Dom mody Dior zdążył już wypuścić dwie kolekcje autorstwa Rafa Simonsa – jedną regularną i jedną haute couture. Nikogo nie zaskakuje, że belgijski minimalista lansuje zupełnie inną estetykę marki niż impulsywny, pełny fantazji Galliano. Ale Simons idzie o krok dalej, obrażając boga mody, za jakiego jego poprzednik uchodził przed skandalem i odwykiem.

Mam szacunku do technicznych umiejętności i fantazji Johna [Galliano], ale nie uważam, żeby jego styl był aktualny. Zwłaszcza, że ogranicza kobietę. Przecież w każdej innej dziedzinie cieszą się pełną wolnością. – cytuje Simonsa serwis prasowy Cover Media.

Belgijski projektant chyba trafił w sedno. Moda na minimalizm ma wiele wspólnego z funkcjonalnością i sprzeciwem wobec figury fashion victim. Konsumentki dóbr luksusowych nie godzą się już z podziałem na modne i wygodne.

W rozmowie z Vogue Australia, Raf Simons ujawnił, że jego negocjacje z Diorem trwały kilka miesięcy, a do opuszczenia Jil Sander skłoniła go atmosfera pracy:

Ostatnia kolekcja [dla Jil Sander] to nie był element rekrutacji do Diora. Po prostu taką kolekcję chciałem zrobić. W ostatnich miesiącach pracy czułem sie bardziej jak psychoterepeuta niż projektant, ciągle musiałem podtrzymywać mój zespół na duchu.

W GALERII znajdziecie kilka archiwalnych zdjęć z pokazów Diora za czasów Galliano. Jak uważacie - czy współcześnie nie ma już miejsca dla takiej mody?