Macie w swojej szafie dżinsy wyglądające na zszyte z dwóch różnych par? Albo wielką puchówkę, za duży bomber i t-shirt z gotyckimi literami, lakierowane kozaki za kolano i długą bluzę z kapturem? No właśnie. Jeszcze dwa lata temu prawie nikt nie słyszał o Vetements, dziś paryski brand wyznacza światowe trendy, które zresztą bardzo sprawnie i szybko podłapują popularne sieciówki. Dlatego z wypiekami na twarzy śledzimy poczynania braci Demny i Gurama.

Demna, który odpowiada za kreatywną część Vetements, od zawsze powtarza, że inspiruje go ulica i otaczający ludzie. Dlatego daleki jest od propagowania jednego wzorca piękna i niepraktycznych ubrań. Do poprzednich pokazów zapraszał swoich przyjaciół. Teraz także w roli modeli wystąpiły osoby o różnych typach urody (i w różnym wieku), a projektant za cel obrał sobie rozłożenie na części pierwsze znanych z codziennego życia uniformów/mundurków, czyli po prostu dress codu.

Wybieg umiejscowiono w paryskim Centre Pompidou. Zgodnie z założeniem spacerowali po nim ochroniarze, sekretarki, żołnierze, panny młode, policjantki, dresi, itp. Wszyscy ubrani odpowiednio do ogrywanej "roli". Demna Gvasalia do stereotypowych kostiumów, dołożył oczywiście elementy charakterystyczne dla Vetements. Nie zrezygnowałby przecież, z tego, z czego jest najbardziej znany. Dlatego w nowej kolekcji marki na sezon jesień-zima 2017/2018 znalazły się kolejne wersje puchówek, denimowych kurtek, bluz oraz trenczy.

Vetements jesień-zima 2017/2018 - GALERIA>>