Kiedyś uchodzące za dekadę obciachu, lata 90. są teraz synonimem bycia cool. Do tego stopnia, że na stronie „Vogue’a” powstał miniportal www.vogue.com/tag/misc/nineties, w całości poświęcony zjawiskom z lat 90., które dzisiaj można zauważyć w modzie. Dziennikarka „Vogue’a” Sarah Mower ma na to wytłumaczenie. Jej zdaniem boom na „najntisy” to efekt nostalgii projektantów, dziś trzydziestoparolatków, którzy podświadomie wracają do czasów dzieciństwa, przypadających właśnie na lata 90. Wsród nich jest m.in. Alexander Wang, nowy dyrektor kreatywny Balenciagi Demna Gvasalia, rosyjski ulubieniec hipsterów Gosha Rubchinskiy czy Virgil Abloh, założyciel firmy Off-White i dyrektor kreatywny marki Kanye Westa. Dla starszego pokolenia projektantów: Phoebe Philo, Nicolasa Ghesquière’a, Stelli McCartney, Riccardo Tisci czy Alessandro Michele, lata 90. to czas młodości i szalonych rave party. „W latach 90. mieliśmy więcej przestrzeni na wolność i bycie sobą. Mogliśmy być anonimowi i niedoskonali” – pisze Mower. Czyżby więc powrót do przeszłości, tak ochoczo podchwycony nawet przez młodsze pokolenia, był też wyrazem buntu przeciwko dzisiejszej dyktaturze Photoshopa i plastiku? Zapytaliśmy o to najbardziej stylowych fanów lat 90. w Polsce.

WIWAT NATURALNOŚĆ
– W latach 90. wszystko było naturalne, liczyło się nie tylko to, jak wyglądasz, ale kim jesteś – mówi Justyna Święs z zespołu The Dumplings (rocznik 1998). – Teraz subkultury zanikają, zmieniają się priorytety, wszystko przelicza się na lajki. Nasza osobowość wyraża to, kogo śledzimy na Instagramie. Ale nawet tu widać zmianę. Justyna zauważa, że w mediach społecznosciowych furorę robią profile, na których zwykłe dziewczyny wrzucają swoje zdjęcia w wersji no filter, bez makijażu, a nawet z włosami pod pachami. To dowód na to, że wbrew temu, czym karmią nas media, wcale nie trzeba być sztucznym jak Kardashianki. Słowa Justyny potwierdza makijażystka i założycielka marki kostiumów kapielowych Drivemebikini, Zosia Krasuska-Kopyt (rocznik 1984). –Lata 90. były ostatnim momentem szczerości, róznorodności, wolności we wszystkich sferach życia, od muzyki po modę. Istniało dużo różnych kanonów urody, od Pameli Anderson po wokalistkę The Cranberries Dolores O’Riordan. Ludzie chcą dziś do tego wracać.

Również założycielom marki Misbhv, Natalii Maczek i Tomkowi Wirskiemu (oboje rocznik 1987), lata 90. kojarzą się z pięknem, młodością, naturalnością. – To była bardzo „młoda” dekada. Na naszym podwórku był to uroczy czas prosperity dla dresów, deskorolki i dziewczyn w za krótkich spódniczkach. O Jayu Z dowiedzieliśmy się na lekcji biologii, w trzeciej klasie szkoły podstawowej –nie z internetu, którego wtedy w Polsce jeszcze nie było, ale z gazetki szkolnej – mówią. Ich zdaniem w latach 90. fotografowie mody po raz pierwszy dokumentowali zastaną, prawdziwą, niedoskonałą sytuację zamiast, jak wcześniej, kreować nierealny świat. – Nieprzypadkowo właśnie wtedy wybuchły nazwiska takie jak Kate Moss czy Jürgen Teller, bez których nie byłoby dzisiaj Misbhv – dodają.

JOHNNY I INNE IKONY
Urodzony 10 lat później model Dominik Sadoch pamięta lata 90. głównie ze starych zdjęć rodziców. – Śmieją się, że wtedy wstydziliby się założyć np. zegarek Casio, a teraz to wraca. Tak jak wytarte koszule Levi’s, trampki, białe addiasy. Rzeczy w tym klimacie widzę teraz w najmodniejszych lumpeksach i sklepach vintage w okolicy Centrum Pompidou w Paryżu. Ikoną stylu jest dla mnie Johnny Depp z okresu, gdy był z Kate Moss: jego rozpięte koszule, wisiory, męska biżuteria, skórzana kurtka, wytarte dżinsy. Podoba mi się też estetyka grunge. Na co dzień chodzę w czarnych, spranych converse’ach lub martensach – mam ich kilka par, krótkie i długie, im bardziej znoszone, tym lepiej. Noszę je do białego T-shirtu, koszuli i długiego rozpiętego płaszcza. Do tego nieśmiertelny zegarek Casio Electronics i wiązane na szyi bandanki lub w bardziej eleganckiej wersji chustki, np. Louis Vuitton. Kolekcjonuję też koszulki Hard Rock Cafe z różnych miast. Niedawno Dominik wystąpił w inspirowanej „najntisami” kampanii Misbhv. – Mam kilka rzeczy od nich. Teraz poluję na ortalionową bomberkę i oldskulowe adidasy.

Dla Justyny Święs i Kuby Karasia z The Dumplings źródłem inspiracji w kwestii mody z lat 90. są filmy (Davida Lyncha i Larry’ego Clarka, zwłaszcza „Dzieciaki”), seriale (brytyjski „Kumple”), muzyka (Blur, Nirvana, Oasis, Radiohead), fotografia (kalendarz Pirelli i zdjęcia Terry’ego Richardsona) i podróże. Rok temu byli w Tokio, gdzie jest mnóstwo sklepów vintage w klimacie lat 90. Szczególnie polecają te w dzielnicy Koenji i Chicago w Harajuku. Kuba lubi też lumpeksy na warszawskiej Pradze i paryskie sklepy, np. prowadzony przez dwóch braci Omaya Vintage. Upolował tam koszulę Diora za 12 euro. Po dziadku odziedziczył oldskulowy kożuch. Justyna ma od swojej babci świetne świecące marynarki z cekinów. – Jeszcze cztery lata temu wydawały mi się koszmarne, dziś je uwielbiam. Sporo perełek w stylu lat 90. znalazła w second-handzie w katowickim CH Załęże i w Rzeźni. – To był największy lumpeks w Zabrzu, ubrania wisiały tam obok haków od mięsa – opowiada Justyna. Oboje z Kubą lubią też zakupy w internecie, n aAsos.com, Allegro i Ebayu. Zawsze gdy są za granicą, odwiedzają też sklepy Acne i American Apparel. – Ich kolekcje to dla nas kwintesencja tego okresu: superkrótkie spódniczki i bluzki, jasne dżinsy, skarpetki w paski, ramoneski.

Natalia Maczek i Tomek Wirski z Misbhv oryginalne ubrania z lat 90. kupują w sklepie Wavey Garms w Londynie, który sprzedaje dużo Burberry, Moschino, Gucci, Nike z tego okresu. Chętnie zaglądają też do Supreme. Na „najntisowe” klasyki, takie jak puchówka North Face 900 czy air maxy TN, polują też w internecie. Projektantka Sandra Kpodonou (rocznik 1990) sporo oldskulowych rzeczy przywozi z Los Angeles (jej ulubione adresy to sklepy Opening Ceremony i Wildstyle) albo... szyje sama. – Uwielbiam klasyczne męskie białe koszule, kurtki dżinsowe (najlepiej za duże), golfy, ogrodniczki, spodnie baggy i z wysokim stanem. Zawsze gdy mijam jakiś lumpeks, zaglądam i wyszukuję lewisy 501. Dużo rzeczy mam też po mamie.

Sandra przyznaje, że lata 90. mogłyby dla niej trwać wiecznie. Inspiruje ją moda uliczna i muzyka R&B z tego okresu. Wśród filmów, które najbardziej zapadły jej w pamięć, są: „Forrest Gump”, „Pretty Woman”, „Miłość w rytmie rap” i „Pulp Fiction”. – Do dziś mam perukę à la Uma Thurman, w której chodzę. Moja największą idolką jest jednak wokalistka R&B Aaliyah, jej wąska talia, obszerne wojskowe spodnie, czerwona szminka na ustach i krótka kolia na szyi. Ikonami stylu są dla niej też Whitney Houston, Gia Carangi i Selena Quintanilla. Z miłości do mody z tego okresu Sandra założyła markę, którą firmuje własnym nazwiskiem. Główną inspiracją były dla niej dziewczyny z zespołu TLC i wylansowany przez nie trend na luźne rzeczy typu baggy. W kolekcji ma też kurtki z nadrukami ulubionych postaci: Basquiata, Warhola i Gii Carangi skórzane dodatki, m.in. obroże na szyję i plecaki, które dodają stylizacji oldskulowego sznytu.

RETRO MIX
Zosia Krasuska-Kopyt w latach 90. słuchała The Cranberries, miała krótkie włosy w stylu wokalistki Dolores O’Riordan i nosiła tzw. chokery, czyli łancuszki lub aksamitne tasiemki na szyję, i martensy. Inspiracje czerpała z włoskiego „Vogue’a”, który przywoziła z wakacji we Włoszech. – Moim odkryciem był Diesel i jego mocne, odważne reklamy. Do Polski dopiero wchodziły zagraniczne marki, m.in. Cotton Club, gdzie wszystko było z dzianin. Moja babcia jest charakteryzatorką, przez jakiś czas malowała Edytę Górniak. Pamiętam srebrne klamerki, których dziś fryzjerzy używają na sesjach zdjęciowych do podpięcia włosów. Wtedy nosiło się jedną obok drugiej, tak jak Górniak. Popularne były też kolorowe mascary do włosów, krótkie neonowe sukienki i do tego martensy. Dziś Zosia wraca do tej estetyki w swoich kolekcjach dla marki Prosto, której jest dyrektor artystyczną. Wsród nich są szerokie spodnie, bomberki i staniki tuby, lansowane przez dziewczyny z girlsbandów. – Uwielbiam fotografie Gillesa Bensimona i Hansa Feurera. Zbieram stare numery ELLE i „Vogue’a” i często do nich zaglądam, kiedy projektuję. Zimowa kolekcja Prosto będzie inspirowana ikonami lat 90., zwłaszcza Kim Basiger. Znajdzie się w niej wszystko, co mi się wtedy podobało: ramoneski, czarne tenisowe spódniczki ze złotymi dodatkami. Do „najntisów” nawiazują też kostiumy jej marki Drivemebikini. – Bardzo lubię jednoczęściowe, mocno wycięte, które wtedy święciły triumfy i znów wracają. 

Moda nie lubi jednak dosłowności. Nie chodzi o to, aby ubrać się od stóp do głów jak bohaterowie serialu „Beverly Hills 90210”. – Lata 90. przemycam w pojedyńczych akcentach, jak bomberka czy ramoneska, i w dodatkach –mówi Zosia Krasuska-Kopyt. – Mam wszystkie reedycje reeboków z lat 90. Zawsze podziwiałam styl top modelek. Nosiły superkrótkie plisowane spódniczki w nadruki Versace, na które teraz poluję w internecie, m.in. na Etsy.com. Lubię je zestawione z obcisłym body i bardzo cienkimi rajstopami 8 den. Kiedyś myślałam, że nigdy nie włożę spódniczki z PCW, ale zobaczyłam takie w American Apparel i mi się spodobały. Pewnie w Warszawie nie miałabym odwagi w to się ubrać, ale w Rzymie czy Londynie – jak najbardziej. Tam dwudziestokilkulatki ubierają się tak, jak 20 lat temu chodziło się na rave party.

The Dumplings podkreślają, że moda z lat 90. pozwala się wyróżnić, być jakimś. – Współcześni artyści, których śledzimy, m.in. Mark Ronson czy Diplo, też mają taką stylówę – dodają. Z „najntisowej” estetyki garściami czerpią też gwiazdy pop, od Rihanny po Kiesze i Justina Biebera, i najgorętsze top modelki z Kendall Jenner i Gigi Hadid na czele. Może więc warto trochę cofnąć się w czasie. Zwłaszcza że jak podkreślają prognostycy trendów, w modzie wszystko już było, a to, co widzimy teraz na wybiegach, to tylko mniej lub bardziej udane reinterpretacje przeszłości.

Tekst Marta Krupińska