Kolejny odcinek Top Model udowodnił wszystkim aspirującym modelom, że w ich fachu bardzo ważna jest praca zespołowa. To podczas grupowych konkurencji ujawnił się charakter uczestników show, dla jednych na korzyść, dla drugich na duży minus. Co podczas końcowej oceny jury zadecydowało o tym, kto tym razem pożegnał się z programem. Przykład? Ego Michaela nie pozwalało mu na pogodzenie się z przegraną w ostatniej sesji z Natalią (zobacz 6 odcinek Top Model - upiorną sesję na planie filmowym >>).

W domu modelek sprzątają chłopcy, a dziewczyny obijają się i zajmują tylko sobą. Po kilku zgrzytach przy podziale obowiązków, nadszedł czas na pierwsze wyzwanie. Tym razem w podziemiach - na przystanku metra, gdzie pracę uczestników programu nadzorowała redaktor naczelna magazynu Glamour Anna Jurgaś i szef działu mody, Michał Kuś.

Zadanie polegało na szybkim dobraniu sobie stylizacji na wskazaną okazję, przebraniu się w nią i wejściu do metra, gdzie odbywała się sesja z Łukaszem Dziewicem za obiektywem. Idealne zdjęcie musiało zostać wykonane zanim pociąg odjechał - każdy miał na to zaledwie 2 minuty. Stacje? Nazwano je biznes, fashion, czerwony dywan. Nie wszyscy zdążyli wystylizować się łącznie z detalami i akcesoriami. Mistrzynią okazała się Magda, która swoimi stylizacjami trafiła w aktualne trendy i świetnie zgrała dodatki z ubiorem.

Kolejne zadanie wymagało dobrej organizacji. Uczestnicy sami musieli przygotować pokaz bielizny w domu Top Model, dzieląc się na dwie drużyny, w których składzie mieli współpracować do końca odcinka. Dostali na to pięć godzin - grupa nr 1, w której przeważali chłopcy, nie przykładała się do współpracy. Samuel, Michael, Jacob, Kamila i Karolina mieli więc sporo problemów. Grupa nr 2, gdzie dowództwo przejął Andre, postanowiła przedstawić na wybiegu historię. Andrzej miał być afrykańskim królem, który szuka narzeczonej dla swojego syna Radka, więc Karolina Gilon (na co dzień wizażystka) wykonała wszystkim kreatywny, plemienny make-up. Pokazy miały być oceniane przez gości specjalnych odcinka, liczących się w polskiej branży mody. Okazało się, że są nimi Kasia Struss, polska duma na zagranicznych wybiegach, mająca niemałe doświadczenie na pokazach bielizny - m.in. jako aniołek Victoria's Secret i Małgorzata Leitner, szefowa agencji modelek Avant. Zadanie wygrał drugi team - za dograne na 100% detale, doskonałą współpracę, organizację, kostiumy i pewność siebie. 

Trzecie zadanie, jak zwykle najbardziej wymagające w odcinku, było sesją sportową z polskim fotografem Robertem Wolańskim, mającym w portfolio sesje kolekcji Christiana Lacroix czy Jeana Paula Gaultiera. Każdy z członków pięcioosobowych grup jako temat przewodni musiał wybrać sobie konkurencję rodem z olimpiady. Był to m.in. sprint, skok w dal, skok przez płotki, kozła i o tyczce przez skrzynię. Najbardziej punktowana okazała się ekspresja, siła i skupienie na wykonywanej czynności, wczucie się w daną dyscyplinę sportu i umiejętność pozowania w ruchu. Jak się okazało, duży wpływ na powodzenie w danej konkurencji miało wsparcie, jakie dawała grupa. Drużyna pierwsza zamiast dopingować swoich członków, wywierała na nich presję, przez co wszyscy uzyskali gorsze wyniki. Jak to w sporcie bywa... Nie obyło się bez krzywdzących komentarzy i ronienia łez - Radek nie wytrzymał dogryzania ze strony Jacoba, Michaela i Samuela. Przypomniał mu się trudny okres szykanowania w poprzedniej szkole i odtrącenie ze strony rówieśników. Ta historia wzruszyła Michała Piróga, który w młodości też był prześladowany ze względu na swój wzrost, styl i ciemniejszy kolor skóry. Tym samym dodał modelowi otuchy i poradził, aby się nie poddawać. Nie byłoby Top Model bez wzruszenia i morału, więc fotograf pozytywnie ocenił pracę Radka. Nie za efekt końcowy ale za "aktorski wkład", którym podobno może się poszczycić niewielu modeli.

W finale do jury dołączyła Kasia Struss. Supermodelka doskonale wiedziała, który z uczestników nadaje się na światowe wybiegi i ma szanse na dalsze powodzenie w Top Model. Jej sympatii nie uzyskał pewny siebie, arogancki Michael, za to zaplusował wyluzowany, pozytywny Andre. Jury zmieniło zdanie również co do Samuela. Chłopak po raz kolejny na zdjęciu wyszedł "sztywno", nie wyrażając twarzą żadnej ekspresji (Marcin Tyszka porównał go do samobójcy rzucającego się z mostu...). To może stanowić problem podczas sesji w przyszłości, gdyż model powinien być bardziej "elastyczny" i jak kameleon dostosowywać się do wybranych ról. Ostatecznie w wyniku długich narad odpadł Michael, nie dostając żadnych szans na kontynuację przygody w programie. Nie pojedzie więc z resztą do Izraela i nie będzie pozował w egzotycznej scenerii specjalnej sesji zdjęciowej (którą zobaczymy już za tydzień). Jury podjęło słuszną decyzję?

Top Model 2015: odcinek 6 - GALERIA >>