Zazdroszczę czasem swojej babci i mamie. Nie musiały wiedzieć, czym się różni mężczyzna metroseksualny od lumberseksualnego i jak poznać, czy przy tym wszystkim nie jest homoseksualny. Znaleźć wolnego heteryka to w dzisiejszych czasach wyzwanie. A znaleźć wolnego heteryka, który będzie inteligentny, wrażliwy, odpowiedzialny i... (w miejsce kropek wstaw ulubione cechy) — to już graniczy z cudem. 35 lat życia, z czego przynajmniej 15 przeznaczone na szukanie partnera idealnego. Kariera? Wzorowa. Sylwetka — wysportowana. Garderoba? Bez zarzutu. Czas na siłownię, kosmetyczkę, lunche, brunche i kino ze znajomymi? Zawsze. Pomysły na to, gdzie poznać ideał? Na wyczerpaniu. — Szukanie miłości czasami daje odwrotny efekt od zamierzonego — uważa Anna Kędzierska, psycholog i trenerka umiejętności psychospołecznych. — Jeśli idziesz ulicą, wypatrując wysokiego faceta w zielonej czapce, to na bank miniesz wielu innych sympatycznych, nie zwracając na nich uwagi. Albo na odwrót. Bywa, że poszukujący są jak myśliwi wychodzący na łów. Strzelają do każdego, kto znajdzie się w zasięgu wzroku.

Umówmy się, nie zawsze są to celne strzały. Dlatego warto przypomnieć sobie zasadę, o której niestety wiele z nas zapomniało, spędzając większość czasu za biurkiem i przed komputerem. Miłość można też spotkać poza swoim kręgiem towarzyskim. Czy może się zdarzyć, że ty — tak, właśnie ty, miłośniczka japońskiego kina, Alice Munro i zdrowej żywności — zakochasz się bez pamięci w wielbicielu gier komputerowych, który uzna, że Houellebecq to nowy gatunek piwa? Cóż, szczęście nie zawsze ma oblicze chodzącego ideału, a szansy na to, że znajdziesz go na tym samym branżowym przyjęciu co ty, jest równie wiele jak realizmu w hicie „Nigdy w życiu".

Karolina ma 34 lata, pracuje jako brand menedżerka w jednej z międzynarodowych korporacji. Od dwóch lat jest żoną Jarka, mechanika samochodowego. Poznali się w warsztacie, do którego pojechała wymienić opony. Chwilę porozmawiali w typowy dla takich sytuacji sposób. Na pierwszy rzut oka facet, jakich wiele. Normals. — Rozłożył mnie jednak na łopatki tym, że po kilkunastu minutach zaproponował mi randkę. A ja się zgodziłam, sama nie do końca wiedząc dlaczego — mówi Karolina. Poszli do kina, a potem na spacer, rozmowa kleiła się nad wyraz dobrze. — Czułam się przy nim bezpiecznie i chyba to zdecydowało o dalszych spotkaniach — uważa Karolina. To było tuż po tym, jak rozstała się ze swoim poprzednim partnerem, kolegą po fachu. Bliski ideału — inteligentny, oczytany, znał trzy języki. — Ale to nie był facet, który podtrzyma cię na duchu, kiedy wpadniesz w dołek. Nawet oczyma wyobraźni nie widziałam, żeby chciał i potrafił przewinąć dziecko, gdybyśmy się na nie zdecydowali. A Jarek wie, jak poradzić sobie z moim złym humorem, wspiera mnie.

Po pięciu miesiącach zdecydowali, że zamieszkają razem, bo tylko życie na wspólnej przestrzeni zweryfikuje ich znajomość. — To trudny moment w relacji — ocenia Anna Kędzierska. — Wtedy często opada kurtyna dobrego PR. Ważą się losy pary — czy będę umiała kochać go takim, jaki jest, a nie takim, jakim chcę go widzieć? Czy umiem spojrzeć na niego z miłością i powiedzieć: Dla mnie jesteś wystarczająco dobry? I na odwrót: Czy ja jestem wystarczająco dobra dla ciebie? Pytam przekornie Karolinę, czy nie brakuje jej w domu rozmów o nowych trendach w globalnym marketingu. Nie, bo od tego ma znajomych z branży. Oddzieliła całkowicie tematy zawodowe od prywatnych i — jak sama mówi — dobrze jej z tym. — To nawet służy związkowi, kiedy każdy ma swój osobny świat — zauważa Jarek. — W naszym przypadku kluczem do szczęścia okazało się to, że byliśmy z sobą szczerzy. Cenimy podobne wartości, np. oboje chcieliśmy mieć dużo dzieci.

Bingo! Najbardziej udane są te pary, które w istotnych życiowych kwestiach, właśnie dzieci czy wiary, mają podobne stanowisko, natomiast różnią się w mniej fundamentalnych sprawach. Dzięki temu wzajemnie się inspirują i pozostają dla siebie ciekawe. — Związki tego typu nie muszą być trudne — potwierdza Jarosław Świątek, psycholog. — Pod jednym warunkiem. Różnice w statusie społecznym nie powinny się pokrywać z różnicami mentalnymi. Jeśli schodzą się z sobą dwie osoby podobne pod względem temperamentu, poglądów politycznych czy religijnych, to mogą być razem bardzo szczęśliwe. — Małżeństwo osób z różnych sfer społecznych ma prawo się udać, jeśli oboje będą się starali. Ona pewnego dnia nie poczuje się znudzona i nie zacznie od niego żądać, żeby w ciągu minuty stał się kimś lepszym. On postara się do niej „dociągnąć", trochę dokształcić i znajdzie z jej strony wsparcie — dodaje psycholog i seksuolog Andrzej Komorowski. Najwięcej problemów budzi zazwyczaj kwestia finansowa. Jak podzielić się kosztami życia, gdy — jak jest w przypadku Karoliny i Jarka — to kobieta zarabia więcej niż jej partner? — Nie ma chyba na świecie faceta, który lubi takie sytuacje. Ale staram się nie robić z tego afery — ucina temat Jarek. — Już go przyzwyczaiłam do tego, że to ja płacę, ale kiedyś traktował to bardzo honorowo — przyznaje Karolina. Opowiada, jak na początku ich znajomości zaproponowała, że zapłaci za ich wspólne wakacje. — Przeszkadzało mi nie tyle to, że mój mąż jest mniej zamożny, ile jego upór, by nie brać ode mnie pieniędzy — mówi. Dziś się dotarli, a Jarek rozwinął skrzydła — prowadzi własny warsztat. Ich córka skończyła półtora roku, starają się o drugie dziecko. Najlepiej przyjąć, że ideał nie istnieje, a konfiguracja, którą podsuwa ci Tinder, to tylko algorytm.

Mężczyznę z krwi i kości szybciej znajdziesz na stoku narciarskim niż w portalu randkowym. Kasia i Andrzej nigdy by na siebie nie wpadli, gdyby nie wspólna pasja — narty. Ona architekt, on ekonomista. Jedno z Warszawy, drugie z Łodzi. Nawet gdyby mieszkali w jednym mieście, ich drogi prawdopodobnie nigdy by się nie zeszły, bo Andrzej zamiast koncertu jazzowego wolałby iść na mecz z kolegami. Wspólni znajomi? Zero. Ale i to okazało się zaletą, bo po tym jak się poznali na Kasprowym Wierchu, zaczęli umawiać się na weekendowe wypady narciarskie. Szybko zaiskrzyło, ale mimo wspólnej pasji wciąż dzieliły ich kilometry. — Przez mniej więcej dwa lata spieraliśmy się oto, kto do kogo ma przyjechać na weekend, bo oboje mieliśmy mocno napięte kalendarze — mówi Katarzyna Jakubowska-Wróbel. — W pewnym momencie, ponieważ nie mogliśmy się dogadać, uznaliśmy, że lepiej będzie się rozstać. Ale nie na długo, bo wkrótce znów spotkali się na Kasprowym. A wtedy już nie było sensu udawać. — Byliśmy na siebie skazani — śmieje się Kasia. Z czasem dylemat terytorialny został rozwiązany kompromisowo — kupili dom w Zakopanem, w którym wychowują dwie córki i prowadzą pensjonat. Zza okien widać ich ukochane góry. — To, jakie cechy pociągają cię u mężczyzny, nie jest zależne ani od twoich poglądów, ani od jego statusu społecznego — przekonuje prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog. — Ludzie są różni, tak jak różne są definicje miłości, ideału, szczęścia. Tu działa intuicja. I właśnie na tę intuicję warto się zdać, szukając miłości. Chyba że uznamy, że lepiej nam w pojedynkę. Bo, jak uważała Maria Czubaszek, mężczyzna jest potrzebny kobiecie głównie do tego, żeby miała na kogo ponarzekać. We wszystkich innych sprawach da sobie radę sama.

Tekst Małgorzata Gołota