni. Cieszymy się natomiast, że obie mamy wsparcie w rodzeństwie. To ważne, bo zamierzamy niedługo razem zamieszkać.

- Łzy, alkohol i w końcu konstatacja: zakochałam się w kobiecie – wspomina początki swojego związku Sarah Spelling, dzieląca życie z dawną współlokatorką, która porzuciła dla niej męża. – To nie był filmowy romans, tylko godziny rozmów o tym, co się z nami dzieje – zaznacza. O filmowym romansie może natomiast mówić Amber Heard, nowa dziewczyna Johnny’ego Deepa, która otrzymała od niego nie tylko bajeczny pierścionek zaręczynowy, lecz także wyspę w kształcie – jak twierdzi aktor – swojego biodra. O tym, jakie te biodra są piękne, świadczą zdjęcia zrobione przez… byłą dziewczynę Amber, pochodzącą z Hawajów fotografkę Tasyę van Ree. Deppowi pozostało mieć tylko nadzieję, że – przy całym jego pirackim uroku – narzeczona będzie wolała Karaiby niż Hawaje.

Izabela Szolc