Wszyscy jesteśmy ciekawi przyszłości. Trendy prognozuje się dziś dużo precyzyjniej niż pogodę, aplikacje są coraz bliżej ciała, a wśród nas jest coraz więcej sztucznej inteligencji. Wyobrażenia z książek Lema i filmów pokroju "Metropolis" stają się faktem na naszych oczach. Jednych to przeraża, innych fascynuje. Gosię Baczyńską zaś głównie inspiruje. W nowej kolekcji projektantka mierzy się z wyobrażeniami o przyszłości, które roiły się w głowach ludzi w ubiegłych dekadach. I tak w tytułowym "Powrocie do przyszłości" Gosia zabiera swoją publiczność na srebrzysty plac manewrowy, gdzie moda porusza się w dwóch wymiarach i kerunkach - do przodu i do tyłu po osi czasu. To po słynnym praskim podwórku kolejne nieoczywiste miejsce dla pięknych kreacji Baczyńskiej.

Podczas pokazu "Back to future" goście obejrzeli dwie kolekcje - jedną losowo lub celowo (?) spóźnioną (przeszłość: wiosna-lato 2016) i drugą przeznaczoną na nadchodzący sezon (przyszłość: jesień-zima 2016/2017).

Pierwsza z nich to "Into the form" - inspirowana modernizmem i konstruktywizmem lat 60. Kochamy tę "niedzisiejszą" erudycję Gosi, która dzięki niej czyni swoją modę intelektualną a laikom każe zajrzeć do albumów ze sztuką i architekturą tej płodnej artystycznie epoki. Wracając do kolekcji - Baczyńska postawiła na zdyscyplinowaną formę trzymającą w ryzach zarówno klasyczne tkaniny (wełna, koronki, jedwab) jak i te nowej generacji będące mieszanką plastikowych włókien i jedwabnych nici. Połyskujące plisy, geometryczne bloki, holograficzne koliste panele i wycięcia to coś, w czym Gosia kocha się od kilku sezonów. Chociaż na emocje więcej miejsca znalazła w drugiej części pokazu. "Into the form" pozostało surowe i minimalistyczne.

Jesień to już zaś "Out of the form". W swojej drugiej kolekcji projektantka przenosi nas do nieokiełznanych lat 70., gdzi forma uległa ekspresji. I tu widzimy Baczyńską-artystkę, mieszającą ulubioną estetykę cyganerii, boho i kolorowego disco. Malowane koronki, mieniące się kolorami cekiny i plisy najwyższej jakości składają się na falbaniaste sukienki i spódnice, których nie powstydziłby się Raf Simons na początku swojej rewolucji w Diorze. Ale porównywanie Baczyńskiej do kogokolwiek mija się z celem. Bo taką Gosię mamy tylko jedną, a jej dekadentyzm w szyciu ubrań łączy się z artyzmem w aranżacji całej ich oprawy. Stąd projektantka muzykę do pokazu powierzyła Smolikowi a wizję choreografii znów zrealizowała rękoma reżysera teatralnego Jarosława Stańka. To z nim udało się wcześniej zrobić sławne "Wielkie Pranie" na praskim podwórku i przybliżyć oniemiałej śmietance towarzyskiej trudne przecież "Tango" Rybczyńskiego. Tym razem nie było pralek i trzepaków a plac manewrowy, po którym poruszały się i pojazd filmujący pokaz, i muzy Gosi (jedna z nich z rejestrującym obraz kaskiem na głowie). Krótko po wydarzeniu premierę będzie miał film nakręcony w technologii 360 stopni, pozwalający zobaczyć relację z punktu widzenia publiczności i modelki. Wcześniej podobnego eksperymentu podjęła się Diane von Furstenberg we współpracy z Google Glass, ale Baczyńska uzupełniła technologiczną nowinkę o mroczny klimat androidowych pojazdów znany z pokazów np. McQueena. Przedsmak tej futurystycznej, pięknej opowieści zobaczycie na zdjęciach Filipa Okopnego.

Gosia Baczyńska "Back to the future" - galeria >>