Jest najbogatszą Polką, ale codziennie rano przychodzi do pracy. Jej biuro, położone w jednym ze skrzydeł poznańskiego Starego Browaru, wygląda jak połączenie nowoczesnego nowojorskiego loftu i galerii sztuki. Na ścianach wiszą prace Dionisio Gonzaleza, Eugeniusza Markowskiego i Jana Berdyszaka. Grażyna Kulczyk jest właścicielką jednej z największych kolekcji sztuki współczesnej w Europie. Drobna, z perfekcyjnie ostrzyżonymi blond włosami, w brązowych spodniach ze skóry, białej koszuli i zamszowych botkach wygląda jak paryżanka. Pokazuje mi archiwalne zdjęcia Starego Browaru. Rozpadające się ruiny porośnięte krzewami. Dziś w tym miejscu stoi jedno z najbardziej nowoczesnych i innowacyjnych centrów handlowych na świecie. W którym moda spotyka się ze sztuką i z kulturą.

Gdy czytałam wywiady z Panią, poruszyło mnie to, w jak emocjonalny sposób mówi Pani o własnej kolekcji sztuki. O tym, jak poszczególne dzieła wiążą się z ważnymi momentami Pani życia. Czy w biznesie także jest miejsce na emocje?
GRAŻYNA KULCZYK Z biznesem jest dokładnie tak samo. Musi zaiskrzyć. Stary Browar był miłością od pierwsze- go wejrzenia. Głęboko wierzyłam w ten projekt.

Stary Browar funkcjonuje na zasadzie podziału: 50 proc. sztuki i 50 proc. biznesu. Na czym dokładniej ten podział polega?
Idea 50/50 towarzyszy wszystkim moim inwestycjom – zakłada, że każde przedsięwzięcie biznesowe w 50 proc. jest dedykowane także sztuce. Stary Browar jest koronnym przykładem tej filozofii. Początkowo w ruinach Browaru odbywały się spektakle operowe, teatralne, koncerty i wystawy. Musiałam zdecydować, czy traktować to miejsce jako sezonowe, które od wiosny do jesieni będzie punktem spotkań dla artystów, czy też zmienić je na przestrzeń działającą cały rok. Wybrałam to drugie. Musiałam znaleźć sposób na zapewnienie środków finansowych dla tych działań związanych ze sztuką. Decyzja, aby w tej przestrzeni umieścić handel na wysokim poziomie, okazała się trafna. Tak powstało miejsce łączące te dwa światy.

W galerii Art Stations w Starym Browarze organizuje Pani niezwykłe wystawy. Ludzie czasem odwiedzają je przypadkiem, myśląc, że wchodzą do kolejnego sklepu.
Edukacja i przybliżanie ludziom sztuki to od zawsze moja misja. Uważam, że wszystko, co robię, powinno w jakiś sposób inspirować u odbiorcy rozwój nowoczesnego myślenia, wrażliwości na piękno i estetykę. Tak zotałam ukształtowana, jest we mnie element społecznikowski. Moi rodzice zawsze robili coś dla innych. Mama była lekarzem, ojciec oficerem RAF. Pamiętam pierwsze dni po otwarciu Browaru. Klienci, którzy przychodzili, reagowali w niezwykły sposób. Wielu z nich nie spotkało się wcześniej z tzw. luksusem publicznym. Byli zaskoczeni, że udostępnia się im wyjątkowe wnętrza i sztukę i nie oczekuje się za to nic w zamian. Zaczęli dostrzegać to, że oferując luksus, okazujemy im szacunek. W taki sposób zmienia się również myślenie ludzi o samych sobie. Przez piękno i sztukę ludzie mogą się rozwijać, myśleć kreatywnie. Wielokrotnie byłam świadkiem rozmów osób, które nigdy wcześniej nie były na wystawie czy w teatrze. Reagowały entuzjastycznie. Takie reakcje ludzi na realizowane przeze mnie działania to dla mnie największa nagroda.

Czy to prawda, że planuje Pani otwarcie muzeum, któremu mogłaby przekazać swoje zbiory sztuki?
Przygotowuję się do budowy muzeum w Szwajcarii. A na razie fragmenty moich zbiorów można zobaczyć na kuratorskich wystawach w Art Stations Foundation w Starych Browarze. Największą odsłoną mojej kolekcji była wystawa w Santander Art Gallery w Madrycie. Pojedyncze dzieła sztuki są wypożyczone do muzeów na całym świecie. Ostatnio jedna z prac zawisła w Muzeum Guggenheima w Wenecji. Te działania to znakomita promocja polskiej sztuki. W listopadzie w Starym Browarze odbędzie się kolejne wydarzenie dużego formatu – wystawa, na której będą pokazywane prace Luca Tuymansa, jednego z najważniejszych malarzy współczesnych, René Daniëlsa i Andrzeja Wróblewskiego. Luc Tuymans obejmie pieczę nad tą wystawą oraz zostawi na ścianie swój rysunek. Wszystkie te działania są oczywiście źródłem ogromnej satysfakcji. Chciałabym jednak, by kiedyś moja kolekcja mogła na stałe zostać udostępniona polskiej publiczności. Polsce potrzebne jest miejsce, gdzie takie zbiory mogłyby służyć ludziom, być eksponowane na światowym poziomie i stawać się naszą wizytówką oraz dumą. Chcę wierzyć, że taka przestrzeń, w odpowiednim formacie, kiedyś po- wstanie – do tego jest potrzebne z pewnością mądrze zbudowane partnerstwo publiczno-prywatne. Projekt muzeum sztuki nowoczesnej jest szczególnie bliski mojemu sercu – będę się nadal angażować w pracę nad nim.